Jacek Nizinkiewicz: Czas działa na niekorzyść Andrzeja Dudy

Ani Donald Tusk, ani Ryszard Petru, tylko Robert Biedroń może zagrozić w 2020 r. obecnej głowie państwa.

Aktualizacja: 10.11.2016 17:02 Publikacja: 08.11.2016 19:23

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Kampania prezydencka w USA była najbrutalniejszą z dotychczasowych. Kandydaci nie tylko zarzucali sobie kłamstwa, ale i oskarżali się o przestępstwa. Donald Trump obiecał nawet, że jeśli zostanie prezydentem, to zamknie Hillary Clinton w więzieniu. Również intymne kwestie życia prywatnego kandydatów i ich rodzin były wykorzystywane do wzajemnych ataków. Amerykańska kampania nie zna świętości, mimo że kandydaci w co drugim zdaniu powołują się na Boga.

Kiedy znamy już wyniki wyborów w najważniejszym państwie świata, możemy się zastanowić, jak będzie w Polsce za kilka lat. Tym bardziej że przedstawiciele partii rządzącej spędzili sporo czasu w USA, podglądając, jak robi się nowoczesną kampanię wyborczą.

Popularny jak Duda

Andrzej Duda jest obecnie najpopularniejszym politykiem w Polsce i cieszącym się największym zaufaniem społecznym. Choć mniejszym niż jego poprzednicy po roku prezydentury. Dzisiaj na krajowej scenie politycznej Andrzej Duda nie ma sobie równego. Jednak podobnie było z prezydentem Bronisławem Komorowskim, który „nie miał z kim przegrać", a przegrał. Dlatego już dzisiaj obóz „dobrej zmiany" profilaktycznie eliminuje potencjalnych kontrkandydatów Dudy.

Stąd wzmożone ataki z wielu frontów na Donalda Tuska, który dzisiaj jawić się może jako najpotężniejszy rywal urzędującego prezydenta. O Tusku usłyszymy jeszcze wiele złego, choć może się okazać, że nie ma zbyt wielu dowodów potwierdzających stawiane mu przez polityków zarzuty. Pytanie, czy Tuskowi opłaca się wracać do Polski. Ewentualna przegrana byłaby fatalnym zwieńczeniem politycznej kariery. A Tusk już raz przegrał wybory prezydenckie, po których długo podnosił się psychicznie.

Wygrana to, paradoksalnie, powrót do politycznego piekiełka, z którego tak chciał się uwolnić. Tusk musiałby być też petentem u Grzegorza Schetyny, od którego zależałoby partyjne poparcie dla jego kandydatury. Po drugiej kadencji na stanowisku szefa Rady Europejskiej, jeśli oczywiście dojdzie do reelekcji, były premier jako urzędnik polityczny będzie miał otwartą drogę do najważniejszych stanowisk nie tylko w polityce europejskiej, ale i światowej.

Dzisiaj wydaje się mało prawdopodobne, żeby Donald Tusk chciał się ubiegać o prezydenturę Polski. Kandydaci PSL, Polski Razem, Kukiz'15, Nowoczesnej, SLD i środowisk narodowych są bez szans. Na prezydenturze zależy Ryszardowi Petru. Jednak lider Nowoczesnej w krótkim czasie narobił sobie tylu wrogów, również we własnej partii, i popełnił tyle gaf, że trudno uwierzyć, by miał realne szanse na najważniejszy urząd w kraju.

Kandydat wszystkich Polaków

Wybory prezydenckie może wygrać polityk, który łączy, nie dzieli. Po licznych wystąpieniach obrażających politycznych przeciwników wiemy już, że takim politykiem nie jest Andrzej Duda. Jako kandydat na prezydenta zarzucał urzędującej głowie państwa Bronisławowi  Komorowskiemu zależność od PO. Tymczasem sam okazał się „notariuszem" PiS i wciąż spełnia się w roli pisowskiego jastrzębia.

To będzie musiało się zmienić rok–dwa przed wyborami. Prezydent zacznie kierować ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, wtedy już pod wodzą sędziów wyznaczonych przez PiS. Może nawet zacznie wetować ustawy PiS. Będzie musiał pokazać odmienne zdanie od polityków partii rządzącej tylko po to, żeby stworzyć pozór niezależności.

Czas działa na niekorzyść Andrzeja Dudy. To co najlepsze PiS już rozdał Polakom. Teraz rządzący będą mieli tylko pod górkę. Błędy i porażki PiS należy liczyć podwójnie. Idą też na konto prezydenta Dudy, który jest odbierany jako integralna część PiS.

Najpoważniejsi kandydaci na prezydenta Polski będą czekać z ogłoszeniem decyzji o kandydowaniu do samego końca. Niedawno Robert Biedroń zapewnił, że nie chce kandydować w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Nie należy jednak tej deklaracji traktować jako ostatecznej. Gdyby powiedział inaczej, spaliłby się w przedbiegach. Mieszkańcy Słupska mogliby poczuć, że dla przyjezdnego prezydenta lokalna polityka jest tylko trampoliną do kariery krajowej. Jeśli wybrany zostanie na drugą kadencję i będzie miał sukcesy (Słupsk według portalu Foreigners in Poland jest już dzisiaj  jednym z siedmiu najlepszych miast do życia w Polsce) to będzie mógł założyć cięższą zbroję. Zwłaszcza jeśli znajdą się środowiska biznesowe  gotowe poprzeć kandydata, a naród będzie zmęczony elitami i zależnym od PiS prezydentem.

Robert Biedroń dzisiaj jako kandydat jednoczący, niebędący w żadnym ugrupowaniu, może się okazać czarnym koniem wyborów prezydenckich. Polacy za cztery lata mogą chcieć odmiany i głowy państwa reprezentującej otwartość i centrowo-liberalne poglądy. Dlatego do decyzji o niekandydowaniu Biedronia nie należy się przywiązywać.

Kampania prezydencka w USA była najbrutalniejszą z dotychczasowych. Kandydaci nie tylko zarzucali sobie kłamstwa, ale i oskarżali się o przestępstwa. Donald Trump obiecał nawet, że jeśli zostanie prezydentem, to zamknie Hillary Clinton w więzieniu. Również intymne kwestie życia prywatnego kandydatów i ich rodzin były wykorzystywane do wzajemnych ataków. Amerykańska kampania nie zna świętości, mimo że kandydaci w co drugim zdaniu powołują się na Boga.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej
Wydarzenia
#RZECZo...: Powiedzieli nam
Wydarzenia
Kalendarium Powstania Warszawskiego