Agenci CBA na polecenie katowickiej Prokuratury Okręgowej zatrzymali w poniedziałek sześć osób, w tym Lecha B. – byłego asystenta Elżbiety Bieńkowskiej (z czasów gdy była senatorem PO), i jej brata Jarosława M. Zdaniem śledczych B., pracujący krótko w biurze senatorskim Platformy w Mysłowicach kierował zorganizowaną grupą przestępczą, która – jak podaje Prokuratura Krajowa – dopuściła się przestępstw finansowych oraz „prania" pieniędzy w wysokości 11 mln zł.
Jak ustaliła „Rzeczpospolita", śledztwo ruszyło w lipcu 2017 r., a wątek, o którym teraz głośno, wyłączono z innego, gospodarczego postępowania katowickiej prokuratury. – Na podstawie materiałów własnych służb – mówi Marta Zawada-Dybek, rzecznik katowickiej Prokuratury Okręgowej.
Służbowe wizytówki
Zarzuty brzmią poważnie. Grupa miała działać od października 2012 r. do grudnia 2018. Według Prokuratury Krajowej, dokonywała m.in. przestępstw korupcyjnych, skarbowych i przeciwko obrotowi gospodarczemu, wyłudzeń kredytów i dotacji z funduszy unijnych. Dopuściła się też „prania" pieniędzy pochodzących z tych przestępstw.
Z ustaleń śledztwa wynika, że Lech B. wykorzystywał fakt, że pracuje w biurze polityków partii rządzącej. Jako współpracownik Bieńkowskiej miał powoływać się na wpływy w instytucjach, urzędach i bankach. „Aby uwiarygodnić swoje szerokie kontakty i dowieść, że może załatwić każdą sprawę, umawiał się na spotkania w biurze senatorskim i posługiwał służbowymi wizytówkami" – ujawnia prokuratura.
Grupa miała dopuścić się oszustw m.in. wobec Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, które rozdaje dotacje na wiele projektów. Faktycznie Jarosław M. z naukowcami z Politechniki Śląskiej (w ramach konsorcjum) zajmował się opracowaniem innowacyjnej technologii przetwarzania drutu ze zużytych opon. Grant NCBR (przyznany w 2015 r.) wyniósł blisko 5 mln zł. Z odpowiedzi NCBR dla „Rzeczpospolitej" wynika, że projekt rozliczono, ale z poprawkami.