Byli liderami, teraz są na piątym miejscu. Na ostatniej prostej w Melbourne nie mogą popełniać błędów, jeśli chcą zagrać w Final Six (awansuje pięć drużyn).
Turniej w Hoffman Estates pod Chicago zapowiadał się na trudny, biorąc pod uwagę klasę przeciwników, ale po drużynie Vitala Heynena spodziewano się jednak czegoś więcej. Poprzednie osiem zwycięstw i tylko jedna porażka (z Niemcami) utwierdzały nas w przekonaniu, że belgijski szkoleniowiec idzie dobrą drogą.
Tym razem jednak musiał przełknąć gorzką pigułkę, a kibice razem z nim. Z Irańczykami Polakom zawsze grało się ciężko, ale porażka 0:3 zabolała, podobnie jak przegrane do zera z USA i Serbią.
W Chicago zabrakło wprawdzie naszego najlepszego libero Pawła Zatorskiego i najbardziej doświadczonego środkowego Piotra Nowakowskiego, Heynen zostawił też w Polsce najsolidniejszych atakujących, Dawida Konarskiego i Łukasza Kaczmarka, ale wydawało się, że ci, których wysłał do boju, udźwigną ciężar.
Tak jak udźwignęli podczas turnieju w Osace, wygrywając wszystkie mecze, choć musieli radzić sobie bez mającego kłopoty zdrowotne Michała Kubiaka i jednego z dwóch podstawowych rozgrywających, Grzegorza Łomacza. W Japonii w każdym spotkaniu inny z młodych zawodników brał ciężar gry na siebie. W USA zabrakło lidera w najtrudniejszych momentach.