A co pan profesor zmieniłby w konstytucji?
Zbyt ogólne są przepisy dotyczące prezydenta. Muszą być doprecyzowane zwłaszcza te, które odnoszą się do prerogatyw, czyli wyłącznych uprawnień prezydenta niewymagających niczyjej kontrasygnaty. Przykładem może być drażliwy przykład ułaskawienia. Podejścia do tego są dwa, tj. poprzez procedurę karną, z której wynika, że prawo łaski stosuje się do prawomocnie skazanych. Ale idąc od konstytucji, można stwierdzić, że pojęcie łaski jest autonomiczne i to prezydent nadaje mu treść. Konstytucja powinna jasno opisywać kompetencje i zadania prezydenta. Kolejny problem to zwierzchnictwo nad wojskiem.
Wątpliwości wzbudza też zakres konstytucyjny uprawnień prezydenta do szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości.
Tak, prezydent jest strażnikiem konstytucji. I konstytucjonaliści dwoją się i troją, co to znaczy, że ma prawo złożyć wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, że ma prawo weta. Są takie postanowienia prezydenta, które są poprzedzone postępowaniem administracyjnym. Przykładem są nominacje sędziowskie. Wszystko zaczyna się od sądu, jest Krajowa Rada Sądownictwa, opiniowanie, jest całe postępowanie, a na końcu prezydent mówi: nie dam nominacji, bo to jest moja prerogatywa. W tym przypadku prerogatywa oznacza tylko tyle, że nie wymaga kontrasygnaty. Ale nie oznacza to, że wszystkie nie powinny podlegać jakiejkolwiek kontroli.
Z kandydatami na sędziów jest tak, że są oni prawnikami, obywatelami, mają określone kompetencje i pełnię praw, a jeśli chodzi o ukoronowanie ich kariery, czyli nominację, prezydent ma uprawnienia trochę jak król.
To zagadnienie jest dostrzegane nie tylko w Polsce, jest też szeroko dyskutowane w innych krajach. Dla mnie minimum byłoby zapisanie, że prezydent uzasadnia, dlaczego odmawia nominacji sędziowskiej.
A co z umocowaniem Trybunału Konstytucyjnego?
Uważam, że konieczne jest zapisanie w samej konstytucji bądź ustawie, że orzeczenie Trybunału przy skardze konstytucyjnej wywiera bezpośredni wypływ nie tylko na treść prawa, ale też na wyrok. Teraz wystawia się obywatela na gehennę postępowań wznowieniowych.
Pan profesor przez wiele lat był związany z Trybunałem Konstytucyjnym, czy po zawirowaniach wokół tej instytucji w ciągu ostatnich dwóch lat uda się odbudować jej prestiż?
Jestem dobrej myśli. Jeśli Trybunał jest w konstytucji, to powinien w niej zostać. A stanie na nogi, gdy politycy ze wszystkich stron dadzą mu spokój. Niech przestaną mówić o Trybunale i pozwolą mu działać. Dobrym rozwiązaniem jest też propozycja zmiany wyboru sędziów do TK, choć Sejmu nie da się z tego procesu wyeliminować. Do wskazywania kandydatów powinno się jednak dopuścić korporacje prawnicze, wydziały prawa uniwersytetów państwowych itd. ©?
—rozmawiała Aleksandra Tarka