I tu zaczyna się spór, gdyż zdaniem MS formalizmy zostały spełnione, a KRS przyjmuje jedynie błędną, motywowaną niskimi pobudkami interpretację.

Dziś nikt nie rozstrzygnie, gdzie jest racja. Zrobi to zapewne za wiele miesięcy Sąd Najwyższy. Jeżeli przyzna rację KRS, strąci w przepaść 265 młodych ludzi, za których wykształcenie słono zapłacili podatnicy. Nie będą oni mogli po raz drugi ubiegać się o asesurę.

Przy okazji badania odwołań SN może pokusić się też o zbadanie konstytucyjności instytucji asesora. Jest to o tyle prawdopodobne, że zarówno SN, jak i KRS wydał negatywną opinię w sprawie asesorów na etapie prac legislacyjnych, kwestionując powoływanie ich przez MS. Teraz ma okazję, aby wysadzić tę instytucję w powietrze.

Zbigniew Ziobro otrzymał właśnie potężny cios od KRS, taka decyzja SN mogłaby sprawić, że byłby on nokautujący. Zwłaszcza że na powołanie czeka kolejnych blisko 100 asesorów. Wszyscy mieli przyjść z odsieczą borykającym się z coraz większymi problemami kadrowymi sądom, po tym jak minister zablokował kilkaset sędziowskich nominacji. KRS sprawił, że system rotacji kadr zaciął się na dobre, i prędzej czy później odczują to obywatele.

A to już niezwykle niebezpieczna perspektywa. I tu zaczyna się wielka polityka, gdyż jedynym wsparciem dla Ziobry może okazać się prezydent. W ich relacjach jednak iskrzy. Andrzej Duda, opóźniając reformę KRS, może odciąć tlen ministrowi, spychając go w polityczną przepaść. To uczyniłoby jednak prezydenta współodpowiedzialnym za zapaść Temidy i wywołało gniew prawicowego elektoratu. A to oznacza, że swoją decyzją Rada przyspieszyła własną, szybką i bezkompromisową reformę.