Piwnik: Orzekam bez przyłbicy, dbam o dobrą salę i jej wietrzenie

Do orzekania w czasie pandemii trzeba się dobrze przygotować – mówi „Rzeczpospolitej" Barbara Piwnik, sędzia Sądu Okręgowego Warszawa-Praga.

Aktualizacja: 10.07.2020 06:32 Publikacja: 09.07.2020 20:42

Barbara Piwnik

Barbara Piwnik

Foto: tv.rp.pl

Polskie sądy w czasie pandemii pracują w szczególnych warunkach. Jak pani radzi sobie w sali rozpraw?

Doskonale. Jak zwykle zresztą. Nie mam maseczki, nie orzekam w przyłbicy, bo nie chciałabym w taki sposób prowadzić sprawy. Muszę widzieć, co się dzieje, mieć kontakt wzrokowy z podsądnym. Zachowujemy jednak bezpieczną odległość, stosujemy dezynfekcję itd.

Można powiedzieć, że sądy są teraz bardziej ospałe, powolne?

Przepisy regulujące postępowanie w czasie epidemii w moich sprawach tego nie wymagają, choć być może potrzeba więcej czasu na pewne zabiegi, np. na przygotowanie sali rozpraw czy jej dezynfekcję. Bardzo dużo zależy od sędziego przewodniczącego rozprawie. Jeśli jego oczekiwania są przemyślane i konkretne, to uzyskanie sprawnego tempa nie przysparza większych problemów.

Czytaj także: W upały sądy zaczną pracę wcześniej

Są sędziowie, których przestraszył koronawirus? Nie chcą na przykład przychodzić do sądów? Boją się wyjść na sale rozpraw? A jeśli już wychodzą, to czy żądają specjalnych zabezpieczeń? Takie właśnie informacje dochodzą z sądów.

Oczywiście, że tacy się zdarzają. Ludzie są w różnych sytuacjach życiowych z różnych powodów. Ja nie mam takich obaw. Wiem jednak, że są sędziowie, którzy przyjęli inną praktykę, jeśli chodzi o sposób procedowania w sali rozpraw.

Polskie sądy poradzą sobie z koronawirusem? Mówi się o zapaści sądownictwa.

Poradzą sobie tak jak wszystkie inne urzędy. To tylko kwestia zachowania bezpieczeństwa. Nikt nie wie, co nas czeka w najbliższej przyszłości i musimy zacząć funkcjonować tak, aby nie powstawały dalsze zaległości w rozpoznaniu spraw.

Jaką największą sprawę prowadziła pani w czasie pandemii?

Duża sprawa, którą prowadziłam, to ponad dziesięciu oskarżonych, co powodowało, że łącznie z obrońcami, oskarżycielami publicznym i posiłkowym na sali było kilkadziesiąt osób.

Mierzyła pani odległości?

Nie. Wszyscy zadbali o to, żeby zachować wymagany odstęp.

A publiczność?

Obserwuję, że teraz publiczność coraz rzadziej przychodzi na rozprawy. Nie jest to tylko związane ze stanem epidemii. Ale jeśli już się pojawia, to w taki sposób, który jest powszechnie rekomendowany. Mają maseczki itd.

Jak się orzeka w czasie pandemii?

Dla mnie nie ma większej różnicy. Jeżeli przygotujemy się na szczególną sytuację, uwzględnimy wszystkie wymogi, poinformujemy, jakie są oczekiwania, to dalej proces toczy się według własnego trybu. Sąd jest miejscem szczególnym i wszyscy, którzy tu przychodzą, są przygotowani na taką sytuację, że przewodniczący ma obowiązek zadbać o porządek na sali rozpraw. I jeżeli przewodniczący w sposób zrozumiały dla obywatela wypełnia swoje obowiązki, wtedy nie ma problemu.

Nie doskwiera pani upał, duchota w sali rozpraw? Z klimatyzacji nie możecie przecież korzystać.

Zadbałam o to, żeby sala rozpraw, z której korzystam, była systematycznie wietrzona...

A liczy pani publiczność?

Nie spotkałam się z problemem przeliczania publiczności. Bo jej po prostu nie ma.

Polskie sądy w czasie pandemii pracują w szczególnych warunkach. Jak pani radzi sobie w sali rozpraw?

Doskonale. Jak zwykle zresztą. Nie mam maseczki, nie orzekam w przyłbicy, bo nie chciałabym w taki sposób prowadzić sprawy. Muszę widzieć, co się dzieje, mieć kontakt wzrokowy z podsądnym. Zachowujemy jednak bezpieczną odległość, stosujemy dezynfekcję itd.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Praca, Emerytury i renty
Płaca minimalna jeszcze wyższa. Minister pracy zapowiada rewolucję
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Sądy i trybunały
Trybunał Konstytucyjny na drodze do naprawy. Pakiet Bodnara oceniają prawnicy
Mundurowi
Kwalifikacja wojskowa 2024. Kobiety i 60-latkowie staną przed komisjami