Prokuratura Regionalna w Warszawie domaga się solidarnego naprawienia szkody przez jeden z banków oraz dom maklerski, które sprzedały Małgorzacie K. obligacje GetBacku za 380 tys. zł. Pozew na rzecz poszkodowanej klientki trafił do sądu. Jest ona jedną z 10 tysięcy osób, które straciły na obligacjach GetBacku łącznie ok. 2,5 mld zł.
Wypełnił za klientkę
O wytoczenie powództwa w sprawie unieważnienia umowy nabycia obligacji GetBacku i zwrotu zainwestowanych środków zwróciła się do śledczych sama pokrzywdzona. – W powództwie prokurator zakwestionował prawidłowość określonych działań podejmowanych przez pozwane podmioty w procesie oferowania poszkodowanej obligacji spółki GetBack SA, podnosząc, iż stanowiły one czyny niedozwolone, za które pozwani odpowiadają solidarnie i są zobowiązani do naprawienia wyrządzonej szkody – mówi nam prok. Agnieszka Zabłocka-Konopka, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
Jakie argumenty wskazali śledczy w pozwie? Kluczowe jest to – jak twierdzi prokuratura – że podczas rozmowy ze współpracownikiem banku, który prezentował ofertę nabycia obligacji, Małgorzata K. została wprowadzona w błąd co do bezpieczeństwa inwestycji. Makler przedstawił obligacje GetBacku jako produkt „bezpieczny, podobny do lokaty bankowej, bez ryzyka, ekskluzywny, skierowany jedynie do wybranych klientów” – twierdzi prokuratura.
Z kolei makler przemilczał jednak, iż obligacje są obarczone ryzykiem utraty środków. „Prezentacja oferty została przeprowadzona jedynie »językiem korzyści«, nie wspomniano nic o ewentualnych zagrożeniach czy ryzykach” – uważają śledczy, i uznają, że makler postąpił nieuczciwie i nierzetelnie.
Makler – Michał K. który w marcu 2017 r. sprzedał klientce obligacje GetBacku za 380 tys. zł – w śledztwie ma postawione zarzuty oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości.