Choć informacje o wykonaniu przez szpitale w sieci ryczałtu za pierwszy okres rozliczeniowy (IV kwartał 2017 r.) miały być znane na przełomie marca i kwietnia, NFZ zwleka z ich publikacją. Tracą na tym pacjenci, bo znając dane, dyrektorzy placówek mogliby zaplanować więcej operacji.
Od wykonania ryczałtu w poprzednim okresie rozliczeniowym zależy poziom finansowania w kolejnym, który zaczął się w styczniu i potrwa do końca czerwca. Poszczególne placówki znają już wprawdzie wyliczenia na kolejny okres rozliczeniowy, ale nie wiedzą, jak ryczałt wykonały inne jednostki w województwie. A od tych danych zależy decyzja o wykonaniu świadczeń ponad ryczałt. Wysokość zapłaty za dodatkowe procedury zależy bowiem od tego, w jakim stopniu pozostałe placówki z sieci wykonały ryczałt. Jeśli go nie wykonały, na kolejny okres rozliczeniowy dostaną mniej pieniędzy, a nadwyżka pójdzie na nadwykonania dla innych szpitali w tym samym województwie.
– Ryczałt w sieci jest ustalany na dany okres rozliczeniowy, bo to, ile świadczeń wykonam w obecnym okresie, rzutuje na wartość w kolejnym – tłumaczy Jakub Szulc, ekonomista i były wiceminister zdrowia.
Sumy na kolejny okres oblicza się na podstawie skomplikowanego wzoru określonego w rozporządzeniu do ustawy o sieci. Jak tłumaczy Szulc, jeśli w pierwszym okresie rozliczeniowym szpital wykonał ryczałt w 80 proc., w kolejnym dostanie 20 proc. mniej pieniędzy.
– Sytuacja komplikuje się, gdy placówka wykona ponad 100 proc., np. 120 proc. Na pewno przysługuje jej 100 proc. z poprzedniego okresu rozliczeniowego, ale pozostała część kwoty zależy od tego, jak będzie wyglądał bilans wykonania ryczałtu we wszystkich szpitalach województwa – wyjaśnia Jakub Szulc.