Jaka zmiana czeka Czechów?

Czesi opowiedzą się za jedną z przeciwstawnych wizji państwa i Europy.

Aktualizacja: 24.01.2018 23:00 Publikacja: 23.01.2018 17:12

Jiri Drahos jest jednym z dwóch kandydatów ubiegających się o fotel prezydenta

Jiri Drahos jest jednym z dwóch kandydatów ubiegających się o fotel prezydenta

Foto: AFP

W najbliższy piątek i sobotę Czesi będą wybierać prezydenta swojego kraju (nasi południowi sąsiedzi głosują w piątek od 14.00 do 22.00 oraz w sobotę od 8.00 do 14.00 – taki zwyczaj). W drugiej turze zmierzą się urzędujący prezydent Miloš Zeman i były prezes Akademii Nauk Jiři Drahoš. Wybór ten ważny jest nie tylko dla obywateli Republiki Czeskiej, ale także dla nas.

W pierwszej turze zdecydowanie zwyciężył Zeman, uzyskując prawie 38,6 proc. ważnie oddanych głosów, podczas gdy jego konkurent jedynie 26,6 proc. Było to o wiele mniej, niż wszyscy w sztabie Zemana się spodziewali. Wynik poniżej 40 proc. uznany został za jego porażkę, a w sztabie Drahoša przywitano go wybuchem entuzjazmu. Co więcej, większość kandydatów, którzy odpadli w pierwszej turze, wezwała do głosowania w najbliższy weekend właśnie na byłego szefa Akademii Nauk. Szczególnie cenne jest poparcie Pavla Fischera, który zajął trzecie miejsce, ale także tych, którzy zajęli odpowiednio czwarte, piąte i szóste miejsce (Milana Horačka, Marka Hilšera i Mirka Topolanka). Suma wszystkich głosów oddanych na tych czterech kandydatów to ponad 30 proc. wszystkich głosów oddanych przed dwoma tygodniami. Stawia to zatem Drahoša w roli faworyta drugiej tury, mimo że wszedł do niej z gorszym wynikiem niż urzędująca głowa państwa.

Potwierdzają to wyniki ostatniego sondażu agencji STEM z poniedziałku, według których Zeman może liczyć jedynie na 43 proc., podczas gdy jego konkurent na 47 proc. wyborców. 10 proc. nie wie jeszcze, na kogo zagłosuje i to właśnie owe 10 proc. elektoratu może rozstrzygnąć o wyniku wyborów.

Kluczowe 10 procent

Wygląda więc na to, że na Hradczanach może dojść do zmiany. Jest jednak jedno „ale”. Otóż owe 10 proc. wyborców niezdecydowanych rekrutuje się, jak informują autorzy badania, spośród ludzi o niższym wykształceniu, statusie materialnym oraz mieszkających na prowincji. To prawie dokładny opis typowego elektoratu Zemana, więc to on może w tej grupie zyskiwać w ciągu najbliższych godzin.

Ponadto, jak pokazuje ów sondaż, na Drahoša duża część wyborców będzie głosować tylko dlatego, że jest on konkurentem urzędującego prezydenta – tak postąpi 42 proc. zdecydowanych, podczas gdy na Zemana jedynie 17 proc. chce zagłosować po to, by Drahoš nie został głową państwa. Otwarte pozostaje pytanie, na ile zdeterminowani będą przeciwnicy urzędującego prezydenta, by w weekend pójść do lokali wyborczych i oddać głos na Drahoša tylko dlatego, żeby swojej pracy nie kontynuował Zeman. To poważne zadanie sztabu pretendenta i nie do końca jest jasne, czy wywiąże się on ze swego zadania.

Choć wszyscy spodziewali się ostrej i brutalnej walki pomiędzy turami, do tej pory nic takiego się nie stało. Ale jeśli kiedyś ma dojść do wymiany brudnych ataków i ciosów poniżej pasa, to właśnie nadchodzące godziny mogą być czasem na tego typu zagrywki. I to raczej ze strony Zemana i jego ludzi można się ich spodziewać. Po pierwsze dlatego, że mają oni do tego narzędzia, a po drugie – bo mają do tego inklinacje. Oraz, to po trzecie, motywację, bo to właśnie obecny prezydent jest de facto w defensywie i potrzebuje przełamania oraz znaczącego odwrócenia trendów. Tak czy owak, walka będzie trwała do ostatnich minut kampanii, a wynik wyborów będzie bardzo wyrównany.

Ta rywalizacja jest starciem różnych osobowości i różnych wizji państwa. Zeman to cyniczny, zaprawiony w bojach, doświadczony i przebiegły gracz, obecny w czeskiej polityce od początku lat 90. To zwolennik bliskiej współpracy gospodarczej z Rosją i Chinami, przeciwnik unijnej polityki wobec uchodźców, wyznawca „asertywnej” postawy wobec Niemiec. Drahoš z kolei to typowy „Europejczyk”, sceptyczny wobec Kremla, zwolennik europejskich i euroatlantyckich sojuszy. Zeman jest nacjonalistycznym lewicowcem, Drahoš umiarkowanym centroprawicowcem. Pierwszy zjadł zęby na partyjnej polityce, drugi nawiązuje do Havlovskich ideałów „niepolitycznej polityki”.

Zeman dla PiS

Wybór Czechów będzie ważny także dla państw naszego regionu, w tym dla Polski. Jeśli zwycięży Zeman, to – paradoksalnie – może to być dobra wiadomość dla naszego obozu rządzącego. Paradoksalnie, bo przecież obecny prezydent Republiki Czeskiej jest jednym z najbardziej prorosyjskich polityków w UE – był już kilka razy przyjmowany na Kremlu, ale ani razu nie dostąpił zaszczytu wizyty w Białym Domu. Ale przecież Victor Orbán także przejawia proputinowskie predylekcje, a jest głównym, by nie rzec – jedynym, sojusznikiem PiS w Unii. Obóz „dobrej zmiany” mógłby zatem liczyć na współpracę z Zemanem w swej antybrukselskiej, antyniemieckiej i antyimigranckiej polityce. Z kolei Drahoš raczej wspierałby zakorzenienie kraju naszych południowych sąsiadów w strukturach unijnych i dążył do zacieśnienia współpracy w jej ramach. Można więc powiedzieć, że o ile politycy obozu rządzącego w Polsce powinni kibicować lewicowemu Zemanowi, o tyle przedstawiciele opozycji winni trzymać kciuki za centroprawicowego Drahoša. Kto będzie miał powód do świętowania, nad Wełtawą i nad Wisłą, okaże się już w sobotę po południu.

Autor jest dr. politologii na Uniwersytecie Śląskim

W najbliższy piątek i sobotę Czesi będą wybierać prezydenta swojego kraju (nasi południowi sąsiedzi głosują w piątek od 14.00 do 22.00 oraz w sobotę od 8.00 do 14.00 – taki zwyczaj). W drugiej turze zmierzą się urzędujący prezydent Miloš Zeman i były prezes Akademii Nauk Jiři Drahoš. Wybór ten ważny jest nie tylko dla obywateli Republiki Czeskiej, ale także dla nas.

W pierwszej turze zdecydowanie zwyciężył Zeman, uzyskując prawie 38,6 proc. ważnie oddanych głosów, podczas gdy jego konkurent jedynie 26,6 proc. Było to o wiele mniej, niż wszyscy w sztabie Zemana się spodziewali. Wynik poniżej 40 proc. uznany został za jego porażkę, a w sztabie Drahoša przywitano go wybuchem entuzjazmu. Co więcej, większość kandydatów, którzy odpadli w pierwszej turze, wezwała do głosowania w najbliższy weekend właśnie na byłego szefa Akademii Nauk. Szczególnie cenne jest poparcie Pavla Fischera, który zajął trzecie miejsce, ale także tych, którzy zajęli odpowiednio czwarte, piąte i szóste miejsce (Milana Horačka, Marka Hilšera i Mirka Topolanka). Suma wszystkich głosów oddanych na tych czterech kandydatów to ponad 30 proc. wszystkich głosów oddanych przed dwoma tygodniami. Stawia to zatem Drahoša w roli faworyta drugiej tury, mimo że wszedł do niej z gorszym wynikiem niż urzędująca głowa państwa.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej