Wspólna akcja wizerunkowa adwokatów i radców prawnych prowadzona na wzór kampanii społecznych mogłaby rozpocząć ochronę społeczeństwa przed nieuczciwymi i niekompetentnymi pośrednikami usług prawnych.
Z prawdziwą przyjemnością odebrałem wypowiedź Włodzimierza Chróścika, dziekana OIRP w Warszawie („Rzecz o Prawie" z 19 sierpnia), w której akcentuje on konieczność współdziałania samorządów adwokackiego i radcowskiego. Współdziałanie w ważniejszych obszarach wydaje się dziś jedną z ważniejszych strategii obydwu samorządów, jeśli chcą na dalszą metę utrzymać swą tożsamość i pozycję.
Istota samorządności wymaga jednak zaakceptowania, że każdy samorząd może przedstawiać się jako bardziej atrakcyjny i sprawniejszy. To jest zdrowa konkurencja. Nie powinna jednak przenosić się na obszary walki o najważniejsze wspólne interesy. Zwłaszcza gdy mamy wspólnego nieuczciwego lub nierzetelnego przeciwnika. W takich bowiem sytuacjach brak współdziałania jest w istocie brakiem działania sensownego.
Państwo się zgadza na dziki rynek
Dla jasności: nie uważam stawek za urzędówki za sprawę strategicznie najważniejszą. Jestem zdania, że stały się one po prostu kroplą, która w adwokaturze przelała czarę goryczy, w związku z permanentnym psuciem przez polityków rynku usług prawnych. Jednak i w tym obszarze są potrzebne zmiany systemowe, a pozorowane „negocjacje" z ministrem sprawiedliwości służą wyłącznie politykom. O tym pisałem wcześniej i nie o tym jest dzisiejsza wypowiedź.
Dalece ekonomicznie donioślejszy od rynku spraw z urzędu jest – dla adwokatów i radców prawnych wykonujących wolny zawód – rynek spraw z wyboru. Sprawą absolutnie najważniejszą i wspólną dla adwokatów i radców jest uczciwa i rzetelna konkurencja na rynku usług świadczonych z wyboru – a ona jest niszczona przez bierność ustawodawcy.