Według statystyki Rady Prewenji Przestepstwom, w ubiegłym roku przeprowadzono dochodzenie dokładnie w 3967 przypadkach podpaleń pojazdów w Szwecji. I jedynie w 23 z nich doszło do przedstawienia aktu oskarżenia lub innych konsekwencji prawnych. Skuteczność dochodzeń w sprawach popełnionych przestępstw tej kategorii jest śmiesznie niska. Zdaniem Niclasa Anderssona, szefa policji w Rinkeby, jednego z przedmieść stolicy, dochodzenia w sprawie podpaleń samochodów nie należą do łatwych. Andersson ma w nich spore doświadczenie, ponieważ dwa lata temu analizował serię podpaleń aut w Malmö (które zresztą nie ominęły i teraz tego miasta). Według niego, jeżeli sprawcy nie złapie się w pobliżu miejsca incydentu, a przestępstwo zostaje popełnione wieczorem lub nocą, kiedy nie ma wielu świadków i niewiele jest technicznych dowodów, to szansa na ukaranie jest znikoma.
W ostatniej serii podpaleń pojazdów i ramp do wyładowań towarów m.in. w kilku miejscach Göteborga, Trollhättan, Boras i w Vänersborgu, sytuacja wydaje się jednak zupełnie inna.Wielu tu było świadków i wielu mieszkańców filmowało incydenty. Policja przyznaje, że zidentyfikowano kilka młodych osób, które znajdowały się w miejscu pożarów, i ma dobre rozpoznanie, kto brał udział w zamieszkach. Zatrzymała dwie osoby w wieku 19 i 20 lat podejrzane o podpalenia w Västra Frölunda, a trzecią namierzyła, gdy uciekła do Turcji. Ma teorię, że akcja została skoordynowana na społecznościowych forach, co należy tu do rzadkości.
Fakt, że podpaleń akurat uniknęły teraz peryferie stolicy i że ich liczba tam gwałtownie spadła, policja przypisuje reformie legislacji dotyczącej tzw. słupów, tu zwanych „samochodowymi bramkarzami". Prawo z 2014 r. pozwala bowiem policji i gminom na konfiskowanie aut, jeżeli mają one długi (ubezpieczenia czy mandaty) przekraczające 5 tys. koron. Często właśnie obiektami podpaleń są samochody należące do „bramkarzy", którzy za pieniądze biorą na siebie prawną odpowiedzialność za pojazd przez nich nieużywany, nie płacą jednak ani podatków, ani mandatów. Nota bene, liczba pożarów pojazdów używanych przez gangi zmalała, ale w zamian liczba aut posiadanych przez „bramkarzy" wzrosła. Wzrosła też suma zebranych przez nich długów, które narosły już do prawie pół miliarda koron. Dziesięciu najgorszych oszustów to właściciele prawie 15 tys. pojazdów.
Ostatnie serie podpaleń spowodowały wysyp konstruktywnych lub niekoniecznie realnych propozycji. Na przykład zastępca szefa regionu policji w Göteborgu chce, by wprowadzić zakaz wstępu na dany obszar osobom, które popełniły tam przestępstwo. Kryminaliści, którzy powrócili na miejsce zbrodni, byliby wysyłani prosto za kraty. Wydaje się jednak, że postulat ten, choć lansowany wcześniej przez niektórych polityków, nie znajdzie posłuchu.
Rozpętała się też z na nowo debata, jak zapobiegać temu, by młodzi ludzie nie dali się rekrutować do grup przestępczych na przedmieściach. Według niektórych polityków z problemem należałoby się rozprawić od podstaw, poprzez edukację. Na przykład lider liberałów Jan Börklund widziałby rozwiązanie w zamykaniu szkół, w których dominują uczniowie z rodzin uchodźczych na obrzeżach miast. By stworzyć szansę zagwarantowania miejsc w placówkach oświatowych o lepszej reputacji dzieciom migrantów, Björklund postuluje zakaz zgłaszania swojej latorośli do szkoły, gdy ta ma tylko rok lub dwa lata, tylko dopiero wówczas, gdy zbliża się do wieku wykonywania obowiązku szkolnego. W ten sposób powstaje możliwość dostania się do najbardziej atrakcyjnych szkół nie tylko dzieciom autochtonów, ale także nowo przybyłym do Szwecji migrantom. Inni politycy dla wyrównania szans dostania się do szkół notowanych wysoko w rankingach proponują system losowania dla wszystkich uczniów.