Frankowiczom nie pomoże zaklinanie rzeczywistości - komentują Maciej Gutowski i Piotr Kardas

Sytuacja kredytobiorców nie stała się jasna, lecz w pewnym sensie dodatkowo się skomplikowała. Trzeba szukać rozwiązania prowadzącego do urealnienia obowiązku spłaty kredytu walutowego.

Aktualizacja: 07.10.2019 18:02 Publikacja: 07.10.2019 17:21

Frankowiczom nie pomoże zaklinanie rzeczywistości - komentują Maciej Gutowski i Piotr Kardas

Foto: Fotolia

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 3 października 2019 r. w sprawie Dziubak v. Reiffeisen C 260/18 miał być jasną odpowiedzią na wątpliwości interpretacyjne w sprawach kredytów frankowych. Wbrew oczekiwaniom i medialnym zaklęciom niektórych prawników taką odpowiedzią nie jest. Zawiera niezwykle ostrożną analizę, nieodbiegającą w swej istocie od wcześniejszego orzecznictwa TSUE, choć subtelniejszą niż wydana w tej sprawie opinia rzecznika generalnego TSUE. Kilka istotnych kwestii zdaje się jednak z tego orzeczenia wynikać.

Rola sądu krajowego

Po pierwsze, w świetle wyroku TSUE to sądy krajowe będą ostatecznie decydowały, z uwzględnieniem okoliczności faktycznych konkretnego przypadku i przepisów prawa krajowego, co do nieuczciwego charakteru niektórych klauzul umowy kredytu indeksowanego, wypełniania luk w umowie normami wyrażonymi w przepisach dyspozytywnych, a także dalszego wiązania umowy kredytowej i jego zakresu.

Czytaj też:

Łętowska: Teraz polskie sądy muszą pokazać, na co je stać

Czy nabici we franki dobiją sądy

Po wyroku TSUE ws. kredytów: to nie jest prosta droga do nieba

Po wyroku TSUE nie wszystko jest jasne

Po drugie, jeśli sąd krajowy uzna, że konkretna klauzula umowna umożliwia bankowi arbitralne i swobodne ustalanie kursu wymiany walut oraz że może ona stanowić niedozwolone postanowienie umowne, to postanowienie takie może być dotknięte specyficzną, wynikającą z prawa unijnego, cywilistyczną sankcją, opartą na mechanizmie relatywnej bezskuteczności. Sankcja ta powstanie – jak się wydaje w świetle orzecznictwa TSUE – raczej w efekcie konstytutywnego orzeczenia sądu niż z mocy prawa.

Po trzecie, relatywność sankcji i konstytutywny charakter orzeczenia wiążą się z opcjonalnością powołania się przez konsumenta na bezskuteczność kwestionowanego postanowienia umownego (zob. wyrok TSUE z 4 czerwca 2009 r., C-243/08) oraz z sądową oceną mechanizmu sankcyjnego powiązaną z pytaniem o dopuszczalność zastąpienia bezskutecznego postanowienia wzorca przepisami dyspozytywnymi (np. wyrok TSUE z 14 czerwca 2012 r., C-618/10). O kształcie tej sankcji – w świetle wyroku TSUE z 3 października 2019 r. – decyduje ostatecznie sąd krajowy z uwzględnieniem żądania kredytobiorcy (konsumenta), znaczenia klauzuli kursowej dla istoty zobowiązania kredytowego oraz mechanizmu wypełniania ubezskutecznionej klauzuli normą dyspozytywną. Nie jest jednak możliwe – co podkreśla TSUE – wypełnienie tej luki „wyłącznie” klauzulami generalnymi (zasady słuszności, zwyczaje). Natomiast możliwe jest uzupełnienie stosunku zobowiązaniowego wystarczająco precyzyjnymi normami dyspozytywnymi (w tym uzupełniająco klauzulami generalnymi) lub – jak wskazuje TSUE – „przepisami mającymi zastosowanie, gdy strony umowy wyrażą na to zgodę”. W zasadzie wyłącza więc mechanizm tzw. penalty default, sygnalizowany w niektórych orzeczeniach TSUE.

Oznacza to, że gdyby skutecznie wykazano abuzywność klauzuli, która umożliwia bankowi arbitralne i swobodne ustalanie kursu wymiany walut, należałoby rozważyć możliwość utrzymania umowy po wyeliminowaniu ubezskutecznionej klauzuli. Sąd krajowy powinien bowiem na gruncie przepisów polskich odpowiedzieć na pytanie, czy ubezskutecznienie klauzuli kursowej pozwala na zastosowanie wprost lub analogiczne innej klauzuli kursowej (np. średni kurs NBP).

Po czwarte, z orzeczenia TSUE w sposób stanowczy wynika, że w przypadku uznania przez sąd krajowy, iż w umowie znajduje się niedozwolone postanowienie, sąd ten nie jest uprawniony do utrzymania takiego postanowienia, nawet gdy – w ocenie tego sądu - unieważnienie całej umowy jest mniej korzystne dla konsumenta. Opcjonalność polega na utrzymaniu skuteczności klauzuli abuzywnej, gdy sam konsument wyrazi zgodę na jej dalsze obowiązywanie.

Oznacza to w praktyce istotne znaczenie żądania pozwu, gdyż ono wyznacza w pewnym sensie kierunek działania sankcji bezskuteczności. Jeśli konsument żąda ubezskutecznienia jedynie klauzuli kursowej, to sąd musi dokonać prawnej oceny tego żądania i nie może orzec o unieważnieniu umowy. Jeśli jednak konstrukcja umowy w sposób wyraźny odnosi wysokość zobowiązania do kursu franka szwajcarskiego, a sąd zakwestionował jedynie klauzulę dopuszczającą arbitralne i swobodne ustalanie kuru wymiany walut, to uwzględniając treść zobowiązania i zamiar stron, wątpliwe wydaje się „uzłotowienie” tej umowy (kredyt złotowy + LIBOR), zważywszy że strony takiej umowy nie zawierały i nie zawarłyby. To prima facie – w świetle wyroku TSUE – dyktowałoby potrzebę rozważenia unieważnienia całej umowy.

Choć to rozwiązanie wydawałoby się najprostsze, na gruncie prawa krajowego wymaga uwzględnienia, że wadliwość klauzuli kursowej dotyczy samego mechanizmu obliczeniowego, możliwego do zastąpienia mechanizmem niewadliwym (np. średni kurs NBP), jeśli takowy mógłby na podstawie przepisów dyspozytywnych znaleźć zastosowanie, gdyby nie stosowano wadliwej klauzuli kursowej (favor negotii).

O tym zaś, które z rozwiązań zostanie ostatecznie zastosowane, będzie decydował sąd krajowy. Jak zaś wskazuje TSUE, umowa może zostać utrzymana pod warunkiem, że zgodnie z przepisami prawa krajowego takie utrzymanie w mocy bez nieuczciwych postanowień jest obiektywnie prawnie możliwe (tak też: wyroki TSUE z 14 marca 2019 r., C 118/17 i z 26 marca 2019 r., C 70/17 i C 179/17).

Brak gotowych rozwiązań

Po piąte, na gruncie orzecznictwa TSUE nawet ewentualne uznanie umowy za nieważną w całości następuje mocą orzeczenia sądu, po rozważeniu ukształtowanego prawem unijnym skomplikowanego mechanizmu sankcji relatywnej ze skutkiem ex tunc. Oznacza to konstrukcyjną bliskość mechanizmu condictio causa finita.

Ewentualny zwrot spełnionych świadczeń (w całości lub w części) dotyczyłby zatem roszczeń nieprzedawnionych, wymagalnych z chwilą uprawomocnienia wyroku i wymagałby uwzględnienia kosztu pieniądza w czasie. Rozliczenie w tym przypadku mechanizmem dwóch kondykcji lub salda będzie wymagało wypracowania koncepcji przy użyciu unijnego mechanizmu sankcyjnego przez sądy krajowe, z uwzględnieniem reguł polskiego porządku prawnego.

Chyba za wcześnie jeszcze na wskazywanie rozwiązań na tle wyroku TSUE z 3 października 2019 r. Wbrew podejmowanym ostatnio w mediach próbom zaklinania rzeczywistości sytuacja prawna kredytobiorców po tym wyroku nie tylko nie stała się jasna, lecz w pewnym sensie dodatkowo się skomplikowała. Wydaje się jednak, że sensownym kierunkiem prawniczego myślenia jest poszukiwanie rozwiązania prowadzącego do kontraktowo słusznego urealnienia obowiązku spłaty kredytu walutowego, uwzględniającego wpisane w istotę tego zobowiązania ryzyko kursowe, przeliczane jednak przy pomocy adekwatnych i słusznych mechanizmów obliczeniowych, bez angażowania środków publicznych ani innej metody pośredniego przerzucania kosztów indywidualnych decyzji ekonomicznych na pozostałych obywateli.

Opinie Prawne
Marek Isański: TK bytem fasadowym. Władzę w sprawach podatkowych przejął NSA
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd Tuska w sprawie KRS goni króliczka i nie chce go złapać
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy tylko PO ucywilizuje lewicę? Aborcyjny happening Katarzyny Kotuli
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Trybunał i ochrona życia. Kluczowy punkt odniesienia
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Ministra, premier i kakofonia w sprawach pracy