Wybór Warszawy jako głównej areny starcia w wyborach samorządowych między PiS a PO jest skrajnie niekorzystny dla tej pierwszej partii. Dlatego tak trudno zrozumieć, dlaczego za sprawą ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego miał on miejsce i jest wspierany przez prorządowe media.
Szanse na zwycięstwo Patryka Jakiego są bowiem mniejsze, niż prawdopodobieństwo jego wygranej. Ta druga jest możliwa, bo w polityce prawie wszystko jest możliwe, jednak stolica kraju jest terenem bardziej sprzyjającym Rafałowi Trzaskowskiemu. Tak wynika zarówno z analizy struktury elektoratu, przewidywań dotyczących frekwencji, jak i – co być może najważniejsze – z dotychczasowych wyników wyborów w tym mieście. Po prostu – warszawscy wyborcy różnią się nieco od średniej krajowej i większą sympatią obdarzają formacje „liberalne", a nie konserwatywne. Tak zresztą rzecz się ma z wyborcami większości stolic poszczególnych państw i Warszawa nie jest tu wyjątkiem.
Gdy przeciwnicy kandydata PO obrzucają go epitetem, że jest on „drugim Komorowskim", sugerując, że – podobnie jak były prezydent – jest niby skazany na zwycięstwo, ale w ostateczności poniesie klęskę, zapominają, że ów pogardzany przez nich Komorowski... wygrał z Andrzejem Dudą w Warszawie. Oto miara problemu, przed którym stoi Jaki – w skali całego kraju prawdopodobnie wygrałby z łatwością z Trzaskowskim, ale w stolicy będzie to bardzo trudne.
Dlatego musi dziwić upór, z jakim obóz rządzący i przychylne mu media eksponują warszawski pojedynek. Pojedynek, w którym ich nominat ma na starcie gorszą pozycję i trudniejsze zadanie. Gdyby wiceminister sprawiedliwości ostatecznie zwyciężył, to oczywiście byłoby się czym chwalić i opozycja miałaby poważny kłopot, przegrywając tak prestiżowy pojedynek. Ale – przynajmniej na razie – nic na to nie wskazuje i na dwa miesiące przed wyborami można powiedzieć, że strategia PiS jest samobójcza: podgrzewać zainteresowanie starciem, w którym kandydat tej formacji ma małe szanse na wygraną.
Napompowany balon
W tym dziele obóz władzy nie cofa się przed niczym – wprzągł media publiczne do jawnej propagandy Jakiego, fabrykuje fałszywe sondaże dające mu zwycięstwo w obu turach, atakuje Trzaskowskiego na każdym kroku i z każdej strony. Ale tym samym zwiększa stawkę tego pojedynku. Jeśli bowiem pomimo tego reprezentant PO zwycięży, to porażka przedstawiciela rządu będzie tym bardziej dotkliwa. Im bardziej warszawski balon będzie pompowany, z tym większym hukiem wybuchnie w dniu wyborów.