W najbliższy piątek i sobotę Czesi będą wybierać prezydenta swojego kraju (nasi południowi sąsiedzi głosują w piątek od 14.00 do 22.00 oraz w sobotę od 8.00 do 14.00 – taki zwyczaj). W drugiej turze zmierzą się urzędujący prezydent Miloš Zeman i były prezes Akademii Nauk Jiři Drahoš. Wybór ten ważny jest nie tylko dla obywateli Republiki Czeskiej, ale także dla nas.
W pierwszej turze zdecydowanie zwyciężył Zeman, uzyskując prawie 38,6 proc. ważnie oddanych głosów, podczas gdy jego konkurent jedynie 26,6 proc. Było to o wiele mniej, niż wszyscy w sztabie Zemana się spodziewali. Wynik poniżej 40 proc. uznany został za jego porażkę, a w sztabie Drahoša przywitano go wybuchem entuzjazmu. Co więcej, większość kandydatów, którzy odpadli w pierwszej turze, wezwała do głosowania w najbliższy weekend właśnie na byłego szefa Akademii Nauk. Szczególnie cenne jest poparcie Pavla Fischera, który zajął trzecie miejsce, ale także tych, którzy zajęli odpowiednio czwarte, piąte i szóste miejsce (Milana Horačka, Marka Hilšera i Mirka Topolanka). Suma wszystkich głosów oddanych na tych czterech kandydatów to ponad 30 proc. wszystkich głosów oddanych przed dwoma tygodniami. Stawia to zatem Drahoša w roli faworyta drugiej tury, mimo że wszedł do niej z gorszym wynikiem niż urzędująca głowa państwa.
Potwierdzają to wyniki ostatniego sondażu agencji STEM z poniedziałku, według których Zeman może liczyć jedynie na 43 proc., podczas gdy jego konkurent na 47 proc. wyborców. 10 proc. nie wie jeszcze, na kogo zagłosuje i to właśnie owe 10 proc. elektoratu może rozstrzygnąć o wyniku wyborów.
Kluczowe 10 procent
Wygląda więc na to, że na Hradczanach może dojść do zmiany. Jest jednak jedno „ale”. Otóż owe 10 proc. wyborców niezdecydowanych rekrutuje się, jak informują autorzy badania, spośród ludzi o niższym wykształceniu, statusie materialnym oraz mieszkających na prowincji. To prawie dokładny opis typowego elektoratu Zemana, więc to on może w tej grupie zyskiwać w ciągu najbliższych godzin.
Ponadto, jak pokazuje ów sondaż, na Drahoša duża część wyborców będzie głosować tylko dlatego, że jest on konkurentem urzędującego prezydenta – tak postąpi 42 proc. zdecydowanych, podczas gdy na Zemana jedynie 17 proc. chce zagłosować po to, by Drahoš nie został głową państwa. Otwarte pozostaje pytanie, na ile zdeterminowani będą przeciwnicy urzędującego prezydenta, by w weekend pójść do lokali wyborczych i oddać głos na Drahoša tylko dlatego, żeby swojej pracy nie kontynuował Zeman. To poważne zadanie sztabu pretendenta i nie do końca jest jasne, czy wywiąże się on ze swego zadania.