Podczas prezentacji dorocznej informacji o pracy Trybunału Konstytucyjnego, tym razem nieco spóźnionej, bo dotyczącej 2017 r., politycy opozycji i część mediów zarzucili paraliż Trybunału, sugerując, że jego rzekomo słabej wydajności (ocenianej liczbowo) winna jest niekompetencja, jak niektórzy mówią, tzw. dublerów, o które to określenie doszło zresztą między posłami do awantury.
Tymczasem TK sporządził listę ze swego rodzaju rankingiem ilościowej wydajności poszczególnych sędziów. W pierwszej trójce znaleźli się sędziowie wybrani przez obecny Sejm: Mariusz Muszyński, wiceprezes TK – 15 spraw w jego referacie; Piotr Pszczółkowski – 14, i Zbigniew Jędrzejewski – 9.
Tylko dwa razy w historii Trybunału sędzia miał wydajność 16 spraw: to się udało Stanisławowi Biernatowi i Markowi Zubikowi.
– W 2018 r. wyniki powinny być podobne (oficjalnych jeszcze nie ma), a może będą nawet lepsze – powiedział „Rz" wiceprezes Muszyński, dodając, że na wyniki wpływa wiele czynników i nie wszystkie zależą od TK, poza tym sprawa sprawie nierówna.
Według danych przedstawionych przez prezes TK Julię Przyłębską w 2017 r. wpłynęło do TK 285 wniosków, pytań prawnych i skarg konstytucyjnych, tj. nieco mniej niż w 2016 r., ale w 2017 r. TK nadrabiał też zaległości z lat ubiegłych. Wydał 89 orzeczeń merytorycznych kończących postępowanie, w tym 36 wyroków, a w 56 proc. z nich orzekł o niekonstytucyjności co najmniej jednego przepisu. Był to większy odsetek niż rok wcześniej (wtedy 44 proc.).