Ryzykowni czempioni

Rząd, ustami nowego ministra Skarbu Państwa, zapowiadał gruntowną rewizję podejścia do spółek państwowych lub z dużym udziałem skarbu.

Aktualizacja: 22.03.2016 21:32 Publikacja: 22.03.2016 18:57

Obecność spółek takich jak PKN Orlen (na zdjęciu rafineria koncernu) na liście firm strategicznych n

Obecność spółek takich jak PKN Orlen (na zdjęciu rafineria koncernu) na liście firm strategicznych nie wywoła sprzeciwu ekspertów. Ale lista nie powinna być długa.

Foto: materiały prasowe

Zmiana postępowania wobec tych podmiotów jest ze wszech miar zasadna, ponieważ polityka poprzedniej ekipy rządzącej w obszarze własności państwowej pozostawiała wiele do życzenia.

Cechowały ją niezrozumiałe kryteria zaliczania spółek do grupy firm strategicznych dla gospodarki, brak wizji rozwoju tego sektora, wykorzystywanie spółek do osiągania doraźnych celów politycznych, niekonsekwentne decyzje, częste zmiany zarządów oraz nieskuteczny, a często niekompetentny system nadzoru. W konsekwencji spółki te się nie rozwijały i nie wspierały gospodarki na miarę swoich możliwości.

Pojawia się jednak pytanie, czy to nowe otwarcie dla sektora państwowego, przygotowane przez obecny rząd, usunie poprzednie ułomności.

Ze wstępnych publicznych wypowiedzi ministra skarbu wynika, że na szeroką skalę planuje się tworzenie dużych państwowych organizmów gospodarczych – holdingów lub czempionów – których zadaniem będzie zabezpieczanie funkcjonowania gospodarki zgodnie z interesem kraju, i to w wielu branżach, takich jak energetyka, sektor finansowo-ubezpieczeniowy, wydobywczy, wielka chemia, transport kolejowy i morski, przemysł zbrojeniowy, nawet rolno-spożywczy, a prawdopodobnie także w innych obszarach. Oznacza to, czego nie ukrywa szef resortu, wstrzymanie procesów prywatyzacyjnych oraz poszerzenie do ok. 50 spółek listy tych uznanych za strategiczne, którą to listę już poprzednio uznawano za zbyt długą.

Kosztowne rozwiązanie

W Polsce praktycznie nie kwestionuje się, że podmiotami strategicznymi dla gospodarki są firmy władające infrastrukturą gazową, energetyczną, kolejową, portową, paliwową czy też medialną (GazSystem, PSE, PLK, Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych, Energa Operator, zarządy portów, radio i telewizja), chociaż w wielu krajach rozwiniętych i w tych dziedzinach funkcjonują inwestorzy prywatni. Planowane przez rząd rozszerzenie obszaru uznanego za strategiczny na przedsiębiorstwa działające w otoczeniu firm prywatnych jest jednak ryzykowne, bo pojawia się problem, jak zapewnić odpowiednią efektywność działania tych firm, a także, jak zagwarantować prawidłową konkurencję rynkową w branżach, w których one funkcjonują.

W istocie o liczbie firm traktowanych jako strategiczne przesądza model zarządzania gospodarką. Długa ich lista wskazuje na wolę bezpośredniej ingerencji w funkcjonowanie wielu obszarów gospodarki, np. na wzór Francji, w której państwo ma dominujący udział kapitałowy w branżach energetycznej, telekomunikacyjnej i w transporcie kolejowym, a także znaczące udziały w przemyśle samochodowym, ciężkim, chemicznym oraz w transporcie lotniczym.

Takie podejście wymaga jednak od państwa spełnienia kilku istotnych warunków. Chodzi o sformułowanie długookresowych celów dla każdej z takich firm strategicznych wraz z uzasadnieniem, dlaczego tylko państwowa własność pozwoli te cele osiągnąć, określenie czasu realizacji tych celów, a także stworzenie sprawnego systemu monitorowania efektywności ekonomicznej ich działania.

Jest to zatem rozwiązanie bardzo kosztowne, bo budżet utrzymywać musi administrację nadzorującą duży sektor państwowy, i to rząd w formie bezpośredniej lub pośredniej zagwarantować powinien środki na rozwój takich firm. Jest to też rozwiązanie obarczone dużym ryzykiem, gdyż ewentualna porażka skutkuje dodatkowymi wydatkami z kasy państwa, a często również niepokojami społecznymi.

Kwestią niepodważalną jest fakt posiadania przez wiele krajów UE pakietów akcji nie tylko w firmach władających infrastrukturą, ale też w ważnych dla ich gospodarek branżach, takich jak zbrojeniowa, energetyczna, transportowa, wydobycie ropy, bankowość, branża loteryjna, chemiczna czy stoczniowa. Jednocześnie tylko w nielicznych przypadkach są to pakiety 100-proc. lub większościowe, a ponadto – wraz ze zmianą otoczenia zewnętrznego, a zatem i dotychczasowych priorytetów gospodarczych – państwa te decydują się coraz częściej na zmniejszenie swojego zaangażowania kapitałowego w spółkach dotychczas uważanych za strategiczne. Dotyczy to np. niemieckich kolei i firmy telekomunikacyjnej, szwedzkich firm spirytusowych, a wcześniej aptekarskich, czy kolei włoskich oraz włoskiego przewoźnika lotniczego i operatora pocztowego.

Charakterystyczną cechą podmiotów strategicznych dla gospodarek europejskich jest ponadto udział w ich strukturze własności samorządów lokalnych jako gwaranta funkcjonowania w sposób zgodny z interesem społecznym regionu.

Nie tylko dawcy kapitału

Co z tego wynika dla nas? A no to, że jak zawsze najlepszy jest zdrowy rozsądek, a nie dogmatyzm. Należy zatem przeanalizować, gdzie własność państwowa jest naprawdę wyznacznikiem bezpieczeństwa funkcjonowania gospodarki, nie naruszy konkurencyjności branży, no i gdzie nas na to stać. Pamiętamy przecież, jak kosztowne i nieefektywne były przedsiębiorstwa państwowe w gospodarce centralnie planowanej.

Następnie określić trzeba, jakie długookresowe zadania te wybrane kluczowe firmy mają realizować i skąd czerpać będą środki na rozwój, a także ocenić, jaki udział państwa lub samorządów w strukturze ich własności jest konieczny, by zagwarantować wykonanie tych zadań. Resztę akcji tych firm należy sprywatyzować.

Stworzyć też trzeba naprawdę sprawny system nadzoru właścicielskiego, który nie tylko monitorować będzie zgodne z założonymi celami funkcjonowanie tych podmiotów, ale również zadba o ich stabilny rozwój i zapewni wsparcie zarządom, gdy realizować będą konieczne, choć trudne do akceptacji społecznej, przedsięwzięcia, na przykład ograniczanie zatrudnienia. Trzeba także pamiętać, że firmy te powinny tak funkcjonować, by inwestorzy prywatni, będący ich akcjonariuszami, byli sprzymierzeńcami rządu w ich rozwoju, a nie tylko dawcami kapitału, którego nie będą mogli odzyskać lub który nie zapewni im odpowiedniego zwrotu środków.

Niepokój bowiem budzą publiczne wypowiedzi ministra skarbu, który stwierdza, że nowa strategia działania spółek z udziałem państwa nie musi gwarantować innym akcjonariuszom zysków, chociaż to obiecywano w chwili ich częściowej prywatyzacji. Zdaniem ministra inwestorzy ci powinni brać pod uwagę możliwość pełnienia przez nie różnych ważnych misji społecznych, skoro państwo jest ich współwłaścicielem.

Takie postępowanie jest niedopuszczalne i na dłuższą metę zniechęci prywatnych inwestorów do zakupu akcji firm z udziałem Skarbu Państwa. Za duże będzie ryzyko zmiany ich strategii działania, przez co przekreślony zostanie ekonomiczny sens zakupu ich akcji. Własność państwa w takich firmach ma być gwarantem stabilnych zysków, zgodnych z ich długookresową strategią rozwoju, chociaż niekoniecznie wysokich.

Zaprosić samorządy?

Jeśli zatem przy tworzeniu mapy firm kluczowych przyjęte zostaną powyższe założenia, ich lista nie powinna wywoływać dużych emocji wśród ekspertów gospodarczych. Oprócz spółek stricte infrastrukturalnych, z których zresztą część – tych gwarantujących pewne zyski – także może być w kawałku sprywatyzowana, w rękach Skarbu Państwa długoterminowo mogą pozostać pakiety akcji takich spółek, jak PKO, PZU, KGHM, PKN Orlen, dużych firm energetycznych, Azotów, firm zbrojeniowych, PGNiG oraz przewoźników kolejowych czy morskich.

Byle tylko nie były to pakiety większościowe, a wpływ rządu na funkcjonowanie tych firm był zgodny ze znaną inwestorom strategią. Udziały te mogą też z czasem ulegać zmniejszeniu lub zwiększeniu w zależności od sytuacji w otoczeniu gospodarczym w Polsce i za granicą.

Rozważenia wymaga jeszcze postulat zwiększenia udziału kapitałowego samorządów w spółkach strategicznych mających silny związek z regionem działania, np. w spółkach infrastrukturalnych lub u dużych pracodawców. Byłby to częściowy zamiennik dla udziałów Skarbu Państwa.

Kapitał na ten cel mógłby pochodzić z pozostawionych w samorządach środków uzyskanych z podatków. Zmniejszyłoby to bezpośrednią odpowiedzialność państwa za funkcjonowanie tych spółek, a jednocześnie sprzyjałoby rozwojowi regionów.

Inaczej wygląda sprawa z firmami w 100 proc. państwowymi, ale wymagającymi głębokiej restrukturyzacji, jak kopalnie, LOT czy poczta. W przypadku tych podmiotów konieczne jest opracowanie realnych planów naprawczych określających, kiedy i z udziałem jakich środków finansowych staną się one atrakcyjne dla inwestorów. Po konsekwentnym wdrożeniu tych programów firmy te powinny zostać sprywatyzowane. Co najwyżej – jeśli rząd potrafi to uzasadnić ekonomicznie – „blokujące" pakiety akcji niektórych z nich mogą pozostać w rękach państwa.

Łączenie biedy z biedą

Warto jeszcze się odnieść do planowanej przez rząd ekspansji konsolidacyjnej firm państwowych. Z wyjątkiem resztówek i pakietów mniejszościowych w praktyce nie przewiduje się sprzedaży nawet średnich i małych podmiotów, lecz tylko ich łączenie, a procesy ich prywatyzacji tam, gdzie się toczyły, zostały wstrzymane.

Przyświeca temu – jak się wydaje – nie tyle sens ekonomiczny, ile ideologiczny – tworzenie narodowych grup kapitałowych. Pamiętać jednak należy, że czempiony narodowe powinny być także podmiotami ekonomicznie zdrowymi, a konsolidacja jest rozwiązaniem zasadnym wtedy, gdy jest przemyślana i zwiększa efektywność funkcjonowania łączonych podmiotów. Gdy łączy się biedę z biedą lub kłopoty z kłopotami, dlatego że takimi firmami dysponuje właściciel, to kreuje się tylko większy problem.

To przypadek takich pomysłów resortu skarbu, jak stworzenie holdingu rolno-spożywczego na bazie Krajowej Spółki Cukrowej, która – zgodnie z obowiązującą ustawą o przekształceniach w przemyśle cukrowniczym – już dawno powinna zostać sprzedana producentom buraków cukrowych, czy też łączenie LOT z PKP InterCity. Takie koncepcje nie służą rozwojowi gospodarki, tylko go ograniczają.

Autorka jest doktorem ekonomii, ministrem ds. spółek Skarbu Państwa i prywatyzacji w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC, a także prezesem BAA Polska Grupa Doradców Biznesowych

Zmiana postępowania wobec tych podmiotów jest ze wszech miar zasadna, ponieważ polityka poprzedniej ekipy rządzącej w obszarze własności państwowej pozostawiała wiele do życzenia.

Cechowały ją niezrozumiałe kryteria zaliczania spółek do grupy firm strategicznych dla gospodarki, brak wizji rozwoju tego sektora, wykorzystywanie spółek do osiągania doraźnych celów politycznych, niekonsekwentne decyzje, częste zmiany zarządów oraz nieskuteczny, a często niekompetentny system nadzoru. W konsekwencji spółki te się nie rozwijały i nie wspierały gospodarki na miarę swoich możliwości.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej
Wydarzenia
#RZECZo...: Powiedzieli nam
Wydarzenia
Kalendarium Powstania Warszawskiego