Szalony Koń zastygł w skale - status Indian w USA

Prawo w czasach wojny o kulturę - w Ameryce Indianie są folklorystyczną maskotką

Aktualizacja: 17.04.2017 08:59 Publikacja: 17.04.2017 08:00

Szalony Koń zastygł w skale - status Indian w USA

Foto: Fotolia

Mija sto pięćdziesiąt lat od powołania przez Kongres Stanów Zjednoczonych w 1867 r. Indiańskiej Komisji Pokojowej, mającej negocjować traktaty kończące wojny z plemionami, zamknąć Indian w rezerwatach i przymusowo ich asymilować. Konstytucja z 1787 r. zachowała odrębny status Indian jako strony w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, z prawem władz federalnych od 1790 r. do wyłącznego zakupu ich ziemi i wydawania licencji na handel z nimi. Stopniowo ograniczenie suwerenności indiańskiej postępowało z pierwszym brutalnym przesiedleniem przez władze Georgii Irokezów w głąb Ameryki.

Traktatowe relacje Indian z władzami federalnymi wytworzyły z czasem skomplikowany system zależności, ograniczeń i rasistowskiego paternalizmu. W 1871 r. Kongres wykluczył zawieranie dalszych traktatów z plemionami, coraz trudniej było pogodzić system federalny z anachronicznymi traktatami. Nastała epoka ograniczania suwerenności plemion, presji osadniczej, wojen indiańskich i wpychania Indian do rezerwatów w zamian za potrzebne do życia dobra, epoka szkół w języku białych najeźdźców oraz farmerów mających uczyć ich uprawiania ziemi.

Polityka federalna miotała się między przymusową asymilacją a kontrolowaniem władzy plemion. Tworzyła system zarządzania federalnego, stanowego i plemiennego niszczącego samodzielność Indian. W rezerwatach ziemia jest własnością plemienia bądź władzy federalnej, która oddaje ją w „zarząd", z wymaganiem pozwoleń na jakąkolwiek działalność. Władze plemienne nie podlegają sądom federalnym i nie mają prawa sądzić nie-Indian za przestępstwa popełnione na ich terytorium, co podważa pewność obrotu prawnego konieczną do funkcjonowania biznesu. Bezrobocie jest masowe. Na przykład na terytorium największego plemienia Nawaho o pow. ok. 1 obszaru Polski zamieszkanej przez 175 tys. Indian wynosi stale ponad 40 proc. Paternalistyczne uzależnienie wzmacnia polityka tożsamości, według której „prawdziwie" indiańska kultura oznacza zachowanie prymatu praw plemiennych nad indywidualnymi. Indianie, 3 mln, w tym milion w rezerwatach, funkcjonujący w świadomości Ameryki jedynie jako symbol walki o ochronę przyrody czy mityczna wspólnota, stali się przedmiotem folklorystycznego schlebiania skrywającego uprzedzenia. Ta de facto rasistowska polityka jest wynikiem sentymentalnego mitu łączącego wyobrażenie „dobrego dzikusa" , poczucie białej winy i ideologię wielokulturowości, z błędnym przekonaniem, iż Indianie nigdy nie znali prywatnej własności, a ich wspólnoty wyzbyte były indywidualizmu. Konsekwencją stało się przekonanie, wyrażone już w 1833 r. przez jednego z Indian, iż są oni jak dzieci wymagające nadzoru.

Dzisiejsze władze plemienne kształtowały prawa ustalane od lat 30., zmuszając do wybierania wodzów nawet plemiona, które ich nigdy nie miały, i dając władzy federalnej panowanie nad jednostkami, z ograniczoną wolnością poruszania się w obrębie rezerwatów. Wszystkie dziedziny ich życia, jak edukacja, zdrowie czy zatrudnienie, zostały poddane biurokratycznej kontroli. Interpretacja Sądu Najwyższego ustawy o prawach obywatelskich Indian z 1968 r. uznała władze plemienia za niechronione Kartą Praw, mimo że Indianie sa obywatelami Stanów Zjednoczonych. Centralne planowanie w rezerwatach rodzi korupcję, czyni z polityków w rezerwatach władców absolutnych, oferuje jednocześnie potężną i uzależniającą pomoc rządową. Polityka federalna wobec Indian to mieszanka pieniędzy, paternalistycznego współczucia i winy zakazującej ocen moralnych. Wiele rezerwatów dziś czerpie zyski z kasyn, a obfita gotówka rozdzielana nawet najmłodszym zabija etos pracy, tworzy rzeczywistość bezradności, rozbicia rodzin, alkoholizmu, gwałtów i molestowania dzieci i samobójstw z jednoczesnym wdrażaniem w szkołach przekonania o wiktymizacji. Rezerwaty to miejsca nie tyle biedy, ile demoralizującej beznadziei. Choć zjawiska te występują także w innych społecznościach, to w przypadku Indian są rezultatem politycznego programu i sentymentalnych mitów elit liberalnych połączonych z krytyką definiowaną jako rasistowska. Pewność, iż Indianie są własnością wspólnoty plemiennej w sojuszu z liberalnymi elitami, wytwarza przekonanie, iż nie mają oni żadnych szans, bo stali się rodzajem folklorystycznej maskotki poprawiającej samopoczucie białych elit, pozbawiających w istocie Indian szansy życia wolnych ludzi.

W komunistycznej Polsce istniała fascynacja młodych literaturą o Indianach. Kto wtedy nie czytał „Winnetou" Maya czy „Małego Bizona" Fiedlera jako symbolu walki o wolność. To ten polski kod wolności skłonił rzeźbiarza polskiego pochodzenia Korczak-Ziółkowskiego, by tuż po drugiej wojnie światowej przyjąć propozycję wodza Dakotów Stojącego Niedźwiedzia wykucia w Czarnych Górach pomnika chwały Indian. Największa rzeźba świata (172 m wysokości, 195 m długości) przedstawia ich zwycięskiego wodza Szalonego Konia. Projekt, planowany jako centrum kulturowe cywilizacji indiańskiej, kontynuuje rodzina Ziółkowskiego. Lecz oglądając to wielkie przedsięwzięcie, ma się nieodparte wrażenie, symboliczne w swojej wymowie, iż robione jest ono dla Indian, a nie przez nich.

Autor jest profesorem na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego

Mija sto pięćdziesiąt lat od powołania przez Kongres Stanów Zjednoczonych w 1867 r. Indiańskiej Komisji Pokojowej, mającej negocjować traktaty kończące wojny z plemionami, zamknąć Indian w rezerwatach i przymusowo ich asymilować. Konstytucja z 1787 r. zachowała odrębny status Indian jako strony w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, z prawem władz federalnych od 1790 r. do wyłącznego zakupu ich ziemi i wydawania licencji na handel z nimi. Stopniowo ograniczenie suwerenności indiańskiej postępowało z pierwszym brutalnym przesiedleniem przez władze Georgii Irokezów w głąb Ameryki.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?