Zamiast orzekać, sędziowie zajmują się urzędniczeniem w resorcie sprawiedliwości. Tak wykorzystanych jest 150 etatów. Wkrótce sędziów-urzędników będzie jeszcze więcej. Będą pracować w Kancelarii Prezydenta i resorcie spraw zagranicznych. Minister sprawiedliwości właśnie ustalił zasady delegacji.
Czytaj także: Na wyrok znów czekamy dłużej, nawet pół roku
Delegacja ma być formą wyróżnienia dla najlepszych sędziów. – Delegowany dostaje sędziowską pensję, a także dodatek za długoletnią pracę oraz dodatek funkcyjny – zachwala Ministerstwo Sprawiedliwości. Będą też ryczałty: 2,7 tys. zł w Warszawie, 2120 zł w mniejszym mieście i 1350 zł w małym miasteczku. Do tego zwrot kosztów zamieszkania – w stolicy 3,2 tys. zł. Kwota ma maleć w zależności od wielkości miasta.
Po co sędziowie w MSZ czy u prezydenta? Mają zapewnić wsparcie w sprawach międzynarodowych dotyczących zagadnień tworzenia, wykładni i stosowania prawa. Tryb i sposób delegacji będą takie same jak dla delegacji sędziów do Ministerstwa Sprawiedliwości. Z tym że delegacja będzie się odbywała na wniosek prezydenta albo ministra spraw zagranicznych.
Opinie na temat delegacji są od miesięcy jednoznaczne – krytyczne. Wysłanie 150 sędziów do Ministerstwa Sprawiedliwości tłumaczy Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości.