Rz: Jarosław S., „Masa", jako pierwszy w Polsce zdecydował się być świadkiem koronnym. Dzięki jego zeznaniom policja przed laty rozbiła mafię pruszkowską, a kolejni gangsterzy zaczęli współpracować z wymiarem sprawiedliwości. Kilkanaście dni temu policjanci z łódzkiego Biura Spraw Wewnętrznych Policji zatrzymali Jarosława S. w nowej sprawie. Ta dotyczy m.in. korupcji oraz wyłudzania kredytów i pożyczek.Kiedy słyszy pan, że Jarosław S. popadł znów w konflikt z prawem to myśli Pan, że instytucja świadka koronnego zdaje egzamin?
Generał Adam Rapacki, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji: Myślę, że za to, co teraz zrobił, odpowie tak jak każdy obywatel. Instytucja świadka koronnego nie gwarantuje nikomu dożywotniej bezkarności. Każdy, kto na to liczy, przeliczy się.
Brzmi przekonująco, ale zacznijmy od początku... Kim jest świadek koronny?
To podejrzany, który zgodził się zeznawać jako świadek w zamian za odstąpienie od wykonania na nim kary lub jej złagodzenie. Generalnie przyjmuje się, że świadkiem koronnym jest sprawca czynu, który przyjął korzystną propozycję w zamian za zeznania obciążające innych współuczestników, sprawców. Chodzi tu głównie o przełamanie zmowy milczenia, o cenne źródło informacji, nowy środek dowodowy, który ma podnieść wykrywalność i skuteczność ścigania karnego najpoważniejszych przestępstw i ich sprawców oraz dostarczyć brakujący materiał dowodowy. W Polsce ustawa o świadku koronnym obowiązuje od 1998 roku.
Czy w ogóle instytucja świadka koronnego zdała egzamin? Pytam pana, bo to pan walczył z mafią wiele lat temu, korzystając z tej instytucji. To były początki...