Korespondencja z Brukseli
Panama Papers to prawdopodobnie największy wyciek danych w historii, który z pewnością stanie się kolejnym argumentem na rzecz trwającej od lat kampanii likwidowania rajów finansowych. Światowe konsorcjum dziennikarzy śledczych ICIJ ujawniło aferę i pokazało, jak przez lata panamska firma prawnicza Mossack Fonseca pomagała klientom na całym świecie ukrywać dochody. Pierwszą ofiarą jest islandzki premier Sigmundur Gunnlaugsson, ale na liście klientów są też inni światowi przywódcy, sportowcy czy biznesmeni.
Domykanie furtek
Po 2018 r. na świecie pozostaną cztery raje podatkowe: Panama, Bahrajn, Vanuatu (wyspa na Oceanii) i Nauru (wyspa w archipelagu Mikronezji). Ich zsumowana ludność stanowi zaledwie 0,06 proc. światowej populacji, a produkt krajowy brutto – 0,12 proc. globalnego. Terytorialnie to też zaledwie ułamek powierzchni Ziemi, być może w przyszłości coraz mniejszy, bo oceaniczne wyspy są wrażliwe na zmianę klimatu.
Wszystkie inne jurysdykcje podatkowe na świecie zobowiązały się do wymiany informacji w sposób automatyczny, czyli jeśli w argentyńskim banku będzie trzymał pieniądze obywatel Polski, to Argentyna, nawet nieproszona, przekaże tę informację polskiemu fiskusowi. Ponad połowa jurysdykcji podatkowych świata, w tym cała Unia Europejska (z wyjątkiem Austrii), wprowadzi ten system do 2017 r., reszta do 2018 r. Bez czterech wspomnianych krajów, które na razie nie złożyły żadnych deklaracji.
To globalne porozumienie pod auspicjami Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) nie rozwiązuje całkowicie problemu unikania podatków. Bo nie dotyczy firm, nie obejmuje też skomplikowanych bytów prawnych, w których beneficjenta funduszy trudno nawet zidentyfikować.