Manila: zdeptana Perła Orientu

W Manili nie było żadnego powstania. Mimo to wielka część miasta, w tym przepiękna Starówka, zamieniła się w gruzy, a co najmniej 100 tys. mieszkańców zginęło podczas bitwy i w serii masakr.

Aktualizacja: 17.11.2019 10:34 Publikacja: 16.11.2019 23:01

Generał Douglas MacArthur (w środku) dociera na Leyte, Wyspy Filipińskie

Generał Douglas MacArthur (w środku) dociera na Leyte, Wyspy Filipińskie

Foto: Wikipedia

Gdy w marcu 1942 r. gen. Douglas MacArthur przybył do Australii, ewakuowany w brawurowy sposób kutrem torpedowym z z filipińskiej wyspy Corregidor, złożył obietnicę: „Ja jeszcze powrócę!". Potraktował swe zapewnienia powrotu na Filipiny niezwykle poważnie. Jako głównodowodzący alianckich sił na południowo-zachodnim Pacyfiku zdołał zmodyfikować amerykańską strategię tak, by prowadziła ona do wyzwolenia Filipin spod japońskiej okupacji. Uważał, że Ameryka musi w ten sposób odzyskać honor i pokazać azjatyckim sojusznikom, że mogą wierzyć w jej słowo.

20 października 1944 r. mógł powiedzieć: „Wróciłem". Razem z filipińskim prezydentem Sergio Osmeną wysiadł z barki desantowej i brocząc po kolana w wodzie, wyszedł na plażę wyspy Layte. Po Layte w grudniu przyszła inwazja na Mindoro, a w styczniu 1945 r. na Luzon, największą wyspę Filipin. 9 stycznia w zatoce Lingayen wylądowały jednostki podległej MacArthurowi 6. Armii gen. Waltera Kruegera. Łamiąc japoński opór, posuwały się dosyć szybko w stronę Manili. Dowodzący siłami lądowymi na Filipinach gen. Tomoyuki Yamashita, zwany „Tygrysem Malajów" (w 1942 r. w błyskotliwy sposób pokonał silniejsze siły brytyjskie na Malajach i zdobył Singapur), chciał uniknąć walnej bitwy z Amerykanami i wykorzystać ponad 200 tys. swoich żołnierzy do wojny podjazdowej. Uważał, że nie ma sensu bronić Manili. Rozległe miasto stałoby się pułapką dla jego żołnierzy, a konieczność żywienia ponad miliona jego mieszkańców uszczupliłaby skromne zapasy japońskiej armii.

12 stycznia Manila została ogłoszona więc oficjalnie miastem otwartym, którego Japończycy nie mają zamiaru bronić. Yamashita wyprowadził z garnizonu znaczną większość sił armii i nakazał gen. Shizuo Yokayamie, dowódcy Grupy Shimbu (jednostki liczebnością zbliżonej do korpusu), dopilnować zniszczenia mostów w filipińskiej stolicy i wyprowadzić resztę sił japońskich w góry. Rozkaz Yamashity został jednak ostentacynie zasabotowany. Kontradmirał Sanji Iwabuchi, dowodzący 31. Specjalną Bazą Morską w Manili, odmówił ewakuacji swoich sił. Stwierdził, że nie podlega Yamashicie, tylko dowódcy Floty Północno-Zachodniej, wiceadmirałowi Danshichiemu Okuchi, a on nakazał mu bronić portu. Flota od zawsze rywalizowała z armią i znów postawiła na swoim. Dodatkowo Iwabuchi chciał pomścić okręt, którym kiedyś dowodził – pancernik „Kirishima" zatopiony w 1942 r. pod Guadalcanal. Rozpętał więc apokaliptyczną bitwę, która pod względem zaciętości walk, ogromu zniszczeń oraz ilości makabrycznych zbrodni bardzo przypominała bój o Warszawę w 1944 r.

Marynarze kontra kawaleria

Manila była nazywana Perłą Orientu. Od końca XVI w. miasto to bogaciło się na handlu galeonowym pomiędzy Meksykiem a Hiszpanią. Zaowocowało to powstaniem Intramuros – starego miasta pełnego pięknych zabytkowych świątyń i kamieniczek, otoczonego kilkumetrowej grubości bazaltowymi murami. Iwabuchi liczył na to, że właśnie te mury i dawne hiszpańskie gmachy, zbudowane tak, by przetrzymać trzęsienia ziemi, oprą się amerykańskiemu natarciu. Zamienił więc kamienice, gmachy publiczne i kościoły w gniazda oporu, uliczki w linie obrony poprzecinane bunkrami i barykadami, a parki w pola minowe. Działa wymontowane z okrętów umieszczono na murach Starówki. Iwabuchi dysponował około 13 tys. ludzi podległych Cesarskiej Marynarce Wojennej. Część z nich stanowili marynarze, a obok nich walczyli lotnicy z sił morskich, personel pomocniczy oraz cywile świeżo wcieleni do marynarki. Była to zbieranina pozbawiona doświadczenia w walkach lądowych. Wielu z tych ludzi przeszło jedynie przez naukę musztry i przyspieszony kurs strzelecki. Gen. Yokayama zostawił jednak Iwabuchiemu 4,5 tys. żołnierzy sił lądowych do pomocy.

Na Manilę szło 35 tys. amerykańskich żołnierzy z 6. Armii: głównie 1. Dywizja Kawalerii i 37. Dywizja Piechoty. Od południa nacierała 11. Dywizja Powietrznodesantowa z 8. Armii, którą wspierało 3,5 tys. filipińskich partyzantów.

Wieczorem 3 lutego 1945 r. oddziały 1. Dywizji Kawalerii dotarły do północno-wschodnich przedmieść filipińskiej stolicy i szybko zdobyły pałac prezydencki Malacanang. Podczas walk w tym rejonie doszło do niecodziennego zdarzenia: Amerykanie natarli na kampus Uniwersytetu św. Tomasza, w którym przetrzymywano setki amerykańskich internowanych cywilów. Dowodzący obroną tego obozu płk Toshio Hayashi wziął więźniów na zakładników i negocjował z amerykańskim dowódcą bezpieczne wyjście swoich sił z oblężonych budynków. Amerykanie eskortowali Japończyków przez kilkaset metrów i wypuścili ich wolno. To jedyny moment w trakcie tej bitwy, gdy japoński oddział nie chciał walczyć do ostatniego żołnierza...

37. Dywizja Piechoty weszła do Manili 4 lutego przez północno-zachodnie dzielnice. Napotkała tam izolowane gniazda japońskiego oporu. Największą przeszkodą okazała się rzeka Pasig. Japończycy wysadzili wszystkie mosty, a po drugiej stronie bronili się za murami Fortu św. Jakuba. W tym czasie część 1. Dywizji Kawalerii obeszła miasto od wschodu i zajęła system zbiorników wodnych, przepompowni i wodociągów obsługujących Manilę. 11. Dywizja Powietrznodesantowa, nacierając od południa metodycznie, niszcząc bunkier za bunkrem, złamała opór Japończyków wokół lotniska Nichols Field, które zdobyła 12 lutego...

W tym czasie natarcie kawalerzystów przecina Manilę na pół i dochodzi do Zatoki Manilskiej, na południe od centrum miasta. Siły Iwabuchiego są okrążone. To jednak dopiero początek ciężkich walk. 7 lutego część 37. Dywizji przeprawia się przez rzekę Pasig na wschód od pałacu prezydenckiego i zaczyna mozolnie wypierać Japończyków z dzielnic Paco i Pandacan. Amerykańscy żołnierze szturmują umocnione budynki, wchodząc do nich poprzez dachy i oczyszczając piętro po piętrze za pomocą miotaczy ognia, granatów i pistoletów maszynowych. Do piwnic i podziemnych tuneli pompowana jest benzyna. MacArthur nakazuje, by oszczędnie używać ciężkiej artylerii i wsparcia lotnictwa. Chce w ten sposób zmniejszyć straty wśród cywilów. Mimo to w drugim tygodniu lutego spora część miasta płonie.

Gen. MacArthur uważa Manilę za swój dom. Tutaj spędził kilkanaście lat. Gdy więc jego wojska zbliżają się do hotelu Manila, w którym mieści się jego dawny apartament, zgłasza chęć wzięcia udziału w szturmie tego budynku, obok zwykłych żołnierzy. 17 lutego wdziera się z nimi do hotelu. Na każdym piętrze dochodzi do strzelaniny, a oficerowie się boją, że legendarny generał zginie trafiony jakąś przypadkową kulą. MacArthur z karabinem w ręku biegnie po schodach do swojego dawnego apartamentu. Chce sprawdzić, czy Japończycy zostawili w nim pamiątki i antyki, które gromadził. Gdy staje w progu, przeżywa rozczarowanie – pokój jest częściowo spalony, a u drzwi leży martwy japoński pułkownik. – Dobra robota, sir! – woła do MacArthura przebiegający obok porucznik.

Apokaliptyczna rzeź

„Będziemy bić się do ostatniego żołnierza!" – Iwaguchi zapewnia adm. Okuchiego. Jego ludzie są w pełni świadomi, że zginą w Manili. Wobec tego wielu z nich uznaje, że trzeba pociągnąć ze sobą do piekła tylu Filipińczyków, ilu się da. „Naszym celem jest zabicie lub ranienie wszystkich mężczyzn i zbieranie informacji. Mamy zabić kobiety, które będą próbowały uciekać. Naszym ogólnym celem jest eksterminacja" – pisze w swoim dzienniku chorąży Yamaguchi, jeden z japońskich żołnierzy walczących w Manili.

Do rzezi dochodzi w szpitalach, na uniwersytecie, w kościołach i na ulicach. – Kobiety gwałcono, a następnie rozcinano od podbrzusza do gardła, zostawiając je w palącym słońcu, by umarły. Dzieci chwytano za nogi i rozbijano im czaszki o mur. Niemowlęta podrzucano i nabijano na bagnety. Wycinano bagnetami płody z brzuchów ciężarnych kobiet – wspominał świadek masakry Benito Legarda, mający wówczas 18 lat. – Gdy było po wszystkim, usypali stos ciał u dołu schodów. Martwych rzucano na żywych. Niewielu zmarło od razu, kilku zmarło po godzinie lub dwóch, a pozostali powoli się wykrwawiali. Żołnierze odeszli i słyszeliśmy później, że pili na zewnątrz. Często wracali, żeby się pośmiać i szydzić z naszych cierpień – opowiadał ksiądz będący świadkiem masakry w katolickiej uczelni La Salle. W budynku Instytutu Medycyny zamknięto 190 cywilów, których ustawiono obok mebli oblanych naftą. Naftę podpalono, a do ludzi próbujących uciec z pomieszczenia strzelano. Ocalało tylko trzech więźniów. W lochach Fortu św. Jakuba zagłodzono na śmierć 600 osób. Pod jednym z kościołów zakłuto bagnetami 40 księży, w tym hiszpańskich misjonarzy. Ostrzelano i podpalono konsulat Hiszpanii, w którym chroniło się kilkuset cywilów. 50 z nich zabito w ogrodzie konsulatu. Spalono również żywcem ludzi ukrywających się w Klubie Niemieckim. Amerykańscy lekarze wojskowi udzielający pomocy ofiarom maskr donosili o dziewczętach, którym obcinano sutki bagnetami i o dwuletnim chłopcu, któremu obcięto obie ręce.

Rankiem 23 lutego rozpoczął się szturm na Intramuros. Artyleria skruszyła mury Fortu św. Jakuba, wystrzeliwując w godzinę 185 ton pocisków. Przy okazji straszliwie zdewastowała północną część Intramuros. Przez rzekę przeprawiły się oddziały 37. Dywizji. Opór oszołomionych Japończyków był początkowo lekki, ale wraz z zagłębianiem się Amerykanów w wąskie uliczki Starówki tężał. Zdobywano dom po domu, równając z ziemią wiele zabytków. Z kościoła św. Moniki uciekło kilkaset przetrzymywanych tam kobiet i dzieci. Amerykanie wstrzymali ogień, pozwalając im dobiec do swoich pozycji, a potem znów zaczęli bić w kościół z czołgów i haubic. W ciągu dwóch dni wyzwolono większość Intramuros.

26 lutego Iwabuchi popełnił samobójstwo, wysadzając się granatem. Pośmiertnie awansowano go na wiceadmirała. Do 28 lutego trwało oblężenie budynków Dyrekcji Rolnictwa, Dyrekcji Finansów i Legislatywy. 3 lutego gen. Krueger ogłosił zdobycie Manili. Amerykańskie straty podczas bitwy o miasto wyniosły 1010 zabitych i 5565 rannych. Straty Japońskie: 16,7 tys. zabitych, czyli niemal cały garnizon. Straty cywilne szacowane są od 100 tys. do 240 tys. zabitych. „Podczas rzezi w Manili Filipińczycy tracili nie tylko życie i budynki. Ta tkanka, która sprawiała, że Manila wzbudzała zazdrość Azji i świata, zniknęła. A wraz z nią fundamenty tego, co sprawiało, że filipińskie społeczeństwo zmierzało w stronę stabilnego, sprawiedliwego wzrostu i rozwoju" – napisał filipiński generał Ricardo „Dick" Morales.

Zbrodnia sądowa

Zdobycie Manili nie oznaczało bynajmniej końca kampanii filipińskiej. Zgrupowanie wojsk gen. Yamashity liczące 50 tys. żołnierzy poddało się dopiero 2 września 1945 r., czyli w dniu podpisania kapitulacji Japonii. Yamashita trafił przed sąd oskarżony o sprawstwo kierownicze rzezi Manili. Stało się tak, choć wiedziano, że wydał on wcześniej rozkaz zaprzestania obrony miasta. Część amerykańskich komentatorów uważała, że gen. Yamashita powinien zostać uwolniony z tego zarzutu. Sąd uznał jednak, że Yamashita jest winny jako głównodowodzący, przyznając przy tym, że nie miał on żadnej kontroli nad oddziałami walczącymi w Manili. Skazano go na śmierć. Żona Yamashity błagała u gen. MacArthura o ułaskawienie, ale wybitny japoński generał nie miał szans, jako że nie dał się MacArthurowi pokonać w boju (poddał się tylko dlatego, że poddała się cała Japonia). W grę mogło wchodzić również to, że za dużo wiedział o zrabowanych przez Japończyków skarbach ukrytych na Filipinach i o tym, kto z Amerykanów położył na nich łapy. Wyrok śmierci przez powieszenie wykonano 23 lutego 1946 r. w więzieniu Los Banos pod Manilą. Przed egzekucją Yamashita podziękował amerykańskim oficerom za dobre traktowanie i pobłogosławił kata. Gen. Yokayama, współwinny złamania jego rozkazu o ewakuacji Manili, też dostał karę śmierci, ale w 1953 r. wyszedł z więzienia, bo ułaskawił go filipiński prezydent. Temida jak zwykle okazała się ślepa i głupia.

Gdy w marcu 1942 r. gen. Douglas MacArthur przybył do Australii, ewakuowany w brawurowy sposób kutrem torpedowym z z filipińskiej wyspy Corregidor, złożył obietnicę: „Ja jeszcze powrócę!". Potraktował swe zapewnienia powrotu na Filipiny niezwykle poważnie. Jako głównodowodzący alianckich sił na południowo-zachodnim Pacyfiku zdołał zmodyfikować amerykańską strategię tak, by prowadziła ona do wyzwolenia Filipin spod japońskiej okupacji. Uważał, że Ameryka musi w ten sposób odzyskać honor i pokazać azjatyckim sojusznikom, że mogą wierzyć w jej słowo.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Przemyt i handel, czyli jak Polacy radzili sobie z niedoborami w PRL