George Orwell, brytyjski pisarz zmarły w 1950 r., przez historyków literatury najchętniej jest przedstawiany jako ponury prorok ery postindustrialnej, kiedy to władzę nad upadającym społeczeństwem przemysłowym przejmuje bezproduktywna, pasożytnicza i autorytarna kasta urzędników. Współczesna publicystyka konserwatywna dowodzi zasadności jego przewidywań, żyjemy przecież w coraz większej autarchii idiotów od pieczątek i formularzy, którzy niezależnie od rozwoju technik informatycznych systematycznie poszerzają zakres swojej władzy. Kierunek rozwoju społeczeństw coraz bardziej zależy od wyjątkowo ciasnych umysłów służbistów, administracyjnych półgłówków, których procesy myślenia zostały zredukowane do wąskiej znajomości prawa generowanego w postępie geometrycznym. Z kolei publicystyka lewicowa widzi w Orwellu skrajnego prawicowca, który spłycił koncepcję bezklasowego społeczeństwa komunistycznego do poziomu jednego światowego łagru, nad którym władzę mają pozbawieni sumienia, bezwzględni mordercy.
Oba te spojrzenia krzywdzą Orwella i wypaczają jego przekaz. On sam podkreślał, że nie urodził się z gotowym zestawem poglądów na świat i w miarę upływu czasu kształtował swój światopogląd na bazie własnych doświadczeń i przeżyć, których w jego bardzo ciekawym i dramatycznym życiu nigdy nie brakowało.
Dziecko imperium
Imię i nazwisko George Orwell było jedynie pseudonimem literackim. Naprawdę nazywał się Eric Arthur Blair. Jak wielu jego rówieśników urodził się w Indiach – perle korony brytyjskiej. Pierwsze lata życia spędził w bengalskim mieście Motihari. Jego rodzice – Richard Walmesley Blair i Ida Mabel Blair z domu Limouzin – bez wątpienia należeli do bardzo zamożnej brytyjskiej klasy średniej mieszkającej w koloniach imperium. Ojciec pisarza utrzymywał się z pracy biurowej w departamencie handlu opium Indyjskiej Służby Cywilnej. Dodatkowo Richard Blair odziedziczył po swoim ojcu dość spory spadek. Dziadek George'a Orwella, Charles Blair, był bowiem właścicielem 218 niewolników. Kiedy w 1833 r. imperium brytyjskie zniosło niewolnictwo w swoich koloniach (de facto nastąpiło to w 1843 r.), dziadek pisarza otrzymał od rządu Jej Królewskiej Mości ekwiwalent w wysokości 4442 funtów szterlingów, co w przeliczeniu na dzisiejszą wartość waluty brytyjskiej można oszacować na 3 mln funtów.
Posiadanie niewolników i handel nimi nie cieszyły się zbytnią estymą we wczesnym społeczeństwie wiktoriańskim. A jednak wiele współczesnych prominentnych rodzin brytyjskich zawdzięcza swoją pozycję społeczną i dobrą kondycję finansową swoim przodkom, którzy byli właścicielami niewolników. Wśród nich można wymienić choćby przodków byłego premiera Davida Camerona, byłego ministra Douglasa Hogga, angielskiego powieściopisarza Grahama Greena czy poetki Elizabeth Barrett Browning.
Nie wiadomo, jak Eric Blair oceniał postępowanie swojego dziadka. Całe życie podkreślał jednak, że młodość spędzona w Bengalu, a później praca w Indyjskiej Policji Imperialnej w Birmie otworzyły jego oczy na nędzę mieszkańców kolonii. Nie był jednak zdeklarowanym przeciwnikiem kolonializmu brytyjskiego. Wydana w 1934 r. powieść „Birmańskie dni" opisuje co prawda zderzenie kulturowe brytyjskiego policjanta kolonialnego z lokalną, niezwykle tajemniczą i egzotyczną kulturą birmańską, ale nie potępia jednoznacznie dominacji ludzi białych nad ludnością kolorową. Wielu biografów uważa, że wybór Birmy przez Erica Blaira jako miejsca zamieszkania i pracy miał jakiś romantyczny podtekst. Prawdopodobnie powód był bardziej prozaiczny. W mieście Moulmein, obecnie Mawlamyine, mieszkała jego babcia ze strony matki.