Sprzęt dla graczy nie należy do najtańszych. Mimo to nie brakuje chętnych na takie zakupy. Producenci urządzeń gamingowych zacierają ręce. Nie ukrywają, że popularność cyfrowej rozrywki nakręca sprzedaż na topniejącym od kilku lat rynku komputerów.
Ceny spadają, ale gracze i tak nie oszczędzają
Globalne dane Newzoo wskazują, że 32 proc. gier, jakie sprzedano w 2016 r., przeznaczonych było właśnie na pecety. Dzięki tym urządzeniom do producentów software'u trafiło 31,9 mld dol. (dla porównania tablety i telefony komórkowe wygenerowały 36,9 mld. dol. przychodów na rynku gier, a konsole 30,8 mld. dol.).
Analitycy nie mają wątpliwości, że gracze wyhamowują pokaźne spadki, z jakimi od paru lat mamy do czynienia w segmencie PC. Według firmy Context sprzedaż komputerów w ciągu pierwszych dwóch miesięcy 2017 r. spadła o 5 proc. Badania pokazują, że w dużej mierze odpowiedzialny jest za to dołujący segment urządzeń biznesowych.
Pecety coraz chętniej wykorzystywane są nie tylko do pracy, ale również właśnie do gier. Marcin Morawski, country marketing manager w polskim oddziale Dell EMC, potwierdza, że jedną ze znaczących składowych wartego 34 mld zł polskiego rynku IT jest rynek gier i rozwiązań dla graczy. – Same notebooki gamingowe to w tej chwili jedna z najszybciej rozwijających się kategorii z segmentu sprzętu dla graczy – przekonuje.
Jak podaje Digitimes Research, pięć czołowych marek notebooków konsumenckich w lutym odnotowało 22-proc. zwyżki globalnej sprzedaży.