Wszelka korespondencja zarówno do stron, jak i do różnych instytucji pozostaje w aktach. Mam nadzieję, że akcja protestacyjna pracowników administracyjnych uświadomi obywatelom, a przede wszystkim Ministerstwu Sprawiedliwości, jak ważnym ogniwem w całym systemie sprawiedliwości jest prawidłowa obsługa administracyjna, jej profesjonalizm i rzetelność. Teraz wreszcie może panowie ministrowie zrozumieją, że to nie jest szara masa, tylko ludzie, dzięki którym trybiki maszyny nazwanej sądownictwo w ogóle działają.
Czytaj także: Pracownicy sądów protestują i chorują
Divide et impera
Pierwszy etap protestu mamy za sobą. 18 grudnia 2018 r. na stronach MS ukazał się komunikat, że zostało podpisane porozumienie. Zakłada podwyżkę wynagrodzenia brutto o około 200 zł i wypłatę nagród za 2018 r. średnio 1000 zł. Przyznana też będzie nagroda uznaniowa średnio 534 zł brutto. O jej wysokości zdecydują dyrektorzy poszczególnych sądów. Wypłatą nagród mogą być objęci pracownicy, którzy pracują w sądach przynajmniej sześć miesięcy. Z treści komunikatu wynika też, że przyczyną niskich wynagrodzeń była polityka zamrażania prowadzona w latach 2010–2015. Dalej kilka ogólnych słów o zmianach systemu wynagrodzeń i informacja, że strony podejmują działania na rzecz możliwie jak najbardziej satysfakcjonujących podwyżek wynagrodzeń pracowników sądów i powszechnych jednostek prokuratury w 2020 r. Nie wiem, czy to porozumienie zakończy akcję protestacyjną. Mam wątpliwości, bo od moich współpracowników słyszę, że porozumienie ich nie satysfakcjonuje, a związki zawodowe w trakcie negocjacji nie reprezentowały ich interesów.
Nie mnie oceniać jego szczegóły, powiem tylko, że moim zdaniem związki zawodowe nie popisały się szczególnie. Nie wynegocjowały ani specjalnych podwyżek ponad to, co było obiecane, ani zmiany sposobu wynagradzania pracowników sądownictwa. Za to w komunikacie znalazło się wiele deklaracji czysto politycznych. Konkretów nadal brak. To porozumienie pozwalało jednak niektórym przedstawicielom MS informować, że w związku z jego podpisaniem konieczna jest solidarność, dlatego MS ograniczy lub zlikwiduje fundusz mieszkaniowy dla sędziów (czy dla prokuratorów też?) i zmniejszy sędziom tzw. kilometrówki (czyli zwrot kosztów dojazdów do pracy). W tym momencie nasuwa mi się pytanie do ministra Łukasza Piebiaka, który, będąc jeszcze czynnym działaczem Iustitii, postulował pisanie pozwów, kiedy poprzedni minister sprawiedliwości zmniejszył ten przelicznik. Czy teraz również poprze akcję składania pozwów? Oczywiście pytanie jest retoryczne.
Wszystko to skłania do refleksji, że MS zaczyna wprowadzać w życie rzymską zasadę divide et impera, czyli dziel i rządź. Niektórym jego przedstawicielom wydaje się, że zantagonizowanie poszczególnych grup przełoży się na zarządzanie sądami. To się nie uda, i to z różnych przyczyn. Po pierwsze, większość sędziów popiera postulaty pracowników administracyjnych, a po drugie w działaniach MS i próbach zohydzenia sędziów obywatelom, a teraz współpracownikom ta ekipa rządząca nie ma sobie równych. To oczywiście przekłada się na postrzeganie działań MS i tylko konsoliduje grupy pracownicze, a nie je rozbija.