Wiedza jako wyróżnik
Najważniejszą rolę odgrywa przepis art. 3 ustawy o statusie sędziów TK, który stanowi, że sędzią TK może zostać osoba, która wyróżnia się wiedzą prawniczą oraz spełnia wymagania niezbędne do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego lub sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego. Szczegółowe wymagania dotyczące pełnienia urzędu na stanowisku sędziego SN określa natomiast art. 30 ustawy o Sądzie Najwyższym, normując niezbędne kwalifikacje, w tym wiek minimalny. Regulację uzupełnia art. 37 § 1 tej ustawy, zgodnie z którym sędzia SN przechodzi w stan spoczynku z dniem ukończenia 65. roku życia.
Przepis powyższy określa jedno z konstytutywnych kryteriów oceny zdolności do sprawowania urzędu sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego. Zgodnie bowiem z art. 49 ustawy – Prawo o ustroju sądów administracyjnych w sprawach nieuregulowanych w tej ustawie do NSA stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące SN. W świetle tej regulacji nawet na gruncie wykładni językowej trudno mieć jakąkolwiek wątpliwość, że osoba, która ukończyła 65 lat już w chwili wyboru, nie spełnia wymagań niezbędnych do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego SN lub sędziego NSA.
Wiek i stan spoczynku
Niektórzy prawnicy wskazują jednak, że skoro przepis art. 37 § 1 ustawy o Sądzie Najwyższym przesądza o przejściu w stan spoczynku sędziego, który ukończy 65. rok życia, to powołanie starszego kandydata do pełnienia urzędu sędziego TK powoduje, że nie odnoszą się do niego żadne regulacje dotyczące wieku. Rozumowanie to nie jest jednak uprawnione. Pełna wykładnia, uwzględniająca systemowe i funkcjonalne dyrektywy interpretacyjne, jest w tym przypadku wyjątkowo czytelna. Prezentowane publicznie argumenty zmierzające do obniżenia granicy wieku stanu spoczynku jednoznacznie akcentowały niedopuszczalność pełnienia urzędu w najwyższych sądach w Polsce przez osoby, które ukończyły 65 lat. W tym zakresie żadnych zmian nie wprowadza wyrok TSUE z 5 listopada 2019 r. uznający przepisy dotyczące przechodzenia polskich sędziów w stan spoczynku za niezgodne z prawem Unii. Orzeczenie to nie dotyczy bowiem samej granicy wieku określonej w ustawie o SN, która pozostaje bez zmian, lecz związanych z tą granicą warunków, zasad i uprawnień ministra sprawiedliwości, wywołujących uzasadnione wątpliwości co do niezależności danych sędziów od czynników zewnętrznych oraz ich neutralności. W tym kontekście można jedynie bronić poglądu, że odrębność TK i SN powoduje, że do TK może zostać powołany sędzia w wieku bliskim 65 lat, lecz przed jego ukończeniem. W ramach takiej wykładni sędzia TK nie odchodzi w stan spoczynku z chwilą ukończenia 65. roku życia, lecz z chwilą upływu dziewięcioletniej kadencji. W chwili wyboru jednak musi spełniać wszystkie wymogi pełnienia urzędu, w tym wymóg dotyczący górnej granicy wieku kandydata – 65 lat. Modyfikacja dotyczy zatem jedynie konsekwencji wynikających z ukończenia 65. roku życia po wyborze na sędziego TK, co związane jest z kadencyjnością sędziów TK.
Co ciekawe, argumenty dotyczące istotnych przyczyn określenia górnej granicy wieku sędziów SN wybrzmiały wyjątkowo wyraźnie, choć niekoniecznie w sposób w pełni parlamentarny, z ust polityków kandydujących dziś do Trybunału Konstytucyjnego. Przeniknięcie sposobu prezentowania przez nich argumentacji do Trybunału oznacza zaprzeczenie reguł prawniczego dyskursu. Perspektywa przyjęcia stanowiska o braku związania górną granicą wieku w momencie wyboru do Trybunału Konstytucyjnego po to, by w Trybunale zasiadła dwójka polityków, grozi upadkiem obyczajów i stanowi naruszenie prawa. Sposób wyłaniania kandydatów na sędziów według partyjnej decyzji, bez rzetelnej analizy teoretycznych i praktycznych kompetencji kandydatów, prowadzić musi do postępującej erozji wymiaru sprawiedliwości. Przywołuje postawione już dawno pytania, czy naprawdę nie stać nas na wybór do TK 15 najlepszych prawników w tym kraju? Czy wybór przez Sejm nie mógłby być dokonywany spośród naprawdę wybitnych jurystów? Zastąpienie takiego mechanizmu politycznymi nominacjami oznaczać będzie całkowity koniec tej instytucji. Chyba naprawdę już czas przestać o niej pisać.
Autorzy są profesorami i adwokatami