– To wręcz działanie z premedytacją. Sądy, do których wpływa coraz więcej spraw, zostały pozbawione kilkuset etatów. Powstały więc zaległości. Wszystko po to, by mówić, że sądy źle pracują i wymagają pilnej reformy.
Na tym nie koniec. W 2016 r. weszły w życie zmienione procedury: cywilna i trzykrotnie karna, a każda z nich, jak twierdzą sędziowie, powoduje chaos. W dodatku sędziowie mierzą się dziś ze sprawami, w których występować mogą trzy stany prawne. To powoduje wątpliwości, a wątpliwości błędy. Więcej jest więc spraw odwoławczych. Pojawili się też nowi dyrektorzy w sądach, a każde dodatkowe czynności administracyjne powodują, że odbija się to na sprawności w orzekaniu. To wszystko działało na niekorzyść sprawności. Jak będzie z najnowszą reformą?
– Znów gorzej – mówi sędzia Żurek. I odwołuje się do wyników sądownictwa po tzw. reformie Jarosława Gowina czy najpierw wprowadzeniu kontradyktoryjnego procesu karnego, a potem jego odwrócenie.
Zagrożeni katastrofą
Jeszcze bardziej pesymistycznie na efekt reformy patrzy sędzia Bartłomiej Przymusiński, sędzia Sądu Rejonowego w Poznaniu. Też mówi o zamrożeniu setek etatów czy zmieniających się często przepisach procedury, ale dodatkowo ostrzega przed konsekwencjami wprowadzenia instytucji asesora. – Ta może nawet dać krótkotrwały efekt poprawy wyników sądów, ale z czasem może się skończyć klęską – mówi. Dlaczego? Instytucja asesora w wydaniu polskiego ustawodawcy budzi bowiem wątpliwości konstytucyjne.
– Jeśli więc okaże się, że jest ona sprzeczna z gwarancjami europejskimi i potwierdzą to europejskie trybunały, to będziemy mieli nie chaos, lecz dramat – mówi sędzia Przymusiński. Wszystkie sprawy rozpatrzone przez asesorów trzeba będzie rozpoznać raz jeszcze. Podobnie może być z sędziami powołanymi przez upolitycznioną, nową KRS. Ich wyroki także mogą zostać podważone. To skutki reformy, jakie prognozują sędziowie sądów powszechnych. A co z reformą Sądu Najwyższego?
SN też stanie
W minioną środę w nocy do Sejmu trafił projekt zmian w SN autorstwa posłów PiS. Przewiduje on przejście w stan spoczynku wszystkich dzisiejszych sędziów SN, z wyjątkiem wskazanych przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. To samo dotyczy pracowników SN, sekretariatów, wydziałów itd. Co się stanie ze sprawami, które do dnia wejścia w życie reformy nie zostaną rozpoznane?