Imperium osmańskie w przebudowie

W XIX wieku Turcja raz już była w Europie, ale jej się tam nie spodobało. Nieudany eksperyment przyniósł państwu bankructwo, utratę suwerenności i rzezie.

Aktualizacja: 03.12.2017 15:50 Publikacja: 02.12.2017 23:01

Wybudowany przez Abdülmecida pałac Dolmabahçe został zaprojektowany w zachodnim stylu, ale ze wschod

Wybudowany przez Abdülmecida pałac Dolmabahçe został zaprojektowany w zachodnim stylu, ale ze wschodnim przepychem. Na zdobienia wnętrz zużyto 14 ton złota.

Foto: shutterstock

Mocarstwa u szczytu potęgi czasem ogarnia złudzenie, że osiągnęły doskonałość, którą zmiany mogą tylko zepsuć. Osmanom przytrafiło się to w najmniej szczęśliwym momencie, kiedy za rządów Sulejmana Wspaniałego popadli w najgłębszą feudalno-religijną despotię, podczas gdy świat stawał do kapitalistycznego wyścigu wiedzy, technologii i globalnego handlu. Nad Bosforem ulemowie 300 lat rozważali kwestię, czy użytkowanie pras drukarskich nie naruszy świętych zasad islamu, przez co imperium na pierwszą drukarnię czekało do 1728 r.

Refleksji nad potrzebą reform nie wywołała katastrofa pod Wiedniem ani późniejsze klęski, ponieważ elity Stambułu nie wiązały ich z powstaniem regularnych armii z poboru, przemysłowej produkcji i uniwersytetów. Militarną ekspansję, która była główną gałęzią osmańskiej gospodarki, zastąpiły rujnujące wojny obronne, a nowe szlaki morskie wyeliminowały imperium z intratnego pośrednictwa między Zachodem i Wschodem. Wkrótce XVIII-wieczne epidemie i plagi nieurodzaju zmieniły stagnację w upadek. Mimo to bezwład państwa zdawał się niemożliwy do przezwyciężenia. Nawet skromne próby zbliżenia do Europy w „erze tulipanów" skończyły się buntem janczarów, którzy w 1730 r. znieśli z tronu skłonnego do reform Ahmeda III.

Po przegranej wojnie z Rosją w 1774 r. europejski problem z Osmanami przestał oznaczać lęk przed kolejną inwazją ze Wschodu. Odtąd „kwestia wschodnia" sprowadzała się do niepokoju, by olbrzym nie upadł, grzebiąc pod ruinami harmonię koncertu mocarstw. Sprawa stała się żenująca, gdy prawie dwa razy liczniejsza armia Osmanów przegrała z Persją, a przy tłumieniu greckiego powstania sułtan był zdany na łaskę swego lennika i poddanego z Egiptu. Wkrótce do Turcji przylgnął bon mot cara Mikołaja o „chorym człowieku Europy", co wzbudziło troskę Anglii i Habsburgów, by na zgonie pacjenta zanadto nie utuczyła się Rosja. Zwiastuny zmian przyniosło dopiero następne stulecie.

Zdarzenie niefortunne, ale szczęśliwe

Kamienia węgielnego osmańskich reform trzeba szukać w greckich Salonikach, gdzie w murach stojącej nad brzegiem morza Białej Wieży stracono ostatnich w Turcji janczarów. Nie ma przy tym pewności, czy zagłada legendarnej formacji była elementem politycznego planu, czy skutkiem strachu sułtana Mahmuda II o własne życie.

Elitarny korpus, niegdyś słynący z panującej w nim zakonnej ascezy i fanatycznego posłuszeństwa, dawno przestał budzić respekt wrogów na polu bitwy, za to stał się mieczem Damoklesa wiszącym nad głowami sułtanów. Skorumpowana formacja przez ostatnie dwa wieki istnienia zajmowała się głównie wymuszaniem pieniędzy na swoje utrzymanie, rozrastając się przy tym w tempie geometrycznym. Przeszło stutysięczna armia janczarów ustawiła się ponad państwem, mając dość siły, by storpedować każdą zmianę zagrażającą jej przywilejom, co dzięki symbiozie z duchownymi czyniło z niej gwaranta utrzymania konserwatywnego kursu. Władcy chcący cokolwiek uszczknąć z potęgi janczarów szybko tracili tron razem z głową.

Mahmud II, który objął tron w 1808 r., pierwsze 18 lat panowania przeżył w nieustannym lęku o własne życie, chroniąc się w pałacu otoczonym zachodnią artylerią na wypadek kolejnego buntu. Wcześniej jego wuj Selim III zdołał częściowo spożytkować zdolności barona Franciszka de Tott, francuskiego oficera, szpiega i inżyniera, do wdrożenia produkcji nowoczesnych armat polowych i modernizacji urządzeń fortecznych nad Bosforem. Mógł to być początek dłuższej współpracy, ponieważ Francuzi od dawna lubili używać Wielkiej Porty do straszenia Habsburgów – cichy sojusz ultrakatolickiego Paryża ze Stambułem miał długą tradycję, z przerwą na rewolucję i egipską awanturę Napoleona.

Gdy jednak Selim zaczął snuć plany powołania nowej armii na wzór europejski, stracił oddech od sznura zadzierzgniętego przez janczarów. Zaledwie rok później z ich rąk zginął także następca Selima Mustafa IV. Rządzenie państwem osmańskim było zajęciem wysokiego ryzyka, zwłaszcza że Mahmud, zanim zasiadł na tronie, też ledwo uniknął śmierci z rozkazu Mustafy, który był jego przyrodnim bratem.

Kres ery janczarów Osmanowie nazwali mętnie „szczęśliwym wydarzeniem" lub „niefortunnym incydentem" – w zależności od tego, czy mówią o nim zwolennicy czy wrogowie Mahmuda. Choć sułtan odżegnał się od zamiaru rozwiązania kłopotliwego korpusu janczarów, krążyły pogłoski o planach wdrożenia w nim zachodniej musztry. Plotki zapewne rozsiewał sam sułtan, by sprowokować janczarów do buntu, który rzeczywiście wybuchł 15 czerwca 1826 r. Ponad 4 tys. rebeliantów zginęło na miejscu w koszarach, zrównanych z ziemią przez sułtańską artylerię. Jeszcze więcej buntowników wyrżnęli na ulicach Stambułu poderwani do walki pod świętym sztandarem proroka spahisi, będący osmańskim odpowiednikiem średniowiecznego rycerstwa, a do rzezi dołączyli nienawidzący janczarów mieszkańcy miasta. Ocaleni z pogromu zostali obłożeni fatwą, czyli klątwą, ich majątki skonfiskowano, a polowanie na niedobitków objęło całe państwo. Po ostatnich zbiorowych egzekucjach, które odbyły się w Salonikach, do końca roku w imperium nie było już ani jednego janczara.

Pierwsze kroki

Masakra uchyliła drzwi do reform po stuleciach marazmu, jednak upust krwi w trzonie armii miał swoją cenę, zwłaszcza że idąc za ciosem, Mahmud pozbył się też anachronicznych spahisów i tradycji wojskowego lenna. Dzięki temu Rosja, chociaż z trudem, wymęczyła zwycięstwo w 1829 r. i pozbawiła Turcję panowania na Kaukazie i w Mołdawii, a potem w Grecji.

Instytucje cesarstwa, skamieniałe od średniowiecza, były jednak równie archaiczne jak osmańskie wojsko. Pierwszą demonstracją polityczną Mahmuda była wyprowadzka z seraju Topkapi, który przez trzy stulecia raczej więził, a nie chronił kolejnych sułtanów. W ślad za tym poszły inne powierzchowne manifestacje, do których należało zmuszenie urzędników do przebrania się w europejskie mundury. Bez rezygnacji z despotii utworzenie nowej Rady Państwa także zdawało się błahym pokazem, ale od tej pory sułtan rzeczywiście z kimś się konsultował, co nastąpiło pierwszy raz od czasów Sulejmana I, który uświęcił tradycję ignorowania poprzednika Rady, czyli Dywanu.

Były też reformy naprawdę istotne. Mahmud scentralizował i uprościł administrację, likwidując przy tym większość intratnych synekur dla notabli bez żadnych funkcji państwowych. Umocnił władzę centralną nad peryferiami, likwidując dziedziczenie po przodkach stanowiska zarządcy prowincji, co często czyniło władzę Stambułu nad odległymi regionami iluzją. Co jednak najistotniejsze, lokalnych watażków pozbawiono swobody nakładania podatków, a samowolę fiskalną urzędników zastąpiła ustalana przez państwo i pobierana dwa razy w roku danina. Kolejny dekret zniósł zwyczajowy haracz pogłówny dla niemuzułmańskich poddanych, który z powodu korupcji przynosił zysk tylko poborcom. Przyszłość zmianom miały zapewnić rzesze tureckiej młodzieży, która ruszyła po naukę do uniwersytetów i szkół wojskowych we Francji. Zwiastunem nadchodzącego odrodzenia potęgi było zbudowanie największego okrętu wojennego świata, który na trzech pokładach mieścił 128 armat i 1300 marynarzy. Ale największym dokonaniem Mahmuda II jest fakt, że mimo burzliwych czasów zszedł z tego świata z powodu zwykłej gruźlicy, a nie jedwabnego sznura.

Gdy w 1839 r. tron po Mahmudzie przejmował jego syn Abdülmecid, sytuacja państwa nie wydawała się jednak lepsza niż przed reformami ojca. Jeszcze w tym samym roku mocarstwo uległo potędze swojego lennika z Egiptu Muhammada Alego i tylko francusko-brytyjska interwencja uchroniła je przed zupełną klęską. Niemniej 16-letniemu następcy ojciec zostawił w spadku solidnie wzmocnioną władzę sułtańską, a co ważniejsze – zaufanego dygnitarza, który miał gotowy plan przekształcenia imperium. Owym urzędnikiem był dyplomata Mustafa Raszid Pasza, którego lata spędzone w Europie uczyniły bardziej człowiekiem Zachodu niż Wschodu. Sułtan łatwo znalazł wspólny język z dygnitarzem, ponieważ sam miał paryskie wykształcenie i płynnie mówił po francusku. Pod wpływem Mustafy Raszida Abdülmecid zadeklarował gruntowną reorganizację państwa, a odkąd dekret odczytano w ogrodzie różanym pałacu Topkapi, słowo „tanzimat" (przebudowa) stało się symbolem kilku następnych dekad i nazwą wyjątkowej ery w dziejach Turcji.

Skopiujmy sobie Europę

Wzorem ojca Abdülmecid zaczął od wymuszenia zmiany mentalności poddanych przez wprowadzenie zakazu noszenia turbanów, które zastąpił fez – czerwona czapka w kształcie ściętego stożka. O ile jednak fez był specyficznie osmańskim wynalazkiem, o tyle pozostałe elementy planu sprowadzały się do całkowitej westernizacji państwa. Europeizowano więc wszystko na potęgę, co w praktyce polegało na kopiowaniu żywcem kolejnych zachodnich instytucji. Terapia była szokowa, bo już w drugim roku reform Turcy musieli się oswoić z widokiem papierowych pieniędzy i pierwszych urzędów pocztowych. Fundamentalną zmianą było zastąpienie prawa zwyczajowego jednolitym kodeksem karnym.

Na drugi ogień poszła przebudowa armii i wprowadzenie systemu poboru rekrutów. Zapewne w związku z tym przeprowadzono pierwszy w dziejach spis ludności (choć policzono tylko mężczyzn), przy okazji uszczęśliwiając poddanych dowodami tożsamości. W 1847 r. utworzono Ministerstwo Edukacji, wyprowadzając osmańskie szkolnictwo z medres przy meczetach i poddając szkoły kontroli państwa, za czym poszło zakładanie pierwszych uniwersytetów i ufundowanie osmańskiej Akademii Nauk. Celem reformy było uformowanie nowych kadr urzędniczych i oficerskich, co zwieńczyło powołanie w 1859 r. Szkoły Nauk Ekonomicznych i Politycznych. Zapał modernizatorów do tworzenia zachodnich instytucji, takich jak bank centralny i giełda papierów wartościowych, nie ustał aż do końca ery przebudowy. Ze społecznych ulepszeń najbardziej zapamiętano zniesienie niewolnictwa, choć dla wielu ciekawszy wyda się edykt o depenalizacji homoseksualizmu, co w Turcji zdarzyło się 100 lat wcześniej niż w Wielkiej Brytanii.

Nie brakło też reform mało przemyślanych, których skutki okazały się odwrotne do zamierzonych. Edykt o ziemi, który miał wzmocnić prawo własności, nakazał urzędowe rejestrowanie nabytych gruntów. Chłopi, z natury nieufni wobec każdej władzy, unikali wykonania obowiązku z lęku przed podatkami lub konfiskatą. Wykorzystali to feudałowie, rejestrując ich ziemię jako własną, z czym trudno było walczyć analfabetom. Gdy w latach 80. do Palestyny zjechała pierwsza fala rosyjskich syjonistów, oszuści sprzedali im cudzą ziemię, rugując z niej chłopów, którzy bez środków do życia musieli uciekać w głąb imperium. Proceder ten trwał aż do powstania Izraela, ze wszystkimi skutkami dla regionu.

Jeszcze bardziej z planami rozminął się rewolucyjny dekret o zrównaniu w prawach i obowiązkach wszystkich poddanych bez względu na pochodzenie etniczne i wyznawaną religię. Prawo, które dziś radowałoby liberałów, miało uspokoić rewolucyjne nastroje mniejszości i zminimalizować ich ochotę do buntów. Jednak dla Ludów Księgi, czyli wspólnot żydów i chrześcijan, równość oznaczała utratę przywilejów, do których należała autonomia ich samorządów i sądownictwa. W rezultacie narodowe rebelie na Bałkanach jeszcze się nasiliły, a odtąd oprócz Słowian zaczęli się burzyć także muzułmanie, knując spiski na życie sułtana.

Niemniej po wojnie krymskiej reformatorzy mogli się pochwalić sukcesem, ponieważ traktat paryski z 1856 r. w istocie uznał przynależność Wielkiej Porty do klubu europejskich mocarstw. Prawdę powiedziawszy, w praktyce nastąpiło to jeszcze podczas wojny, gdy Zachód udzielił Stambułowi zarówno wsparcia militarnego, jak i pierwszego kredytu.

Złote klamki i pancerniki

Stosunkowo niewielką kwotę 75 mln franków w złocie z powodzeniem zabezpieczała danina lenna Egiptu, ale wojna i plany modernizacyjne pochłaniały coraz więcej pieniędzy. Rok później pożyczono następne 125 mln franków pod zastaw ceł z syryjskich portów, a był to zaledwie początek lawiny. Przez następne 20 lat francuskie i angielskie banki Rothschildów udzieliły Turcji pożyczek o nominalnej wartości 5,5 mld franków, z czego nad Bosfor trafiła najwyżej połowa, bo resztę bankierzy wliczyli sobie do prowizji i kosztów.

Skądinąd modernizatorzy mieli lekką rękę do wydawania pieniędzy. Mniejsza o nowe instytucje, które obsiadła rosnąca armia biurokratów. Abdülmecid uzewnętrznił wolę westernizacji kraju budową ogromnego pałacu Dolmabahçe, zaprojektowanego wprawdzie w europejskim stylu, ale z iście wschodnim przepychem. Budowla kosztowała równowartość 35 ton złota, z czego 14 ton kruszcu zużyto na zdobienia wnętrz, a w alabastrowym cacku nawet poręcze schodów były z kryształu.

Kiedy Abdülmecid zmarł na gruźlicę w 1861 r., okazało się, że pałacowe szaleństwo nie ominęło też jego następcy Abdülaziza, choć zbudowane przez niego seraje był trochę mniej ostentacyjne i bardziej gustowne od Dolmabahçe. Gdy żona Napoleona III odwiedziła Stambuł w drodze na otwarcie Kanału Sueskiego, tak się jednym z nich zachwyciła, że zamarzyła o budowie jego kopii w Paryżu. Dobrego wrażenia nie zepsuła nawet matka sułtana, która spoliczkowała cesarzową Eugenię za zbytnią poufałość wobec władcy. Pałac był może angielski, ale mieszkańcy nadal wschodni.

Niestety, znacznie kosztowniejszą pasją Abdülaziza była flota wojenna, którą rozbudował do 21 pancerników i prawie 200 innych okrętów, co uczyniło z Turcji trzecią potęgę morską świata, a zarazem bankruta. Abdülaziz był ogarnięty prawie bałwochwalczą fascynacją Zachodem i był pierwszym w dziejach sułtanem, który odbył podróż po europejskich stolicach. Już po konferencji paryskiej rynek osmański został otwarty na oścież przed zagranicznym kapitałem, który bez żadnych ograniczeń i państwowej kontroli mógł inwestować w grunty, bankowość i górnictwo na ogromnym i pozbawionym miejscowej konkurencji rynku. Szczególnie intratną inwestycją było budowanie kolei, zwłaszcza że nikt w Turcji nie umiał tego robić. Zagraniczne firmy zapewniły sobie rządowe gwarancje zysku z ich eksploatacji, który liczono od każdego kilometra zbudowanych torów, co w tak wielkim i słabo zaludnionym kraju było istną żyłą złota. Program kolejowy był ogromny, bo choć pierwsza linia z Kairu do Aleksandrii ruszyła już w 1856 r., to dopiero Abdülaziz zaczął scalać pojedyncze fragmenty torów w sieć.

Państwo pod zastaw

Wszystko to wymagało ogromnych pieniędzy i ciągle nowych kredytów, które wkrótce zaczęto brać także na spłatę odsetek. Problemowi nie mogło już zaradzić wprowadzenie podatku pogłównego od owiec. W 1875 r., po dwóch latach suszy i powodzi, które na przemian pustoszyły kraj, imperium ogłosiło bankructwo. Abdülaziz, którego bankierzy zmusili do podniesienia podatków gruntowych w czasach głodu, został obalony w 1876 r. przez młodych oficerów, a trzy dni później zmarł „z ogromnego smutku", jak głosił oficjalny komunikat, pomijając drażliwą kwestię podciętych przegubów.

Następca Abdülaziza, młody Murad V, jako zapalony frankofil i bodaj pierwszy w historii Turcji mason nadałby się świetnie na kontynuatora reform. Wszelako nie podołał presji i na wieść o tym, co spotkało wuja, najpierw przez dwa dni wymiotował, po czym całkiem oszalał i po trzech miesiącach panowania trzeba go było uwięzić w pałacu. Na tronie zastąpił go brat Abdülhamid II, który wobec narastającego niezadowolenia oparł się na jeszcze radykalniejszych młodoosmańskich nacjonalistach i pod ich wpływem powołał parlament oraz zatwierdził konstytucję. Akt ów był tyleż zwieńczeniem, co końcem europeizacji, bo czasy nie sprzyjały demokratycznym eksperymentom.

Car skorzystał z zamieszania i natychmiast uruchomił Serbów, co wywołało następną wojnę z Rosją. Tymczasem finanse państwa przestały istnieć, bo już 80 proc. dochodów pochłaniała obsługa długu zagranicznego. Egipskie lenno stało się przeszłością, gdy Kair sam zbankrutował z powodu długów zaciągniętych na budowę Kanału Sueskiego i został brytyjską kolonią. Turcją zarządzała odtąd niezależna od rządu zagraniczna Administracja Osmańskiego Długu Publicznego, która pilnowała, aby każdy grosz z podatków trafił wprost do kieszeni zachodnich bankierów. Ogromna instytucja zatrudniała 5 tys. cudzoziemców i podlegała wyłącznie europejskim mocarstwom, co dla Turcji oznaczało utratę suwerenności. Ta alternatywna administracja ustanowiła własny monopol na alkohol, tytoń i jedwab, a nawet handel rybami i solą. Dała też sobie prawo do wydawania koncesji na inwestycje i handel międzynarodowy, które trafiały wyłącznie do firm zagranicznych.

Powrót do Azji

Podatki wkrótce zniszczyły zarówno chłopów, jak i drobnych tureckich przedsiębiorców. Żadna część z zagranicznych kredytów nie została spożytkowana na budowę osmańskiego przemysłu, a słaby miejscowy kapitał nie miał szans konkurować z zagranicznymi koncernami. Wszelka lokalna wytwórczość przestała istnieć – nawet w tych dziedzinach, z których dotąd Turcja słynęła w świecie. Swoich wysokiej jakości tkanin nie kupowali już nawet sami Turcy, gdyż rynek był zalany tanimi produktami z europejskich fabryk. Wartość importu dwukrotnie przekroczyła eksport, a za granicę sprzedawano tylko nieprzetworzone płody rolne, surowce i surowy jedwab. Ich ceny zaniżał zmonopolizowany popyt – turecki jedwab w całości płynął do Lyonu, podobnie jak syryjski tytoń, także w całości sprzedawany do Francji.

Mimochodem gospodarcza kolonizacja zrodziła jeszcze jeden brzemienny w skutki problem. Z powodu bliskości kulturowej, a także lepszego wykształcenia i doświadczenia w interesach ze światem niemuzułmańskim, miejscowymi partnerami zachodnich firm zostawali głównie greccy i ormiańscy chrześcijanie oraz Żydzi, których część znalazła się w uprzywilejowanej pozycji. Majątki niewiernych, zbijane dzięki spółkom z okupantami w czasach najgłębszego kryzysu, musiały kłuć w oczy islamskich sąsiadów.

W atmosferze narastającego społecznego niezadowolenia sułtan uznał dotychczasowy program reform za klęskę i postanowił wrócić do dawnej despotii, znajdując wsparcie u konserwatywnych feudałów. Po zaledwie dwóch latach konstytucja wylądowała w koszu, a parlament został rozwiązany. Aby poddani mogli odreagować coraz groźniejszą frustrację, Abdülhamid przymykał oko na samowolę kurdyjskich i czerkieskich watażków, którzy urządzali pogromy Ormian, Greków i Żydów.

Po klęsce doznanej od Rosji Abdülhamid zaczął się oddalać się od francusko-brytyjskich sojuszników, ponieważ ich bierność podczas wojny uznał za zdradę. Zresztą Anglia po jej poczynaniach w Egipcie stała się raczej zagrożeniem niż wsparciem, a pozycja Francji po przegranej wojnie z Prusami także nie budziła zaufania. Nic dziwnego, że to właśnie pogromca Paryża stał się obiecującą alternatywą dla starych aliansów, zwłaszcza że potrzebującej ropy i miedzi Rzeszy nie trzeba było zachęcać do zajęcia miejsca konkurentów. Wilhelm II aż dwukrotnie odwiedził Turcję, chylił głowę przed relikwiami islamu i nie mógł się nasycić wspaniałościami Stambułu. Wkrótce Abdülhamid oddał kraj pod niemiecki protektorat, aby uwolnić się od francusko-brytyjskiej dominacji.

Gdy w Salonikach, gdzie się wszystko zaczęło, w 1881 r. przyszedł na świat Mustafa Kemal, wiele lat później nazwany Atatürkiem, era przebudowy była od lat zamknięta.

Mocarstwa u szczytu potęgi czasem ogarnia złudzenie, że osiągnęły doskonałość, którą zmiany mogą tylko zepsuć. Osmanom przytrafiło się to w najmniej szczęśliwym momencie, kiedy za rządów Sulejmana Wspaniałego popadli w najgłębszą feudalno-religijną despotię, podczas gdy świat stawał do kapitalistycznego wyścigu wiedzy, technologii i globalnego handlu. Nad Bosforem ulemowie 300 lat rozważali kwestię, czy użytkowanie pras drukarskich nie naruszy świętych zasad islamu, przez co imperium na pierwszą drukarnię czekało do 1728 r.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie