Prokuratorzy: która etyka jest bardziej etyczna

Szczególnie intrygują normy wzorowane na tych zastępowanych.

Publikacja: 27.01.2018 14:53

Prokuratorzy: która etyka jest bardziej etyczna

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Kiedy na danym obszarze regulacji dochodzi do zastąpienia aktu prawnego lub pozaprawnych zasad normatywnych innym aktem lub pisemnym zestawem reguł, narzuca się pytanie nie tylko o cel, lecz także, o ile nie przede wszystkim, o różnice między regulacją nową a poprzednią oraz o powody korektury. Szczególnie intrygują normy wzorowane na regulacjach zastępowanych, jednak bez uzasadnionej potrzeby zredagowane z użyciem odmiennego aparatu pojęciowego lub metajęzyka. Normy takie rodzą niezliczone wątpliwości interpretacyjne, a gdy z ich naruszeniem wiąże się sankcja karna lub dyscyplinarna, mogą prowadzić do rozmycia granicy dzielącej to, co jeszcze wolno, od tego, za co można ukarać.

Takich komplikacji nie uniknęła Krajowa Rada Prokuratorów przy Prokuratorze Generalnym (dalej: KRPPG), która 12 grudnia 2017 r. uchwaliła „Zbiór zasad etyki zawodowej prokuratorów" (dalej: Zbiór), zleciwszy jego publikację na swojej stronie internetowej.

Zanim zacznę formułować uwagi do niektórych zasad zamieszczonych w Zbiorze lub do tych, których w nim zabrakło, niechaj mi będzie wolno zadeklarować dobrą wiarę i wolę, obiektywizm oraz troskę o moją macierzystą instytucję i status prokuratorów. Nie wiem natomiast, czy uda mi się uporać z wrodzonym brakiem odporności na normotwórczą krótkowzroczność. Uważam nadto za stosowne podpisać się oburącz pod nieśmiertelnymi konstatacjami Rady Głównej Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP oraz Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów Ad Vocem, jakie znalazły się w opiniodawczych uchwałach obydwóch gremiów z 2012 r. na temat projektu kodeksu etycznego naszej profesji, przyjętego przez byłą Krajową Radę Prokuratury 19 września 2012 r. (dalej: pierwszy Zbiór).

W pierwszym przypadku jakże nie zgodzić się z postulatem, aby nareszcie ktoś wprowadził regułę deontologiczną w brzmieniu: „Prokurator pełniący funkcję kierowniczą i prokurator przełożony przeciwdziała jakiejkolwiek formie mobbingu wobec podległych prokuratorów, respektuje zasadę równomiernego obciążenia pracą podległych prokuratorów oraz ich prawo do wypoczynku, nie dyskryminuje ich z jakiegokolwiek powodu, szanuje godność osobistą i wolności, w tym cich prawo do konstruktywnej, rzeczowej i merytorycznej polemiki i uzasadnionej krytyki niesłusznych i niezasadnych poleceń, zarządzeń i wytycznych prokuratorów przełożonych" (s. 24 odnośnej uchwały związkowej).

Drugie gremium uwieczniło swą wrażliwość w kwestiach prokuratorskiej etyki zwięźlej i chyba nieco zgrabniej, podsumowując normy porządkujące korzystanie przez prokuratora z konstytucyjnej wolności słowa konkluzją: „Ubezwłasnowolniony prokurator to klęska wymiaru sprawiedliwości i państwa" (s. 6 uchwały advocemowej). Jakże żałuję, że KRPPG nie upubliczniła opinii tych ciał o projekcie nowego Zbioru, w którym te ważne zagadnienia pozostają bez echa.

Najpewniej nie zaimponuję wnikliwością, zauważając, że Zbiór idzie tuż za uchwalonym wcześniej. Dzieli postanowienia zawarte w kolejnych paragrafach na trzy podstawowe rozdziały, tyle że oznaczone cyframi arabskimi (pierwowzór preferował rzymskie): „Zasady ogólne", „Zasady pełnienia służby", „Zasady postępowania poza służbą". Nie odwzorowuje natomiast czwartej części, w której mieściły się postanowienia końcowe. Nie oznacza to wszakże całkowitej rezygnacji z jej zawartości. Ta ulega rozproszeniu, co w zasadzie wątpliwości nie nasuwa, bądź anihilacji. Pewne konsekwencje przetasowania sprawiają wrażenie przypadkowych.

Chciała być zwięzła

Wątpliwa wydaje się tymczasem już sama „opcja zerowa", tj. koncepcja spisania Zbioru od nowa. Nie przekonuje wzmianka w motywach jego projektu, jakoby pierwszy Zbiór, stanowiący załącznik do uchwały KRP nr 468/2012 z 19 września 2012 r., „został pozbawiony mocy prawnej i miał jedynie charakter historyczny". Zniesienie Krajowej Rady Prokuratury ani derogacja ustawy o prokuraturze z 20 czerwca 1985 r. (dalej: u.p.) takiego efektu bynajmniej nie wywołały. Uchwały tego ciała weszły na stałe do obiegu prawnego i nikt ich stamtąd nie usunął. Inny punkt widzenia zmuszałby do kwestionowania choćby – podjętych przed 4 marca 2016 r. i skonsumowanych – uchwał przedstawiających prokuratorowi generalnemu pozytywnie zaopiniowane kandydatury na stanowiska prokuratorskie czy przenoszących prokuratorów w stan spoczynku. Nie da się rozsądnie założyć, że 4 marca 2016 r. prokuratorów i asesorów prokuratorskich przestały obowiązywać zasady etyczne zebrane w pierwszym Zbiorze. Odpadła jedynie podstawa prawna do ponownego uchwalenia zbioru, jego zmiany, uzupełnienia, interpretacji, tudzież śledzenia, jak funkcjonuje. Owa podstawa została zresztą reaktywowana z mocą od 12 sierpnia 2017 r., tyle że wzbogaciła katalog zadań całkiem innego, nieekwiwalentnego tworu prawnego, jakim niespornie jest KRPPG, zwłaszcza w pierwszym składzie (wyznaczonym przez prokuratora generalnego). Nietrudno więc o wniosek, że priorytetowym zadaniem KRPPG było zinwentaryzowanie zastanego Zbioru, oraz rozważenie ewentualnych korekt merytorycznych, a redakcyjnych wyłącznie gdyby jakieś elementy spuścizny uznano za oczywiście niejasne lub nieostre. Tak się nie stało, skutkiem czego prokuratorom, pełniącym urząd i w stanie spoczynku, oraz asesorom przychodzi zastanawiać się nad znaczeniem zarówno zmian w szacie werbalnej danej normy czy norm pierwszemu Zbiorowi nieznanych, jak i zabiegów eliminacyjnych. Co gorsza, w uzasadnieniu projektu Zbioru nie odniesiono się do żadnego z tych zagadnień. Poprzestano na deklaracji, że intencją KRPPG była „zwięzłość i określoność norm etycznych stanowiących zbiór". W pełni czytelne jest zatem zaledwie to, że Zbiorem nie musi przejmować się prokurator generalny, bo obecnie zwalnia się go z tej powinności nawet w sferze czynności wykonywanych w konkretnym postępowaniu, nie mówiąc o wytyczaniu kierunków działalności prokuratury oraz zawiadywaniu kadrą.

Można zarazem dyskutować z wstępem do Zbioru, w którym przytacza się treść ślubowania składanego przy pierwszym powołaniu na stanowisko prokuratorskie według roty przewidzianej w art. 92 § 1 obowiązującej ustawy z 28 stycznia 2016 r. – Prawo o prokuraturze (dalej: u.p.p.). Wstęp ów w uzasadnieniu projektu Zbioru nazwano „preambułą", jakkolwiek bliżej mu do literackiego motta. Zasadniczy problem tkwi jednak w tym, że łączy się on z proklamacją w ust. 2 § 1 Zbioru zasady, że w służbie i poza służbą prokurator powinien mieć na uwadze treść złożonego ślubowania. Tak oto następuje kolizja normy etycznej z ustawowym, znacznie surowszym, bezwarunkowym obowiązkiem postępowania zgodnie ze złożonym ślubowaniem w ujęciu art. 96 § 1 u.p.p. Relatywizacja tego obowiązku zapewne nie czyni Zbioru dostojniejszym od poprzednika.

Już wolno okazać?

Pora przyjrzeć się najbardziej kontrowersyjnym ubytkom w reżimie etycznym autorstwa KRPPG.

Musi dziwić lakoniczność obecnego ust. 6 w § 1, podpowiadającego prokuratorowi, aby w razie wątpliwości, jak się zachować, kierował się ogólnymi normami etycznymi oraz baczył, by nie naruszyć żadnej z norm określonych w Zbiorze. W pierwszym Zbiorze analogiczna norma kolizyjna, ustanowiona w ust. 1 § 28, szła w parze z rozwiązaniami, które miały umocnić standard indywidualnej odpowiedzialności prokuratora za własne czyny i decyzje, będący jednym z filarów ustawowej zasady niezależności w stosunkach wewnętrznych. Postanowienie ust. 2 ostrzegało, że powyższe wątpliwości prokurator rozstrzyga samodzielnie, na własne ryzyko. Następne uprzedzało kolegów bez poczucia odpowiedzialności, iż odpierając zarzut naruszenia zasad etyki zawodowej, nie mogą zasłaniać się poradą lub punktem widzenia innego prokuratora ani poleceniem, zarządzeniem lub wytycznymi przełożonego.

Te same standardy dewaluuje zamysł wygaszenia dwóch norm zakodowanych w § 13 pierwszego Zbioru. Pierwsza obciążała odpowiedzialnością za rezultat czynności w postępowaniu tak prokuratora, który czynność wykonał lub miał wykonać, jak i prokuratora nadzorującego lub przełożonego, który udzielił wytycznych lub instrukcji albo wbrew obowiązkowi zaniechał ich udzielenia (ust. 1). Druga, mając zapobiec manipulowaniu sprawami, by znaleźć chętnego do sprostania szefowskim oczekiwaniom, zakazywała nadużyć instytucji wyłączenia prokuratora od udziału w sprawie oraz przekazania jej innej jednostce organizacyjnej z pominięciem właściwości miejscowej (ust. 2). Niepokoi jednocześnie zbieżność osłabiania tych standardów z redukcją zapór przeciwko prokuratorskim ukłonom pod adresem polityki. Pierwotnie, przez wzgląd na ustawowy zakaz uczestnictwa w jakiejkolwiek działalności politycznej przewidziany w art. 44 ust. 3 u.p., a potem w art. 97 § 1 u.p.p., ogólna norma ust. 5 w § 2 pierwszego Zbioru kazała prokuratorom powstrzymywać się od demonstracji poglądów w tym przedmiocie, i to we wszelkich konfiguracjach. Czymże wytłumaczyć ideę zakazania w § 17 ust. 2 Zbioru demonstracyjnego ujawniania swoich poglądów politycznych, tylko gdy prokurator bierze udział w pokojowych zgromadzeniach oraz innych formach aktywności publicznej? Czyli co? Już wolno pokazać sądowi, stronie lub publiczności, z jaką opcją sympatyzujemy?

Zdumiewa zaś ograniczenie w ust. 5 § 1 Zbioru zastosowania objętych nim zasad do postępowania dyscyplinarnego jedynie o naruszenie godności urzędu prokuratora, skoro część z nich rządzi pełnieniem służby i dookreśla sposób operowania danymi instytucjami prawnymi. Choćby § 14 zobowiązuje prokuratora, by pouczenia i objaśnienia udzielane uczestnikom postępowania były dla nich zrozumiałe. Bezrefleksyjne podejście do problemu oznacza też niemożność podpierania się zasadami etyki zawodowej w postępowaniu dyscyplinarnym przeciwko prokuratorowi w stanie spoczynku o delikt popełniony dopiero w tym stanie. Wszelako wówczas, stosownie do art. 100 § 2 u.s.p. w zw. z art. 127 § 1 u.p.p., delikwent nie odpowiada dyscyplinarnie za uchybienie godności urzędu, bo już nie urzęduje, lecz najwyżej za uchybienie godności prokuratora. I żeby nie było nieporozumień: taki właśnie przedmiot odpowiedzialności dyscyplinarnej nas, prokuratorów po zawodowej dezaktywacji, nie jest nowością. We wcześniejszym stanie prawnym identycznie kształtowało go latami unormowanie art. 100 § 2 u.s.p. w zw. z art. 62a ust. 1 u.p.

Łatwiej umywać ręce

Ponadto z niewiadomych przyczyn pominięto normę kreowaną przez ust. 2 § 27 pierwszego Zbioru, zakazującą działania regulacji wstecz, co zagraża interpretacją, która zezwala sięgać po zasady etyki w wersji niewiążącej w dacie przewinienia dyscyplinarnego. Ten ruch kłóci się z powszechnie akceptowanymi regułami intertemporalnymi, właściwymi dla norm materialnych prawa represyjnego.

Trudno w końcu odgadnąć sens eliminacji ust. 2 w dotychczasowym § 28, dzięki któremu prokurator był upoważniony wystąpić o wykładnię postanowień Zbioru, wyłącznie gdy miał w tym interes prawny, a nie tylko faktyczny. Szerzej zakrojony ust. 4 w § 1 Zbioru otwiera drogę do prokuratorskiego pieniactwa niezależnie od stanowiska i funkcji, a co za tym idzie, do odrywania KRPPG od roli, jaką przeznacza jej ustawa. Rozszczelnienie normy może zaowocować reżyserowanymi akcjami stawiającymi owo ciało w pozycji Sanhedrynu, która ułatwi sądom dyscyplinarnym umywanie rąk w sprawach jednostkowych na konto KRPPG. Przedstawione puste miejsca z pewnością nie są symptomem dbałości o zwięzłość czy określoność zachowanych reguł.

Rób jak chcesz

Zajrzyjmy teraz w równie nieprzejrzysty gąszcz wartości dodanych.

Najmniej chyba sympatycznie prezentuje się § 6, jeśli porównać go z § 5 pierwszego Zbioru. Ustala z iście ojcowską precyzją, że prokurator powinien wymagać od kolegów kierowania się zasadami etyki zawodowej, a gdy któryś je narusza lub wyraża taki zamiar – zareagować odpowiednio do okoliczności. Robi się nieswojo, bo na horyzoncie pojawiają się adekwatne reakcje kolegów na sam zamiar pobrykania sobie, bez względu na formę wyrazu. Ta wszak może być niekoniecznie werbalna, ale i gestykulacyjna czy bodaj behawioralna. Reszta normy generalnie daje poradę typu „ja ci radzę, rób jak chcesz". Pierwowzór w hołdzie prokuratorskiej niezależności instruował, iż za odpowiednią reakcję uważa się także odmowę wykonania, w całości albo w części, urągających etyce zawodowej poleceń, zarządzeń lub wytycznych prokuratora przełożonego, byleby była uzasadniona, wyrażona na piśmie oraz jasno umotywowana (ust. 3 w § 5 pierwszego Zbioru).

Raczej też nie zwiastuje odwilży obowiązek odnoszenia się z szacunkiem do organów państwa oraz jego przedstawicieli, wynikający z § 1 pkt 5 Zbioru. Ciekawe, jakie zaszłości legły u jego podstaw i dlaczego przemilcza on organy samorządu terytorialnego, które art. 16 konstytucji uprawnia do współuczestnictwa w sprawowaniu władzy publicznej w imieniu własnym i na własny rachunek.

Upiekło się dla odmiany prokuratorom w stanie spoczynku skażonym bakcylem twórczości naukowej, edukacyjnej lub pamiętnikarskiej, którym dedykuje się § 24 Zbioru. W ostatniej chwili KRPPG postanowiła nie zabraniać im udzielania bez upoważnienia informacji o toczącym się, a nawet zakończonym postępowaniu, choćby powzięli o nim wiadomość przed odejściem w stan spoczynku. Sprawia to § 25, choć nie bez oporów, jako że uzależnia prawo głosu od wymogu niezbędności ze względu na charakter publikacji. No i adresaci nie mogą zapominać o zaopatrzonym w tę samą endoprotezę, ubranym w szatę § 11 ust. 1 Zbioru, zakazie spontanicznego udzielania mediom informacji „dotyczących działalności prokuratury". Rzecz jasna pod warunkiem, że normotwórca czym prędzej wyjaśni, co miał tu na myśli.

Szkoda, że nie pomyślano o zasadzie usuwającej kolizje między systemami etycznymi, jeżeli okaże się, że pierwszy Zbiór jednak żyje.

Autorka jest prokuratorem Prokuratury Generalnej w stanie spoczynku

Kiedy na danym obszarze regulacji dochodzi do zastąpienia aktu prawnego lub pozaprawnych zasad normatywnych innym aktem lub pisemnym zestawem reguł, narzuca się pytanie nie tylko o cel, lecz także, o ile nie przede wszystkim, o różnice między regulacją nową a poprzednią oraz o powody korektury. Szczególnie intrygują normy wzorowane na regulacjach zastępowanych, jednak bez uzasadnionej potrzeby zredagowane z użyciem odmiennego aparatu pojęciowego lub metajęzyka. Normy takie rodzą niezliczone wątpliwości interpretacyjne, a gdy z ich naruszeniem wiąże się sankcja karna lub dyscyplinarna, mogą prowadzić do rozmycia granicy dzielącej to, co jeszcze wolno, od tego, za co można ukarać.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?