Jednym z podstawowych jest wskazane w art. 54 ust. 1 konstytucji prawo i wolność do wyrażania swoich poglądów. Konstytucja przyznaje ją „każdemu", więc również sędziom. W art. 178 ust. 2 i 3 wolność sędziów do wyrażania opinii i poglądów jednak ogranicza do działalności, która da się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Mamy więc odpowiedź na pytanie, gdzie możemy szukać granic wypowiedzi sędziego.
Niezależność i niezawisłość sądów jest wartością nadrzędną, nawet nad wolnością wypowiedzi „każdego" obywatela, uzasadnioną dobrem całego społeczeństwa, również polityków.
Dodajmy, że obejmując urząd, sędzia składa ślubowanie, że zobowiązuje się służyć Rzeczypospolitej, ale również w swoim postępowaniu (także poza pracą, w życiu codziennym) kierować się zasadami godności i uczciwości.
Niezwykle ważne jest, by politycy, szanując trójpodziału władzy, akceptowali i wspierali niezależność i bezstronność sądów. Co jeżeli tak się nie dzieje? Czy mamy prawo reagować? Odpowiedź jest jedna: powinniśmy reagować i aktywnie uczestniczyć w debacie.
Niezależność i niezawisłość sędziów jest wartością nadrzędną, której trzeba bronić zawsze, jest to też test na dojrzałą demokrację. Przypomnę, że naruszenie tej zasady pozbawia obywatela prawa do rzetelnego procesu sądowego, co z kolei narusza art. 6 europejskiej konwencji praw człowieka. W jej art. 10 także czytamy, że „każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii". W wyroku z 23 czerwca 2016 r. Baka przeciwko Węgrom (skarga nr 20261/12) Trybunał Praw Człowieka odniósł się do granic wolności wyrażania opinii właśnie sędziego. Zauważył, że to fundament społeczeństwa demokratycznego i jeden z podstawowych warunków jego postępu i samorealizacji każdej jednostki. W sprawie tej skarżący jako prezes węgierskiego Sądu Najwyższego oraz Krajowej Rady Sądownictwa wyrażał opinie o różnych reformach ustawodawczych wpływających na sądownictwo. Dodajmy, opinie negatywne. Trybunał przyznał mu jednak rację.