O sekularyzacji Europy napisano już tomy. Istnieją też solidne empiryczne badania na ten temat, które pokazują, jak głębokie zmiany zaszły w obrębie chrześcijańskich instytucji we Francji, Niemczech, Szwajcarii, Hiszpanii i w innych krajach. To „tornado” związane oczywiście z wieloaspektową trasformacją w ciągu dwóch pokoleń zmieniło religijne oblicze Europy. Dziś, gdy opadają pierwsze pyły i kurz, widać coraz wyraźniej, co przynosi ten żywioł zmian.
Fue Eifel jest mało znanym w Polsce regionem w zachodnich Niemczech, na granicy z Belgią i Holandią. Leży on w samym sercu Europy. Kościoły parafialne w Eifel powstawały już w XIII w. Jednak już wcześniej osiedlały się tutaj zakony. Babka Karola Wielkiego Bertrada Starsza wraz z Pepinem Małym założyli klasztor benedyktynów w Prüm. W XI w. powstał benedyktyński klasztor w Maria Laach. Wiek później w Steinfedl i Reichenstein osiedlili się norbertanie, a sam Bernard z Clairvaux założył w Himmelrod klasztor cystersów. W Zulpich osiedliły się cysterki. W XV w. trapiści zakładają klasztor Maria Wald, a w XVII w. franciszkanie budują klasztor w Bad Neuenahr-Ahrweiler. W latach 50. XX w. powstaje fundacja benedyktynek w Steinfeld i pierwsza w Niemczech fundacja trapistek – klasztor Maria Frieden w Dahlem.
Kryzys wartości
Przez wieki niektóre klasztory przechodziły trudne momenty. Klasztor w Zulpich w XV w. został przekształcony w kościół parafialny. Klasztory w Prüm, Reichenstein i Steinfeld zostały zsekularyzowane w okresie rewolucji francuskiej. Ten ostatni przejęli na początku XX wieku salwatorianie. Kolejny trudny okres dla klasztorów w Eifel właśnie trwa. Salwatorianie w Steinfeld zrezygnowali już kilka lat temu z prowadzenia bardzo dobrego gimnazjum. Cystersi oficjalnie zamknęli klasztor w Himmelrod w 2017 r. Biskupowi trewirskiemu nie udało się znaleźć nowej wspólnoty, która by tutaj się osiedliła. Klasztor trapistów w Maria Wald został zamknięty w 2018 r. W tym roku zostanie zamknięta również fundacja benedyktynek w Steinfeld. W klasztorze Maria Frieden w 2018 r. zmarł ostatni kapelan oraz w ciągu jednego roku już cztery mniszki z liczącej kilkanaście osób wspólnoty.
Ocena sytuacji
To oczywiście tylko przykład tego, co dzieje się z Kościołem na zachodzie Europy. Przemiany dotykają nie tylko klasztorów, ale również parafii, szkół katolickich i instytucji charytatywnych. Sekularyzacja dokonuje się na naszych oczach. W ciągu niemal jednego pokolenia ludzie przestali pracować na roli i zaczęli mieć wolny czas, podróżować. Zaczęli powszechnie studiować i kształcić się. Te zmiany są tak szybkie, że można mówić o swoistej traumie. Zachód przechodzi traumę zmian i dobrobytu. Wiara zaś wymaga stabilności. Boga spotyka się w sobie, w człowieku. Trauma zaciemnia obraz Boga i nie pozwala mu nawiązywać z nim głębokiej relacji. W innym ujęciu, bardziej humanistycznym, przemiany życia w Europie, wzrost dobrobytu oraz konsumpcjonizmu sprawiają, że ludzie stali się bardziej samowystarczalni oraz wolni od różnego rodzaju egzystencjalnych lęków. W takim systemie nie potrzeba odniesienia do Boga. Ludzie stają się bardziej samowystarczalni bez odniesienia do transcendencji. Można również patrzeć na sekularyzację Europy przez pryzmat całej zachodniej cywilizacji. W takim ujęciu, jak obrazowo przedstawia to w swoich powieściach Michel Houellebecq, Europa nie tylko się dechrystianizuje, ale jako cywilizacja po prostu obumiera. Zapaść demograficzna jest ściśle związana z kryzysem wartości. Oznacza to, że w Europie nie mamy do czynienia wyłącznie z kryzysem wiary, lecz z kryzysem całego społeczeństwa jako takiego. Taka interpretacja przypomina nieco teorię kryzysu powołań prezentowaną przez Marka Dziewieckiego. Otóż głosi ona, że nie ma kryzysu powołań, lecz jest tylko kryzys powołanych, którzy nie otwierają się na Boże działanie. Zatem Europę dotyka kryzys człowieczeństwa. Bóg jest źródłem życia. Odcięcie od Boga skutkuje obumieraniem. Odrzucając religię, człowiek alienuje się od samego siebie.
Znacznie bardziej pesymistyczna ocena sytuacji ma w sobie coś z podejścia marksistowskiego. Wzrost dobrobytu i jakości życia sprawił, że ludziom żyje się dobrze. Złagodziło to podziały społeczne i nierówności. W takiej sytuacji wypalają się nierówności, gasną podziały. Religia, która pieczętowała i uzasadniała klasowe różnice, w konsekwencji też traci podstawę bytu. Do takiej oceny sytuacji można by dołożyć jeszcze Zygmunta Freuda z jego twierdzeniem, że Bóg jest chowaną traumą silnego ojca. Zachód uwalnia się od swojej przeszłości, przede wszystkim od głębokiego rygoryzmu. Uwalniając się od swojej nieświadomości, porzuca swoich bogów, którzy nie są mu już potrzebni.