Rz: Tuż przed świętami wysłał pan zaproszenie do wszystkich członków Krajowej Rady Sądownictwa, w tym nowo wybranych 15 sędziów, na spotkanie w siedzibie Krajowej Rady Sądownictwa. Skąd ten pomysł?
Wiesław Johann: Jestem wiekowo najstarszym członkiem Rady, reprezentuję w KRS prezydenta. Czułem się więc w obowiązku coś zrobić w tej patowej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy.
Pismo z zaproszeniem szybko dotarło m.in. do opozycji. Ta podniosła larum, że oto za ich plecami próbuje pan zwołać posiedzenie KRS, skoro od tygodni nie robi tego pierwsza prezes Sądu Najwyższego...
Nie rozumiem tego zamieszania. Od początku była mowa o spotkaniu, a nie posiedzeniu. Ale jeśli ktoś chce szukać sensacji, to we wszystkim ją znajdzie.
Atmosferę podgrzewali sami posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Poseł Krystyna Pawłowicz, która także zasiada w Radzie, wręcz napisała, że skoro nie można powołać przewodniczącego KRS, to, żeby ruszyć z pracami, można spróbować powołać wiceprzewodniczących Rady. Trudno się dziwić opozycji, że do końca nie wierzyła w szczere intencje...