Przede wszystkim Konstytucja RP w art. 178 ust. 1 pkt 2 stanowi, że wyboru do KRS dokonuje się spośród wszystkich sędziów w Polsce, a więc i z sądów powszechnych, wojskowych, administracyjnych czy Sądu Najwyższego. W każdej z tych grup mogła być wystawiona dowolna liczba kandydatów, a organ dokonujący wyboru (w świetle obowiązującej ustawy jest nim Sejm) decyduje, kto zostanie wybrany. Z pewnością pożądane byłoby, gdyby każdy rodzaj, a może i szczebel sądownictwa, miał swoich reprezentantów, ale pamiętajmy, że udział w pracach Rady jest prawem, a nie obowiązkiem i nie można nikogo do kandydowania zmuszać. Skoro żaden z sędziów SN, NSA czy z sądów apelacyjnych swojej kandydatury nie zgłosił, grupy te nie będą w KRS w najbliższym czasie reprezentowane.
A czy nie lepiej byłoby, gdyby wszyscy mogli poznać nazwiska sędziów, którzy poparli konkretnych kandydatów?
Z pewnością bardziej transparentne. Kiedy jednak spojrzymy na tę konkretną sytuację, to myślę, że ustawodawca miał rację. Patrząc na falę hejtu, jaka wylała się na kandydatów, to chyba lepiej, że nie są, przynajmniej na tym etapie, ujawniane nazwiska sędziów popierających. W przeciwnym wypadku tego rodzaju zjawisko również i ich by dotknęło, a przecież uczestniczą w legalnej procedurze wyborczej do konstytucyjnie umocowanego organu. Zapewne twórcy projektu przewidzieli takie niebezpieczeństwo. Tym większe uznanie dla ustawodawcy.
Ten sam ustawodawca zapomniał o kilku innych sprawach... Nie przewidział możliwości wydłużenia terminu na zgłaszanie kandydatów, gdyby nie zgłosiła się wymagana ich liczba. I co by było, gdyby w styczniu nie udało się zgromadzić przynajmniej 15 nazwisk? Tym bardziej że pierwsze nazwiska zaczęły napływać pod koniec ostatecznego terminu...
Niemniej jest komplet... Oczywiście teoretycznie możliwe jest niezgłoszenie się wystarczającej liczby kandydatów, ale zapewne ryzyko to zostało uznane za tak nikłe, że nie stworzono procedury awaryjnej.
Zabrakło też regulacji przewidującej, co gdy osoby popierające kandydata już po złożeniu zgłoszenia wycofają swoje poparcie. Tak się zdarzyło z jednym z sędziów. I nie wiadomo co z nim zrobić...