Przypominamy tekst, który ukazał się w "Rzeczy o historii" 24 grudnia 2016 roku

Historycy nie znają daty urodzin ani śmierci Jezusa. Kościół katolicki za symboliczną datę narodzin Zbawiciela przyjął 25 grudnia, przejmując tym samym indoirańskie święto narodzin Mitry oraz rzymskie synkretyczne święto Słońca Niezwyciężonego. Data 25 grudnia jest także nawiązaniem do tradycji judaistycznej. Żydzi wierzyli bowiem, że 25 marca jest dniem stworzenia świata. Chrześcijanie uznali więc, że tylko tego dnia mógł się objawić Najświętszej Marii Pannie archanioł Gabriel, który zapowiedział narodzenie Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Data narodzin Zbawiciela wypadała więc dziewięć miesięcy po Zwiastowaniu, czyli 25 grudnia.

Dla chrześcijan zachodnich Zwiastowanie było świętem równie ważnym jak Boże Narodzenie i Wielkanoc. W Anglii nosiło nazwę Lady Day i do 1725 r. rozpoczynało nowy rok urzędowy. Wyznawcy prawosławia także obchodzą święto Zwiastowania 25 marca, ale według kalendarza juliańskiego, co odpowiada dacie 7 kwietnia według kalendarza gregoriańskiego. Pierwsi chrześcijanie 25 marca obchodzili również jako dzień męczeńskiej śmierci Chrystusa. Dopiero zwołany przez cesarza Konstantyna Wielkiego w 325 r. sobór nicejski przyjął definicję, że Wielkanoc przypada w pierwszą niedzielę po paschalnej pełni Księżyca. Kościół musiał się odnieść do tradycji żydowskiej i przyjąć zasadę wyznaczania Wielkanocy według kalendarza księżycowego. Było z tym dużo kłopotów, ponieważ termin paschalnej pełni Księżyca nie pokrywał się do końca z terminem astronomicznej pełni Księżyca, która występuje w dwóch różnych dniach na kuli ziemskiej. Ta różnica w obserwacji pełni Księżyca wynika z 24-godzinnego obrotu naszej planety wokół własnej osi, o czym ojcowie soborowi nie mogli wiedzieć. Przekonani o słuszności swego wyboru, uznali, że od 326 r. Wielkanoc będzie obchodzona w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej astronomicznej pełni Księżyca. Od tej pory Niedziela Wielkanocna wypada najwcześniej 22 marca, a najpóźniej 25 kwietnia.

Ten brak precyzji w wyznaczeniu daty śmierci Chrystusa wynikał z faktu, że ewangeliści opisali wydarzenia Wielkiego Tygodnia w powiązaniu z uroczystościami ruchomego święta Paschy. Opisując ostatnie dni Jezusa w Jerozolimie, ewangelista Łukasz podkreślił, że w owym czasie „zbliżało się Święto Przaśników zwane Paschą". Niestety, św. Łukasz był bardzo nieprecyzyjny. Albo nie wiedział, że Święto Przaśników nie było tożsame ze świętem Paschy, albo należał do tej grupy, dla której oba święta były równie ważne. Co prawda w żydowskim kalendarzu religijnym święta te wypadały jedno po drugim, ale były obchodami zupełnie innych wydarzeń. Święto Paschy było i jest do dzisiaj obchodzone na pamiątkę wyzwolenia narodu wybranego spod panowania Egipcjan. Przez wieki Pascha stanowiła spoiwo żydowskiej tradycji i przypomnienie o najwyższej dla Żydów wartości, jaką była wolność. W trzecim dziesięcioleciu I wieku n.e. symbolika tego święta nabrała szczególnego znaczenia – przypominała bowiem wiernym, że któregoś dnia zakończy się rzymska okupacja i Izrael znowu stanie się wolnym państwem narodu wybranego.

Ale czy dla pierwszych chrześcijan spór o datę narodzin i śmierci Jezusa z Nazaretu w ogóle miał jakiekolwiek znaczenie? Ich wiarę pięknie opisał papież Benedykt XVI w swojej bożonarodzeniowej homilii z 2011 r.: „[Jezus] wyszedł z niedostępnej światłości, w której mieszka. On sam przyszedł pomiędzy nas. Dla starożytnego Kościoła to właśnie było wielką radością Bożego Narodzenia: Bóg się ukazał. On jest już nie tylko jakąś ideą, czymś, co można poznać intuicyjnie na podstawie samych słów. On się ukazał". Stąd też ani data, ani miejsce narodzin nie miały znaczenia. Ważna była tylko Jego obecność.