Rz: Sejm finalizuje reformę, choć lepiej powiedzieć dyscyplinowanie, sądownictwa. Czy patrząc modelowo na naszą demokrację, ma do tego prawo?
Prof. Andrzej Dziadzio, Uniwersytet Jagielloński, członek Komitetu Nauk Prawnych PAN, konstytucjonalista: Nie ma wątpliwości, że ustawodawca może reformować w drodze zmiany obowiązującego prawa funkcjonowanie każdej instytucji publicznej, każdego organu władzy państwowej, w tym także organów władzy sądowniczej w granicach określonych przez konstytucję. Reforma sądownictwa jest trudna i delikatna zarazem, ponieważ konstytucja gwarantuje sądom niezależność od pozostałych władz. Sędziom zaś zapewnia niezawisłość, głównie w znaczeniu, że na ich rozstrzygnięcia nie mogą mieć wpływu żadne inne władze, także podmioty zarządzające administracją sądową. Podstawowe fundamenty niezawisłości sędziowskiej, poza oczywiście osobowościowymi cechami sędziego jako człowieka o „twardym kręgosłupie moralnym", zawierają się w zakazie usuwalności sędziego i zakazie przenoszenia bez jego zgody. Konstytucja wyznacza więc granice zakresu reformowania wymiaru sprawiedliwości.
O co jest ten spór?
To spór wygenerowany przez korporację sędziowską, a może trafniej powiedzieć: elity prawnicze wypromowane w warunkach porozumienia Okrągłego Stołu. Sprowadza się do rozumienia konstytucyjnych granic funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w demokratycznym państwie prawa. Jedna strona sporu, akcentując zasadę „państwa prawa", posuwa się nawet do tezy, że nie naród jest suwerenem, ale wartości prawa, które wiążąco interpretują sądy. Druga strona, kładąc nacisk na przymiotnik „demokratyczny", szuka takiego usytuowania sądownictwa, żeby zachować wpływ suwerena na funkcjonowania jednej z najważniejszych z punktu widzenia praw jednostki władzy publicznej. Gdy bowiem władza ustawodawcza, prezydent jako organ władzy wykonawczej legitymizację swej władzy czerpią, poza konstytucją, z faktycznej woli narodu wyrażonej w wyborach, to korporacja sędziowska legitymizację dla swej władzy wyprowadza wyłącznie z konstytucji. Stąd tak mocna obrona konstytucji i bagatelizowanie zjawisk patologicznych, których źródłem jest źle pojęta solidarność korporacyjna. Jeśli zatem ustawodawca pragnie zapewnić KRS legitymację poprzez wybór jej członków spośród ogółu sędziów w Polsce, to rozlega się larum, że jest to złamanie konstytucji, chociaż trudno znaleźć w niej przepis, z którego wynikałby taki zakaz.
Czy odebranie środowisku sędziowskiemu niemal monopolu na wybór sędziów jest dopuszczalne?