Obywatelski Sędzia Roku 2015, prezes Sądu Rejonowego w Katowicach, sędzia w sprawach cywilnych ma dość. Nie chce już pan być prezesem i bierze pan pod uwagę odejście z urzędu sędziego. Co się stało?
Jarosław Gwizdak, sędzia, prezes Sądu Rejonowego w Katowicach: Coś we mnie pękło. To indywidualna decyzja. To moja ocena czterech lat prezesowania. Chciałem zrobić wiele, udało się... niewiele. Kiedy obejmowałem funkcję prezesa sędziowie w referatach, mieli po 400 spraw, teraz mają po 250. Tylko ci, co sądzą, wiedzą co znaczy ta różnica. Robiłem co mogłem i to mnie bardzo zmęczyło. I to przy jeszcze obowiązujących zasadach prezesowania. Kiedy słyszę propozycje zmian, wiem, że będzie jeszcze trudniej. Nie chcę się już z tym mierzyć. Nie kandyduję, bo nie widzę sensu. A trwać na tej funkcji dla samego tytułu? To mnie nie interesuje. Proszę pamiętać, że prezes jest mocno rozdarty. Dla sędziów jest człowiekiem Ministerstwa Sprawiedliwości, dla ministerstwa z kolei człowiekiem sędziów.
Gorzkie słowa... U sędziów coraz częściej widać zwątpienie.
Tak. Widzę marazm, zwątpienie. Staram się to wygłuszać, ale wszyscy musimy zrozumieć, że sędziowie to też ludzie. Mają rodziny, kredyty. Muszą żyć. Nie każdy jest stworzony do walki. Ale muszą być odważni. Odważny sędzia nie może być wyjątkiem. To reguła, od której żadnemu z nas nie wolno odejść. Zdumiewa mnie gratulowanie odwagi, podobnie jak normalności. Mamy być nienormalni i strachliwi?!
Pan też mówi otwarcie, że nosi się z zamiarem odejścia z zawodu.