Znalazł się w nim zapis o „wprowadzeniu sędziów pokoju do rozstrzygania spraw drobnych w lokalnych społecznościach, jeśli parlament zgodzi się na zmianę konstytucji. Następstwem takiej zmiany byłoby spłaszczenie struktury sądownictwa powszechnego do dwóch szczebli".
Od jego rozstrzygnięć przysługiwałoby odwołanie do sądów powszechnych. Sędzia pokoju musiałby mieć wykształcenie prawnicze, ale niekoniecznie aplikację. Pochodziłby z wyborów, choć do dyskusji pozostaje, kto miałby go wybierać: rada gminy czy ogół jej mieszkańców, i czy miałby dostawać wynagrodzenie czy tylko diety lub zwrot poniesionych kosztów.
Tyle wiadomo z bardzo wstępnych enuncjacji resortu. Minister Ziobro zapowiedział, że w Sejmie powstanie komisja ds. konstytucyjno-organizacyjnych sądownictwa, która zajmie się projektem wdrożenia instytucji sędziego pokoju. Nie ma jej do dziś.
Kierownictwo resortu uważa, że do utworzenia sądów pokoju konieczna jest nowelizacja konstytucji. Chodziłoby o zmianę art. 175, mówiącego, iż w Polsce wymiar sprawiedliwości sprawują Sąd Najwyższy, sądy powszechne, administracyjne oraz wojskowe. Nie ma w nim mowy o sądach pokoju.
Furtką może jednak być art. 177 konstytucji. Ten stwierdza, że sądy powszechne sprawują wymiar sprawiedliwości we wszystkich sprawach z wyjątkiem spraw ustawowo zastrzeżonych dla właściwości innych sądów. Wynika więc z tego, że może powstać ustawa określająca, jakie sprawy przejmą sądy inne niż powszechne wymienione w art. 175, np. sądy pokoju.