Premier Mateusz Morawiecki ogłosił pięć pomysłów rządu, które mają pomóc PiS wygrać wybory samorządowe. Prochu na miarę 500+ w samorządowej „piątce Morawieckiego" jednak nie ma. Ale może to i dobrze.
Niespełna pięć miesięcy temu premier ogłosił plan zdynamizowania działań rządu, który ochrzcił mianem „piątki Morawieckiego". W tamtej piątce umieścił: dobry start, czy jak kto woli, wyprawkę szkolną dla dzieci 300+, obniżkę CIT dla małych firm z 15 do 9 proc., dostępność+, czyli likwidację barier dla niepełnosprawnych, niski ZUS dla małych firm oraz program remontów i modernizacji dróg lokalnych. W sumie obiecał wyborcom wielkie pieniądze: wyprawka – 1,4 mld zł rocznie, niższy CIT i ZUS – po ok. 0,5 mld zł rocznie, dostępność – 23 mld zł w ciągu ośmiu lat, drogi lokalne – 5 mld zł.
Część komentatorów podśmiewała się, że obniżka podatków obejmie niewiele małych firm, bo znakomita większość z nich płaci PIT, a nie CIT, ten pierwszy zaś to dziś 18 lub 19 proc., zależnie od wybranego sposoby rozliczeń. Jest to zatem obniżka symboliczna, by nie rzec propagandowa, która w dodatku zaburza warunki konkurencji między małymi firmami.
Do dziś zresztą nie bardzo wiadomo, skąd premier chce wziąć pieniądze na swoją pierwszą piątkę, z czego pokryje wydatki na drogi lokalne. – Uszczelniliśmy system podatkowy, są pieniądze – najczęściej odpowiada szef rządu.
W niedzielę ogłosił nową piątkę, samorządową. – To pięć punktów, które będą dla nas dodatkowym paliwem, motorem na wybory samorządowe, żeby władze samorządowe jak najlepiej współpracowały z władzami centralnymi – wyjaśnił premier.