Prezydencki projekt ustawy o SN: za i przeciw - debata "Rzeczpospolitej"

Prawnicy nie mówią „nie" nowej skardze, ale podpowiadają, co zrobić, by pomagała, a nie szkodziła. Jej inicjatorem nie powinni być politycy.

Aktualizacja: 11.10.2017 11:13 Publikacja: 11.10.2017 08:18

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Prezydent przedstawił projekt zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym. Chce wprowadzić skargę nadzwyczajną, która pozwoli uchylić prawomocne, ale niesprawiedliwe i krzywdzące wyroki. Co o nowym środku myślą prawnicy? „Rzeczpospolita" zorganizowała debatę, do której zaprosiła szerokie grono ekspertów: od przedstawicieli Kancelarii Prezydenta przez rzecznika praw obywatelskich po sędziów Sądu Najwyższego i przedstawiciela organizacji pozarządowych.

Debatę rozpoczęła Anna Surówka-Pasek, podsekretarz stanu do spraw prawnych i ustrojowych w Kancelarii Prezydenta:

– Idea wprowadzenia nadzwyczajnego środka, który doprowadzi do wzruszenia prawomocnych orzeczeń sądów, była bardzo prosta. Do Kancelarii od lat wpływają skargi osób pokrzywdzonych przez wymiar sprawiedliwości. Postulat przywrócenia środka – na wzór rewizji nadzwyczajnej – słyszymy od lat. Jest bardzo wiele typowych niesprawiedliwości sądowych, których doświadczyli obywatele i w których wyczerpano już wszystkie możliwe dziś środki odwoławcze. A krzywda pozostała. Nawet gdyby chciano ją dziś naprawić, to nie ma takiej możliwości. Stąd pomysł wprowadzenia skargi nadzwyczajnej jako środka ochrony praworządności i sprawiedliwości społecznej – argumentowała minister.

Nieodwracalne skutki

Stanisław Trociuk, zastępca rzecznika praw obywatelskich:

– Sama idea takiej skargi jest możliwa do zaakceptowania. Zaproponowane wykonanie budzi już jego poważne wątpliwości pod kątem konstytucyjnym. Rzecznik dostrzega możliwość dyskusji zmierzającej do wprowadzenia takiego nadzwyczajnego środka. Warto jednak przypomnieć, że już dziś takie środki mamy. Faktem jest, że jest pewna kategoria spraw z prawa cywilnego, w których nie ma skargi kasacyjnej, i tę lukę może należałoby wypełnić. Każdego roku do sądów wpływa 15 mln spraw, muszą więc się zdarzać wpadki, czyli zapadać orzeczenia, które rażąco naruszają prawo. To, co budzi niepokój rzecznika, to dopuszczalny okres wnoszenia skargi. Są też szczególne postępowania, np. postępowanie upadłościowe, w którym skarga w zaproponowanym kształcie nie spełni założonego celu. Jeśli SN uchyli wyrok np. w sprawie upadłościowej, to przecież przez lata masa majątkowa już dawno mogła zostać rozdysponowana. I co wówczas? Wątpliwości budzą również terminy złożenia skargi na niekorzyść w postępowaniu karnym – uważa zastępca RPO.

Kiedy już skarga pojawi się w obrocie prawnym, zajmą się nimi sędziowie Sądu Najwyższego. Ich głos w debacie miał więc szczególne znaczenie. Jak oceniają projektowaną instytucję?

Sędzia Dariusz Zawistowski, prezes Izby Cywilnej w SN i przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa:

– Rozumiem ideę, bo rzeczywiście jest pewna grupa niesprawiedliwych wyroków, które nigdy nie powinny zapaść. I tego nie można lekceważyć. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Skarga jako środek nadzwyczajny ma zostać wpisana do katalogu środków, który już istnieje. I projektodawcy muszą to uwzględniać. Muszą brać pod uwagę ich wzajemne relacje. Pewność obrotu jest sprawą zasadniczą. W każdej sprawie są dwie strony: jedna wygrywa, druga jest niezadowolona. Jak długo może dla nich trwać stan niepewności? Taki środek nadzwyczajny z założenia powinien mieć możliwie najkrótszy termin wniesienia. Bo im dłuższy, tym perturbacji może być więcej. Zasadą powinna być możliwość stwierdzenia wadliwości orzeczenia i ewentualna odpowiedzialność odszkodowawcza Skarbu Państwa, a nie możliwość jego uchylenia lub zmiany. Zastanawiam się, czy nie należałoby raczej zmodyfikować np. dzisiejszej skargi kasacyjnej. Niewątpliwie autorzy muszą się też zastanowić nad wprowadzeniem pewnej bardzo istotnej korekty. Stosowanie procedury cywilnej do skarg nadzwyczajnych w sprawach karnych budzi bowiem wątpliwości. Zastanawiam się, czy ktoś zbadał, ile takich wniosków o wniesienie skargi może się pojawić. Przy założeniu, że będą dotyczyć 1 proc. prawomocnych orzeczeń, może być ok. 2 mln wniosków. Trzeba zadbać, by SN i izba, która się nimi zajmie, miały szansę załatwić je w rozsądnym terminie. O tym też trzeba dyskutować – uważa przewodniczący KRS.

Sędzia Stanisław Zabłocki, prezes Izby karnej SN:

– Zakładam dobrą wiarę projektodawcy: cel przeciwdziałania ludzkim krzywdom, nie zaś chęć zabłyśnięcia efektownym pomysłem. Tyle że realizacja tego celu przybrała postać instytucji, która jest – i nie bez powodów – od początku mocno atakowana. Biorąc pod uwagę możliwość zaskarżenia każdego prawomocnego orzeczenia kończącego postępowanie w sprawie, nie mówimy o milionach, ale o dziesiątkach milionów spraw. W myśl projektu będzie można kwestionować orzeczenia kończące postępowanie nie tylko merytorycznie, ale i formalnie. W projekcie dostrzegam dwa olbrzymie niebezpieczeństwa. Po pierwsze, działa bardzo destrukcyjnie systemowo. Wprowadza środek niewątpliwie nadzwyczajny, ale o charakterze zarówno rewizyjnym, jak i apelacyjnym oraz kasatoryjnym. Na coś trzeba by się jednak zdecydować. Po drugie, trudne do zaakceptowania systemowo jest to, że do ustawy ustrojowej wprowadza się rozwiązania klasycznie procesowe. A przecież środki zaskarżenia powinny być normowane w ustawach procesowych.

Czy trzeba było aż tak bardzo system zmieniać? Moim zdaniem nie. Można osiągnąć dokładnie ten sam cel, czyniąc poprawki w czterech jedynie przepisach kodeksu postępowania karnego, przede wszystkim znosząc w kasacjach składanych przez tzw. podmioty specjalne ograniczenia przewidziane dla kasacji stron i zezwalając tym podmiotom na skarżenie prawomocnych orzeczeń z odwołaniem do wszystkich podstaw charakterystycznych dla apelacji. Można by nawet poszerzyć krąg tych podmiotów specjalnych, np. wprowadzając instytucję rzecznika sprawiedliwości społecznej, który byłby umiejscowiony przy Kancelarii Prezydenta. Wówczas rola pana prezydenta jako strażnika praworządności bardzo by wzrosła, a wykorzystane byłyby siły, które kiedyś tworzyły tzw. dudapomoc.

Jest jeszcze coś, co bardzo mi się nie podoba. Chodzi o oddanie inicjatywy do skierowania skargi w ręce grupy posłów i senatorów. Pomijam już możliwość uruchomienia swoistej konkurencji, kto jest bardziej wrażliwy na ludzkie krzywdy. Z czysto prawnego punktu widzenia zastanawiam się, kto w takiej grupie miałby być autorem skargi. Nie będzie nim przecież marszałek, za pośrednictwem którego skarga ma być wnoszona, ani też grupa posłów, a więc kto?

Na koniec rzecz wręcz zasadnicza. Według projektu będzie można skazać jednoinstancyjnie prawomocnie uniewinnioną osobę. To niedopuszczalne nie tylko przez nasze krajowe przepisy, ale i traktaty międzynarodowe, których jesteśmy sygnatariuszami.

Okiem praktyka

Andrzej Michałowski, adwokat:

– Wprowadzenie tej skargi to mnóstwo zagrożeń dla obywateli. Po pierwszej lekturze uważałem, że lepiej się tym projektem w ogóle nie zajmować, bo jego wprowadzenie spowoduje koniec świata. A do tego nie warto przykładać ręki. Bo jak inaczej ocenić propozycje, by np. prezes Prokuratorii Generalnej jako pełnomocnik jednej ze stron mógł składać skargę nadzwyczajną przeciwko swojemu przeciwnikowi?

Kilka dni temu rozmawiałem z klientem, czy nie warto czekać na wprowadzenie skargi i zaoszczędzić sobie kosztów oraz rozegrać zachodzenie na siebie różnych środków odwoławczych. A co będzie z przymusem adwokackim? Zmusimy kogoś, przeciwko komu kierowana jest skarga, do zatrudnienia pełnomocnika? Nie wyobrażam sobie tego. Albo oddalone przed laty powództwo o tysiąc złotych, które zostanie uwzględnione przez SN, wywoła zaskakujące skutki w postaci odsetek. Ileż tu niesprawiedliwości powstanie.

Ale może zamiast na zagrożeniach trzeba się koncentrować na szansach... Wszystko już było. Na niesprawiedliwość niektórych orzeczeń ustawodawca dotychczas reagował w sposób powtarzalny. Była np. kasacja w obronie ustawy, która miała usuwać niesprawiedliwe orzeczenia. Bywała ustawowa akceptacja nawet oczywiście wadliwych orzeczeń. Była też rewizja nadzwyczajna, która sprowadzała się do nadzoru nad nieprawomyślnymi orzeczeniami. Obawiam się, że uprawnienie polityków (posłów i senatorów) do składania skarg to prosta droga do powrotu takiego nadzoru oraz dodatkowe ułatwienie dla lobbystów, by pisali skargi nadzwyczajne. Te zagrożenia może się uda jeszcze usunąć.

Obserwując funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, nabieram pewności, że ludzie nie doceniają procesowego znaczenia upływu czasu. Często właśnie z tego powodu przegrali swoje sprawy. Gdyby skarga nadzwyczajna miała pomóc w upuszczeniu ciśnienia społecznego związanego z wrażeniem niesprawiedliwych orzeczeń, to mogłaby mieć głęboko oczyszczający sens. Pytanie tylko, czy nie zabije wielu innych postępowań, tych prawidłowo prowadzonych. Bezpieczniej byłoby zmodyfikować skargę na prawomocne orzeczenie niezgodne z prawem, bo to instytucja osadzona w systemie, która nie generuje tylu wątpliwości – uważa adwokat.

Obawy o upartyjnienie

Bartosz Pilitowski, prezes Fundacji Court Watch:

– Wszyscy się zgadzają, że niesprawiedliwe orzeczenia występują i się uprawomocniają. Nie można od tego abstrahować. Skala jest jednak trudna do oszacowania. Prowadzenie bowiem systematycznych badań wymaga subiektywnej oceny, kiedy takie orzeczenie jest rzeczywiście niesprawiedliwe. Jeżeli spojrzymy na badania społeczne, to o ile problem przewlekłości odpowiada za połowę negatywnych ocen sądownictwa, o tyle niesprawiedliwość orzeczeń zaledwie za kilka, kilkanaście procent. Skarga jest adresowana do tej właśnie grupy osób przekonanych, że sądy w Polsce nie tylko działają opieszale, ale przede wszystkim wydają niesprawiedliwe wyroki. Tyle że wprowadzenie takiej instytucji wysyła do całego społeczeństwa sygnał, że skoro jest konieczne, to cały wymiar sprawiedliwości oceniamy jako działający wadliwie. Mam także wątpliwości, czy wśród tych kilku, kilkunastu procent Polaków przekonanych, że sądy orzekają źle, nastąpi wzrost zaufania. Będzie to wypadkową obciążenia nowej izby rozpatrującej skargi. Nie wiemy, czy w grę wchodzić będzie kilka czy kilkadziesiąt tysięcy spraw rocznie. Obawiam się, że przyznanie uprawnienia do wnoszenia skarg politykom: posłom i senatorom, może sprawić, że staną się oni pasem transmisyjnym, zaleją SN wnioskami i utrudnią uzyskanie szybkiej zmiany orzeczenia tam, gdzie jest to wyjątkowo konieczne i uzasadnione.

Pozostaje jeszcze pytanie o skład nowej Izby Kontroli Publicznej. Jakich sędziów wybierze KRS i powoła prezydent? Jak będą wybierani do niej ławnicy? Jeśli tak, jak zapisano w propozycji – przez większość senacką, to oznacza upartyjnienie tej instytucji. Z uwagi na ordynację partia o największym poparciu ma w Senacie większość. Co powstrzyma kierownictwo partii od wykorzystania tej przewagi i umieszczenia w SN zależnych od siebie ławników? To sprawi, że nie będzie nam dane doświadczyć korzyści z obecności w sądzie prawdziwych, bezstronnych i apolitycznych przedstawicieli społeczeństwa.

Ławnicy są potrzebni

Skarga nadzwyczajna w prezydenckim projekcie jest nierozerwalnie związana z instytucją ławnika, który ma się pojawić w SN. Czy wszystkim ten pomysł się podoba?

Krzysztof Szczucki, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji UW, Kancelaria Prezydenta RP:

– Jestem za ich wprowadzeniem. Proponowane w projekcie składy orzekające wskazują, że ławnicy nie będą mogli przegłosować sędziów. Chodzi raczej o to, aby ich obecność gwarantowała wrażliwość społeczną w orzekaniu. Ławnicy mogą stać się nawet swoistym wyrzutem sumienia sędziego – uważa dr Szczucki.

Sędzia Stanisław Zabłocki:

– Byłem przeciwnikiem rugowania ławników ze składów orzekających w pierwszej instancji, tam gdzie chodzi o ocenę faktów. Ale dla moich adwersarzy liczyło się tylko i wyłącznie przyspieszenie postępowań. Sądzę jednak, że w sprawach, o których dziś rozmawiamy, ławnicy nie będą tak pomocni. Powód? Brak umiejętności wykładni prawa, a ta jest decydująca w SN. Jeden plus jednak widzę. Ławnik może na każdym szczeblu służyć jako kontrolny odbiorca w tłumaczeniu przez sędziego zawodowego zawiłości prawnych rozstrzygnięcia. Można mieć nadzieję, że jeśli zrozumie je ławnik, zrozumieją szerokie grupy obywateli.

Różnimy się co do wizji

Krzysztof Szczucki: Cieszę się, że wszyscy jesteśmy zgodni, że taka nadzwyczajna instytucja jest potrzebna. Nikt z debatujących nie powiedział, że system funkcjonuje tak dobrze, że nie potrzeba żadnych nadzwyczajnych środków. Różnimy się wprawdzie co do wizji, ale nie co do zasady. Są ludzie skrzywdzeni przez wymiar sprawiedliwości i tego ukryć się nie da. Prezydent od dawna, już w kampanii wyborczej, zapowiadał, że im pomoże, i właśnie to robi. Zgodnie z projektem ustawy celem skargi nadzwyczajnej jest zapewnienie sprawiedliwości i praworządności społecznej. Jest to wpisane wprost do przepisów. Nie możemy zakładać, że sędziowie SN będą gremialnie uwzględniać wszystkie skargi nadzwyczajne. Przepisy pozwolą im na uwzględnianie ich w sprawach, w których doszło do rażącej niesprawiedliwości. Duże kontrowersje budzi też możliwość złożenia – w ciągu trzech lat od jego uchwalenia – skarg nadzwyczajnych na prawomocne orzeczenia zapadłe od 17 października 1997 r. To przepis przejściowy pozwalający państwu naprawić to, co było złe, i przejść do teraźniejszości. W sprawach, w których skutki orzeczeń zapadłych po 1997 r. są nieodwracalne i minęło co najmniej pięć lat od jego wydania, SN będzie mógł tylko stwierdzić, że wprawdzie doszło do naruszenia prawa, ale nie uchyli on wyroku i nie przekaże sprawy do ponownego rozpoznania, bo nie da się odwrócić skutków orzeczenia, tak jak np. w przypadku spraw upadłościowych.

Nie zgadzam się z poglądem, że SN zostanie zablokowany nadmiarem spraw. Przecież już dziś takie instytucje, jak np. RPO, otrzymują mnóstwo skarg na orzeczenia niesprawiedliwe. Nie mogą ich pozostawić bez rozpoznania, co oznacza, że poświęcają już czas i środki na analizę zgłoszonych problemów. Wprowadzenie skargi nadzwyczajnej pozwoli na kompleksowe załatwienie sprawy tam, gdzie stwierdzone zostanie naruszenie praworządności. Dziś nierzadko nie ma narzędzi udzielenia odpowiedniej pomocy. Można oczywiście debatować o ulepszeniu konstrukcji skargi nadzwyczajnej. Proponuje się choćby włączenie do jej rozpatrywania sądów apelacyjnych.

Owszem, można poprawić i uzupełnić rozwiązania już obowiązujące. Można próbować zmieniać wszystkie. Albo wprowadzić instytucję nową, o wyraźnych funkcjach i zadaniach – takiego rozwiązania chce prezydent.

Anna Surówka-Pasek: Dużo mówimy o ulepszeniu kasacji zamiast wprowadzaniu nowego środka. A przecież przesłanki wniesienia kasacji na gruncie prawa karnego są inne niż skargi nadzwyczajnej. Jeszcze inne jej przesłanki znajdziemy w procedurze cywilnej. Inne przesłanki zastosowania mają też takie środki, jak cywilnoprawna skarga na niezgodność z prawem prawomocnego orzeczenia sądu czy wznowienie postępowania. Osiągnięcie efektu zamierzonego przez prezydenta bez wprowadzenia nowego środka wymagałoby bardzo dużej przebudowy całego systemu.

Nieusprawiedliwiony jest też zarzut, że skarga nadzwyczajna, podobnie jak wcześniej rewizja nadzwyczajna, będzie stosowana jako narzędzie walki politycznej. Warto zauważyć, że w przeciwieństwie do poprzednich rozwiązań w skardze nadzwyczajnej nie przewidujemy takich przesłanek, jak ochrona żywotnych interesów RP. Nie będzie zatem możliwości korzystania ze skargi jako swoistego straszaka. Ma stać na straży praw i wolności obywateli.

Problem pojawia się przy środkach nadzwyczajnych wnoszonych na niekorzyść oskarżonego. Osobiście uważam, że już dziś można się zastanawiać, czy rok od uprawomocnienia się orzeczenia nie jest terminem zbyt długim na wnoszenie takich środków. To dyskusyjne. Wydłużenie tego okresu o kolejnych sześć miesięcy budzi poważne wątpliwości. Idea nadzwyczajnego środka w postępowaniu cywilnym jest możliwa do zaakceptowania, szczególnie że skarga o stwierdzenie niezgodności prawomocnego orzeczenia jest instytucją o znikomym znaczeniu. Trzeba również rozmawiać, co zrobić z błędami, które pojawiają się np. w postępowaniu elektronicznym. Nagle okazuje się, że ktoś ma nakaz zapłaty, mimo że nigdy nie był dłużnikiem. W takiej sprawie nie jesteśmy często w stanie nic zrobić. Dlatego co do zasady za dopuszczalny należy uznać środek nadzwyczajny w obronie praw lub wolności jednostki. Jednak musi to być środek oparty na wyraźnych podstawach i musi być dopuszczalny w niezbyt odległych ramach czasowych od momentu uprawomocnienia się orzeczenia – przekonywała minister.

Sędzia Dariusz Zawistowski: – Nie mam wątpliwości, że z założenia ma to być środek ucywilizowany. Powinien zatem mieścić się możliwie najbardziej w systemie prawa. Potrzebne są jednak także przepisy procesowe by wiedzieć, jak skargę w praktyce stosować, jakie wymogi formalne dla niej przewidziano. Ogólne odesłanie do przepisów o skardze kasacyjnej jest niewystarczające. W praktyce będzie to budziło szereg wątpliwości. Zakładam, że tych skarg nie będzie mało. Istotne jest więc, ilu sędziów będzie je rozpatrywać.

Anna Surówka-Pasek: – Z projektu rozporządzenia w sprawie regulaminu SN, który dołączono do projektu ustawy o SN, wynika, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych ma liczyć 25 sędziów.

Problem pojawia się przy środkach nadzwyczajnych wnoszonych na niekorzyść oskarżonego. Osobiście uważam, że już dziś można się zastanawiać, czy rok od uprawomocnienia się orzeczenia nie jest terminem zbyt długim na wnoszenie takich środków. To dyskusyjne. Wydłużenie tego okresu o kolejnych sześć miesięcy budzi poważne wątpliwości. Idea nadzwyczajnego środka w postępowaniu cywilnym jest możliwa do zaakceptowania, szczególnie że skarga o stwierdzenie niezgodności prawomocnego orzeczenia jest instytucją o znikomym znaczeniu. Trzeba również rozmawiać co zrobić z błędami, które pojawiają się np. w postępowaniu elektronicznym. Nagle okazuje się, że ktoś ma nakaz zapłaty mimo, że nigdy nie był dłużnikiem. W takiej sprawie nie jesteśmy często w stanie nic zrobić. Dlatego co do zasady za dopuszczalny należy uznać środek nadzwyczajny w obronie praw lub wolności jednostki. Jednak musi być to środek oparty na wyraźnych podstawach i musi być dopuszczalny w niezbyt odległych ramach czasowych od momentu uprawomocnienia się orzeczenia.

Stanisław Trociuk, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich : – Problem pojawia się przy środkach nadzwyczajnych wnoszonych na niekorzyść oskarżonego. Osobiście uważam, że już dziś można się zastanawiać czy rok od uprawomocnienia się orzeczenia nie jest terminem zbyt długim na wnoszenie takich środków. To dyskusyjne. Wydłużenie tego okresu o kolejne sześć miesięcy budzi poważne wątpliwości. Idea nadzwyczajnego środka w postępowaniu cywilnym jest możliwa do zaakceptowania, szczególnie, że skarga o stwierdzenie niezgodności prawomocnego orzeczenia jest instytucją o znikomym znaczeniu. Trzeba również rozmawiać co zrobić z błędami, które pojawiają się np. w postępowaniu elektronicznym. Nagle okazuje się, że ktoś ma nakaz zapłaty mimo, że nigdy nie był dłużnikiem. W takiej sprawie nie jesteśmy często w stanie nic zrobić. Dlatego co do zasady za dopuszczalny należy uznać środek nadzwyczajny w obronie praw lub wolności jednostki. Jednak musi być to środek oparty na wyraźnych podstawach i musi być dopuszczalny w niezbyt odległych ramach czasowych od momentu uprawomocnienia się orzeczenia.

Sędzia Stanisław Zabłocki: – Przedstawiciele Pana Prezydenta są tak przywiązani do nowego, odrębnego środka, że nie ma szansy przekonać ich do mniej radykalnych zmian. Rzeczywiście, wizerunkowo nowy może wydawać się lepszy niż poprawiany stary. Nawet jeśli tak, to do wykonania jest program minimum. Po pierwsze – a jest to bardzo prosty zabieg legislacyjny – chodzi o zapisanie, że w wypadkach nie uregulowanych w ustawie, w sprawach karnych stosuje się przepisy procedury karnej. Musimy pamiętać, że w sprawach represyjnych tzw. reguły rzetelnego procesu nie są tożsame z regułami rzetelnego procesu w sprawach cywilnych, inny jest system gwarancji. Widzę też kolejne zagrożenie. Bardzo duże rzesze ludzi już wierzą, że dostaną wspaniałe narzędzie do wzruszenia nieakceptowanych przez nich orzeczeń. Jeśli uwzględnionych skarg będzie mało, a wniosków dziesiątki tysięcy, to znów obwinią prawników, a przede wszystkim sądy. Powstaje pytanie, czy ci, w których projekt rozbudza wielkie nadzieje, nie będą się czuli niejako wtórnie pokrzywdzeni. Podzielę się jeszcze jedną wątpliwością. Czy do przepisów o skardze stosować się będzie regulacje dotyczące tzw. postępowania okołokasacyjnego? Jednym słowem czy będzie istniała np. możliwość pozostawienia bez rozpoznania skargi niespełniającej wymagań formalnych? Pytam, bo z projektu nie można tego wyczytać? – Idea skargi jest taka by odpowiadała na niedostatki skargi kasacyjnej wynikające także z przedsądu. I jest to intencją projektodawcy. Przepisy kodeksu postępowania cywilnego, które wprowadzają możliwość odrzucenia skargi kasacyjnej bez jej merytorycznego rozpoznania nie będą stosowane przy rozpatrywaniu skargi nadzwyczajnej – odpowiadał dr Krzysztof Szczucki.

Adwokat Andrzej Michałowski: – Jeśli miałby być przed –sąd to wywołałby rozczarowanie obywateli. Problem w tym, że to wyjaśnienie nie wynika z tekstu projektu – zauważa.

Bartosz Pilitowski. – Będę się upierał przy zmianie przepisów dotyczących wyboru ławników w SN. Potrzebne są obiektywne i transparentne kryteria oraz niezależna komisja, która dbałaby o to, aby ławnikami zostawały osoby budzące powszechne zaufanie. Skarga nadzwyczajna odpowiada na realne problemy, ale nie na ich przyczynę. Może więc wprowadźmy skargę, ale ograniczmy jej działanie w czasie. Przejrzyjmy orzeczenia z 20 lat, niech się tym zajmie nie 25 sędziów ale nawet 125 sędziów, ale potem przeanalizujmy treść skarg, wyciągnijmy wnioski na temat przyczyn błędnych wyroków i rozwiążmy źródło problemów, tak aby skarga nie była więcej potrzebna – zakończył Bartosz Pilitowski.

Prezydent przedstawił projekt zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym. Chce wprowadzić skargę nadzwyczajną, która pozwoli uchylić prawomocne, ale niesprawiedliwe i krzywdzące wyroki. Co o nowym środku myślą prawnicy? „Rzeczpospolita" zorganizowała debatę, do której zaprosiła szerokie grono ekspertów: od przedstawicieli Kancelarii Prezydenta przez rzecznika praw obywatelskich po sędziów Sądu Najwyższego i przedstawiciela organizacji pozarządowych.

Debatę rozpoczęła Anna Surówka-Pasek, podsekretarz stanu do spraw prawnych i ustrojowych w Kancelarii Prezydenta:

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe