Poncyljusz, który w nadchodzących wyborach parlamentarnych kandyduje do Senatu z list KO, komentował publikację Onetu na temat działań podejmowanych w ministerstwie sprawiedliwości, mających na celu dyskredytację sędziów niechętnych reformie sądownictwa autorstwa PiS.
Zdaniem polityka najważniejsze jest obecnie pytanie, czy takie działania, jak podejmowane przez wiceministra Piebiaka, nie są "szerzej reprezentowane" w resorcie sprawiedliwości i czy praktyka kompletowania materiałów kompromitujących nie dotyczy także konkurentów politycznych obecnie rządzącej formacji.
Poncyljusz zauważył, że może o tym świadczyć choćby wyciekanie od czasu do czasu niewygodnych materiałów dotyczących np. premiera Morawieckiego czy innych polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Według Poncyljusza w interesie samego Prawa i Sprawiedliwości leży jak najszybsze wyjaśnienie tej afery, a on sam uważa, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro jest raczej człowiekiem, który panuje nad tym, co się dzieje w jego resorcie. Poncyljusz jest więc przekonany, że wiedział również o działaniach Piebiaka i Iwańca.
- Myślę, że w którymś momencie takiego zawirowania politycznego, takiego nakręcenia się polityką, politycy - że tak powiem - idą dużo dalej niżbyśmy sobie to wyobrażali i życzyli. Może się dziać wiele - przypuszcza Poncyljusz.