Te dobre wiadomości zwolennicy legalizacji marihuany zawdzięczają specjalistom z Wydziału Medycyny Uniwersytetu w Pittsburghu oraz Uniwersytetu Rutgersa. Pod koniec lat 80. ubiegłego wieku zaczęli oni przyglądać się zdrowiu osób używających marihuany. Wówczas ich podopieczni mieli po 14 lat – chodzili do publicznych szkół. Badania prowadzono do czasu, kiedy osiągnęli wiek 36 lat.
Uczestników podzielono na grupy – tych, którzy nie używali narkotyków wcale (było ich najwięcej, 46 proc.), nałogowców (22 proc.), osoby, które rozpoczęły korzystanie z narkotyku jako nastolatki i używają ich dotąd (21 proc.) oraz tych, którzy wprawdziwe palili, ale już przestali (11 proc.).
Okazało się, że nawet nałogowi (uzależnieni) użytkownicy marihuany nie chorowali częściej lub poważniej niż jakakolwiek inna grupa. Naukowcy podkreślają również, że należy kontynuować te badania, jeżeli chcemy poznać rzeczywisty wpływ marihuany na zdrowie w długim okresie.
Badacze przyznają również, że zajmowano się wyłącznie „zdrowym ciałem" – „zdrowemu duchowi" dano spokój . Wpływ przyjmowania narkotyku na zdolności poznawcze (intelekt) nie był przedmiotem analiz, niemniej – przyznają badacze – konieczne jest również zajęcie się tym aspektem zdrowia człowieka.
Z wynikami publikowanym w „Psychology of Addictive Behaviors" polemizują badacze z Uniwersytetu Minnesoty. Analizy prowadzone przez Michaela Bancksa wskazują, że osoby, które u progu dorosłości zaczęły regularnie korzystać z marihuany, obciążone są o 40 proc. wyższym ryzykiem wystąpienia stanów przedcukrzycowych niż ci, którzy z narkotykami nie mieli nigdy nic wspólnego. Swoje wyniki publikują na łamach „Diabetes".