A mnie się przytrafiła z pozoru drobna sprawa, szczęśliwie dobrze zakończona.
Jakoś tak sobie w głowie dzień przed pierwszą turą zakodowałem wypowiedź szefowej Krajowego Biura Wyborczego, że do wylegitymowania się w lokalu wyborczym nie trzeba dowodu – wystarczy jakiś innym dokument ze zdjęciem, nawet legitymacja studencka. Wziąłem wyjątkowo długopis – i ten długopis chyba mnie zmylił. Pomyślałem, że odciążę sobie kieszeń, nie wezmę portfela, tylko jeden dokument, i nie wiedzieć dlaczego, zdecydowałem się na kartę płatniczą zamiast dowodu czy prawa jazdy.