W 1965 r. mogło się zdawać, że Brytyjczycy zapomnieli o wojnie. Wprawdzie głośno było o brytyjskiej inwazji, ale chodziło o zagraniczny sukces wyspiarskich zespołów rock'n'rollowych, za co królowa odznaczyła The Beatles Orderem Imperium Brytyjskiego, przyznawanym za zasługi wojenne. Ich amerykański koncert zebrał na nowojorskim stadionie 50 tys. mdlejących dziewcząt, zwiastując nową rewolucję obyczajową. Mimo to największą publiczność tego roku zgromadził pogrzeb Winstona Churchilla – konserwatywnego polityka, kojarzonego raczej z „krwią, potem i łzami" niż beztroską zabawą. Nadto człowieka, który był skamieliną uformowaną w epoce bohaterów „W pustyni i w puszczy" bądź powieści Kiplinga, przeniesioną w erę telewizji i lotów kosmicznych. I choć Anglikom nie brakło nowych idoli, 320 tys. osób ustawiło się w ogromnej kolejce, by przejść obok trumny w Westminster Hall.
Chuligan z Blenheim Palace
Rok po pogrzebie, który zdawał się domknięciem epoki, John Lennon wywnętrzył się w pamiętnym wywiadzie, że jego zespół jest słynniejszy od samego Jezusa. Ale gdy na początku następnego stulecia BBC urządziła plebiscyt na najwybitniejszego Brytyjczyka wszech czasów, zwycięzcą okazał się Winston Churchill, wyprzedzając Newtona, Darwina, a także samego Lennona. Co więcej, nawet pół wieku po śmierci cieszy się politycznym immunitetem przysługującym tylko królowej. Jest tajemnicą poliszynela, że zgłębianie pewnych aspektów działalności Churchilla może złamać naukową karierę, a gdy przewodniczący laburzystów oskarżył zmarłego o rasizm, od szefa odcięła się własna partia. Nawet w Polsce, gdzie uosabia sojuszniczą zdradę, bywa wzorem męża stanu i wielkiego przywódcy, jednoczącego naród do wspólnego wysiłku.
Transport rannych w Dardanelach, Turcja 1915–1916. Ośmiomiesięczna kampania przyniosła 140 000 ofiar alianckich i zaszkodziła karierze Winstona Churchilla, wówczas pierwszego lorda Admiralicji
Jednak estyma Churchilla jest świeża i dotyczy tylko II wojny światowej. Pochodzi z kluczowego, ale krótkiego fragmentu długiej kariery, bogatszej w spektakularne błędy i upadki niż olśniewające sukcesy. Niemal za każdym razem, gdy sprawował funkcje rządowe, powodował katastrofę lub kontrowersję, po której wróżono mu śmierć polityczną, choć zwykle spadał na cztery łapy. Wyjątkiem były lata 30., gdy wpadł w polityczny niebyt, izolowany przez wszystkie stronnictwa. Zawsze sądzono, że jest lekkomyślny i arogancki, lecz w obliczu wojny obie partie uznały, że stał się niebezpieczny dla państwa. Sugerowano wręcz, by go internować w razie konfliktu z Niemcami, choć wkrótce był ponadpartyjnym premierem.
W istocie Churchill był politykiem konfliktu i hałaśliwych kontrowersji, ponieważ na nich zbudował karierę. Nie przypadkiem frakcja konserwatystów w Izbie Gmin, do której wstąpił po objęciu mandatu w 1900 r., szczyciła się sławą chuliganów. Tak kompensował braki w przygotowaniu, ponieważ był ignorantem bez gruntownego wykształcenia, choć – jako wnuk księcia Marlborough i syn kanclerza skarbu – pochodził ze szczytów arystokracji. Jednak z powodu trudności w nauce szkołę uważał za koszmar, zerwał więc z tradycją studiowania w Oksfordzie i ledwo zdał do szkoły wojskowej, pokonując egzamin za trzecim razem. Dla ojca został czarną owcą, skazaną na biedę i brak jakichkolwiek perspektyw. Jednak ignorancja nie oznaczała braku ambicji, bo tej Winston miał zawsze w nadmiarze, a brak wiedzy nadrabiał talentem i niebezpieczną brawurą.