Po referendum brytyjskim Francja będzie starać się o zacieśnienie integracji strefy euro. Niemcy się wahają. Czy Polska pozostanie na lodzie?
We wtorek po warszawskim spotkaniu ministrów ds. europejskich Trójkąta Weimarskiego Francuz Harlem Desir powiedział „Rzeczpospolitej": – Wielu, szczególnie w USA, wróżyło unii walutowej porażkę. A przecież euro przezwyciężyło kryzysy, stało się międzynarodową walutową rezerwową, ostoją stabilności.
Jednocześnie przyznał, że w Eurolandzie pozostały napięcia społeczne, nie widać konwergencji gospodarek poszczególnych krajów, jest problem z zarządzaniem strefą euro, z zaufaniem. – Dzieje się tak, bo bardzo trudno zbudować unię walutową bez unii gospodarczej, to już przewidział Jacques Delors (wówczas przewodniczący Komisji Europejskiej – red.), gdy negocjowano traktat z Maastricht (1991 r.), ale wówczas się nie udało. Dziś musimy iść do przodu, pogłębić unię walutową, choć bez zmiany traktatów.
Desir wymienił też stworzenie wspólnych instrumentów dłużnych dla wspierania inwestycji oraz większe zaangażowanie europarlamentu i parlamentów narodowych w decyzje dotyczące Eurolandu.
Francuzi chcą zmian, bo gospodarka ich kraju drepcze w miejscu, a bezrobocie jest o wiele większe niż w Polsce. Z ostatniego sondażu waszyngtońskiego instytutu Pew wynika, że zaufanie do UE straciło aż 61 proc. obywateli Republiki, a tylko 38 proc. popiera integrację.