Różnimy się co do wizji
Krzysztof Szczucki: Cieszę się, że wszyscy jesteśmy zgodni, że taka nadzwyczajna instytucja jest potrzebna. Nikt z debatujących nie powiedział, że system funkcjonuje tak dobrze, że nie potrzeba żadnych nadzwyczajnych środków. Różnimy się wprawdzie co do wizji, ale nie co do zasady. Są ludzie skrzywdzeni przez wymiar sprawiedliwości i tego ukryć się nie da. Prezydent od dawna, już w kampanii wyborczej, zapowiadał, że im pomoże, i właśnie to robi. Zgodnie z projektem ustawy celem skargi nadzwyczajnej jest zapewnienie sprawiedliwości i praworządności społecznej. Jest to wpisane wprost do przepisów. Nie możemy zakładać, że sędziowie SN będą gremialnie uwzględniać wszystkie skargi nadzwyczajne. Przepisy pozwolą im na uwzględnianie ich w sprawach, w których doszło do rażącej niesprawiedliwości. Duże kontrowersje budzi też możliwość złożenia – w ciągu trzech lat od jego uchwalenia – skarg nadzwyczajnych na prawomocne orzeczenia zapadłe od 17 października 1997 r. To przepis przejściowy pozwalający państwu naprawić to, co było złe, i przejść do teraźniejszości. W sprawach, w których skutki orzeczeń zapadłych po 1997 r. są nieodwracalne i minęło co najmniej pięć lat od jego wydania, SN będzie mógł tylko stwierdzić, że wprawdzie doszło do naruszenia prawa, ale nie uchyli on wyroku i nie przekaże sprawy do ponownego rozpoznania, bo nie da się odwrócić skutków orzeczenia, tak jak np. w przypadku spraw upadłościowych.
Nie zgadzam się z poglądem, że SN zostanie zablokowany nadmiarem spraw. Przecież już dziś takie instytucje, jak np. RPO, otrzymują mnóstwo skarg na orzeczenia niesprawiedliwe. Nie mogą ich pozostawić bez rozpoznania, co oznacza, że poświęcają już czas i środki na analizę zgłoszonych problemów. Wprowadzenie skargi nadzwyczajnej pozwoli na kompleksowe załatwienie sprawy tam, gdzie stwierdzone zostanie naruszenie praworządności. Dziś nierzadko nie ma narzędzi udzielenia odpowiedniej pomocy. Można oczywiście debatować o ulepszeniu konstrukcji skargi nadzwyczajnej. Proponuje się choćby włączenie do jej rozpatrywania sądów apelacyjnych.
Owszem, można poprawić i uzupełnić rozwiązania już obowiązujące. Można próbować zmieniać wszystkie. Albo wprowadzić instytucję nową, o wyraźnych funkcjach i zadaniach – takiego rozwiązania chce prezydent.
Anna Surówka-Pasek: Dużo mówimy o ulepszeniu kasacji zamiast wprowadzaniu nowego środka. A przecież przesłanki wniesienia kasacji na gruncie prawa karnego są inne niż skargi nadzwyczajnej. Jeszcze inne jej przesłanki znajdziemy w procedurze cywilnej. Inne przesłanki zastosowania mają też takie środki, jak cywilnoprawna skarga na niezgodność z prawem prawomocnego orzeczenia sądu czy wznowienie postępowania. Osiągnięcie efektu zamierzonego przez prezydenta bez wprowadzenia nowego środka wymagałoby bardzo dużej przebudowy całego systemu.
Nieusprawiedliwiony jest też zarzut, że skarga nadzwyczajna, podobnie jak wcześniej rewizja nadzwyczajna, będzie stosowana jako narzędzie walki politycznej. Warto zauważyć, że w przeciwieństwie do poprzednich rozwiązań w skardze nadzwyczajnej nie przewidujemy takich przesłanek, jak ochrona żywotnych interesów RP. Nie będzie zatem możliwości korzystania ze skargi jako swoistego straszaka. Ma stać na straży praw i wolności obywateli.
Problem pojawia się przy środkach nadzwyczajnych wnoszonych na niekorzyść oskarżonego. Osobiście uważam, że już dziś można się zastanawiać, czy rok od uprawomocnienia się orzeczenia nie jest terminem zbyt długim na wnoszenie takich środków. To dyskusyjne. Wydłużenie tego okresu o kolejnych sześć miesięcy budzi poważne wątpliwości. Idea nadzwyczajnego środka w postępowaniu cywilnym jest możliwa do zaakceptowania, szczególnie że skarga o stwierdzenie niezgodności prawomocnego orzeczenia jest instytucją o znikomym znaczeniu. Trzeba również rozmawiać, co zrobić z błędami, które pojawiają się np. w postępowaniu elektronicznym. Nagle okazuje się, że ktoś ma nakaz zapłaty, mimo że nigdy nie był dłużnikiem. W takiej sprawie nie jesteśmy często w stanie nic zrobić. Dlatego co do zasady za dopuszczalny należy uznać środek nadzwyczajny w obronie praw lub wolności jednostki. Jednak musi to być środek oparty na wyraźnych podstawach i musi być dopuszczalny w niezbyt odległych ramach czasowych od momentu uprawomocnienia się orzeczenia – przekonywała minister.
Sędzia Dariusz Zawistowski: – Nie mam wątpliwości, że z założenia ma to być środek ucywilizowany. Powinien zatem mieścić się możliwie najbardziej w systemie prawa. Potrzebne są jednak także przepisy procesowe by wiedzieć, jak skargę w praktyce stosować, jakie wymogi formalne dla niej przewidziano. Ogólne odesłanie do przepisów o skardze kasacyjnej jest niewystarczające. W praktyce będzie to budziło szereg wątpliwości. Zakładam, że tych skarg nie będzie mało. Istotne jest więc, ilu sędziów będzie je rozpatrywać.
Anna Surówka-Pasek: – Z projektu rozporządzenia w sprawie regulaminu SN, który dołączono do projektu ustawy o SN, wynika, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych ma liczyć 25 sędziów.
Problem pojawia się przy środkach nadzwyczajnych wnoszonych na niekorzyść oskarżonego. Osobiście uważam, że już dziś można się zastanawiać, czy rok od uprawomocnienia się orzeczenia nie jest terminem zbyt długim na wnoszenie takich środków. To dyskusyjne. Wydłużenie tego okresu o kolejnych sześć miesięcy budzi poważne wątpliwości. Idea nadzwyczajnego środka w postępowaniu cywilnym jest możliwa do zaakceptowania, szczególnie że skarga o stwierdzenie niezgodności prawomocnego orzeczenia jest instytucją o znikomym znaczeniu. Trzeba również rozmawiać co zrobić z błędami, które pojawiają się np. w postępowaniu elektronicznym. Nagle okazuje się, że ktoś ma nakaz zapłaty mimo, że nigdy nie był dłużnikiem. W takiej sprawie nie jesteśmy często w stanie nic zrobić. Dlatego co do zasady za dopuszczalny należy uznać środek nadzwyczajny w obronie praw lub wolności jednostki. Jednak musi być to środek oparty na wyraźnych podstawach i musi być dopuszczalny w niezbyt odległych ramach czasowych od momentu uprawomocnienia się orzeczenia.
Stanisław Trociuk, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich : – Problem pojawia się przy środkach nadzwyczajnych wnoszonych na niekorzyść oskarżonego. Osobiście uważam, że już dziś można się zastanawiać czy rok od uprawomocnienia się orzeczenia nie jest terminem zbyt długim na wnoszenie takich środków. To dyskusyjne. Wydłużenie tego okresu o kolejne sześć miesięcy budzi poważne wątpliwości. Idea nadzwyczajnego środka w postępowaniu cywilnym jest możliwa do zaakceptowania, szczególnie, że skarga o stwierdzenie niezgodności prawomocnego orzeczenia jest instytucją o znikomym znaczeniu. Trzeba również rozmawiać co zrobić z błędami, które pojawiają się np. w postępowaniu elektronicznym. Nagle okazuje się, że ktoś ma nakaz zapłaty mimo, że nigdy nie był dłużnikiem. W takiej sprawie nie jesteśmy często w stanie nic zrobić. Dlatego co do zasady za dopuszczalny należy uznać środek nadzwyczajny w obronie praw lub wolności jednostki. Jednak musi być to środek oparty na wyraźnych podstawach i musi być dopuszczalny w niezbyt odległych ramach czasowych od momentu uprawomocnienia się orzeczenia.
Sędzia Stanisław Zabłocki: – Przedstawiciele Pana Prezydenta są tak przywiązani do nowego, odrębnego środka, że nie ma szansy przekonać ich do mniej radykalnych zmian. Rzeczywiście, wizerunkowo nowy może wydawać się lepszy niż poprawiany stary. Nawet jeśli tak, to do wykonania jest program minimum. Po pierwsze – a jest to bardzo prosty zabieg legislacyjny – chodzi o zapisanie, że w wypadkach nie uregulowanych w ustawie, w sprawach karnych stosuje się przepisy procedury karnej. Musimy pamiętać, że w sprawach represyjnych tzw. reguły rzetelnego procesu nie są tożsame z regułami rzetelnego procesu w sprawach cywilnych, inny jest system gwarancji. Widzę też kolejne zagrożenie. Bardzo duże rzesze ludzi już wierzą, że dostaną wspaniałe narzędzie do wzruszenia nieakceptowanych przez nich orzeczeń. Jeśli uwzględnionych skarg będzie mało, a wniosków dziesiątki tysięcy, to znów obwinią prawników, a przede wszystkim sądy. Powstaje pytanie, czy ci, w których projekt rozbudza wielkie nadzieje, nie będą się czuli niejako wtórnie pokrzywdzeni. Podzielę się jeszcze jedną wątpliwością. Czy do przepisów o skardze stosować się będzie regulacje dotyczące tzw. postępowania okołokasacyjnego? Jednym słowem czy będzie istniała np. możliwość pozostawienia bez rozpoznania skargi niespełniającej wymagań formalnych? Pytam, bo z projektu nie można tego wyczytać? – Idea skargi jest taka by odpowiadała na niedostatki skargi kasacyjnej wynikające także z przedsądu. I jest to intencją projektodawcy. Przepisy kodeksu postępowania cywilnego, które wprowadzają możliwość odrzucenia skargi kasacyjnej bez jej merytorycznego rozpoznania nie będą stosowane przy rozpatrywaniu skargi nadzwyczajnej – odpowiadał dr Krzysztof Szczucki.
Adwokat Andrzej Michałowski: – Jeśli miałby być przed –sąd to wywołałby rozczarowanie obywateli. Problem w tym, że to wyjaśnienie nie wynika z tekstu projektu – zauważa.
Bartosz Pilitowski. – Będę się upierał przy zmianie przepisów dotyczących wyboru ławników w SN. Potrzebne są obiektywne i transparentne kryteria oraz niezależna komisja, która dbałaby o to, aby ławnikami zostawały osoby budzące powszechne zaufanie. Skarga nadzwyczajna odpowiada na realne problemy, ale nie na ich przyczynę. Może więc wprowadźmy skargę, ale ograniczmy jej działanie w czasie. Przejrzyjmy orzeczenia z 20 lat, niech się tym zajmie nie 25 sędziów ale nawet 125 sędziów, ale potem przeanalizujmy treść skarg, wyciągnijmy wnioski na temat przyczyn błędnych wyroków i rozwiążmy źródło problemów, tak aby skarga nie była więcej potrzebna – zakończył Bartosz Pilitowski.