Wielki terror w ZSRR: Pożarte dzieci rewolucji

Dowódcy Armii Czerwonej, którzy w 1920 r. wzięli udział w najeździe na Polskę, sami padli ofiarą bolszewickiego systemu, za który walczyli.

Aktualizacja: 20.10.2018 15:56 Publikacja: 20.10.2018 00:01

Oficerowie Armii Czerwonej na Kremlu, 1926 r. W środku Aleksiej Rykow, premier ZSRR, obok niego z pr

Oficerowie Armii Czerwonej na Kremlu, 1926 r. W środku Aleksiej Rykow, premier ZSRR, obok niego z prawej Michaił Tuchaczewski

Foto: EAST NEWS

Szpiegostwo i uczestnictwo w kontrrewolucyjnej organizacji antyradzieckiej – takie zarzuty usłyszał 23 maja 1937 r. Michaił Nikołajewicz Tuchaczewski, jeden z najważniejszych oficerów armii sowieckiej. Dzień wcześniej Tuchaczewski został aresztowany, a jego proces stał się jednym z elementów przygotowanej i przeprowadzonej przez Józefa Stalina wielkiej czystki, dzięki której chciał zdusić wszelką opozycję, sterroryzować społeczeństwo i wzmocnić swoją dyktatorską władzę. Stalin nieprzypadkowo wybrał Tuchaczewskiego. 17 lat wcześniej dyktator ZSRR był jego podwładnym na froncie walki z Polską, a generał (wykształcony jeszcze w czasach carskich) kwestionował kompetencje wojskowe Stalina. Postawa Stalina (nie chciał wykonywać rozkazów Tuchaczewskiego na froncie południowym) była jedną z przyczyn powodzenia słynnej polskiej kontrofensywy znad Wieprza, zakończonej Cudem nad Wisłą.

Mściwy Stalin nigdy nie zapomniał Tuchaczewskiemu ich wzajemnych animozji. Gdy po śmierci Lenina zdobył władzę i się umocnił, postanowił przystąpić do walnej rozprawy z tymi, do których nie miał zaufania. Marszałek był idealnym kandydatem na pierwszą ofiarę czystki w armii. Jego zatrzymanie nagłośniła komunistyczna prasa. Potem Tuchaczewski trafił do aresztu i po torturach przyznał się do wszystkich wyimaginowanych zarzutów. Dwa tygodnie później stanął przed sądem, a jego proces był jednym z głównych tematów przedstawianych przez sowiecką propagandę. 11 czerwca 1937 r. Kolegium Specjalne Sądu Najwyższego ZSRR pod przewodnictwem Wasilija Ulricha ogłosiło wyrok: śmierć przez rozstrzelanie. Wyrok został wykonany następnego dnia. Legenda głosi, że wymęczonego brutalnym śledztwem Tuchaczewskiego wyciągnięto z celi i zastrzelono na więziennym korytarzu. Marszałek nie miał złudzeń co do tego, jaki los go czeka. Widząc przed sobą pistolet, miał krzyknąć do komanda specjalnego NKWD: „Towarzysze, to nie do mnie strzelacie. Rozstrzeliwujecie Armię Czerwoną".

Okrutna ironia losu

W ten sposób 12 czerwca 1937 r. życie zakończył człowiek, który przez ostatnie dekady służył komunistycznej rewolucji. Padł ofiarą tych samych metod, które kilkanaście lat wcześniej usiłował zaszczepić na ziemiach polskich. Michaił Tuchaczewski, absolwent Aleksandrowskiej Szkoły Oficerskiej w Moskwie, chrzest bojowy przeszedł na froncie I wojny światowej i dostał się do niemieckiej niewoli. Udało mu się zbiec i okrężną drogą przez Skandynawię dostać do Petersburga, gdzie Lenin szykował już przewrót. Po krótkim urlopie wypoczynkowym wrócił do stolicy, w której właśnie bolszewicy objęli władzę. Tuchaczewski uważał, że jego oficerskim obowiązkiem jest lojalność wobec nowej rosyjskiej władzy. W odróżnieniu od wielu swoich kolegów nie przystąpił do armii białych, lecz rozpoczął służbę w tworzącej się właśnie Armii Czerwonej. Tam bardzo szybko awansował. Lenin i Trocki powierzyli mu stanowisko szefa 5. Armii Frontu Wschodniego, która pokonała najpierw admirała Kołczaka, potem współpracujących z nim Czechosłowaków, a później Antona Denikina.

Tuchaczewski stał się więc jednym z głównych autorów zwycięstwa komunistów w wojnie domowej. Zwycięstwo to okupiono setkami tysięcy zbrodni Armii Czerwonej i zniszczeniem ogromnych połaci Rosji i Ukrainy. Na zajmowanych ziemiach powstawały specjalne bolszewickie sądy i rady robotnicze, które zajmowały się burzeniem starego porządku i mordowaniem wszystkich przeciwników nowego reżimu. Lenin docenił swojego krwawego generała. Mianował go marszałkiem i wysłał na front zachodni, aby najpierw w Polsce, a potem w Niemczech i Francji wywołać światową rewolucję. Plan ostatecznie się nie powiódł, ale rzeczywistość wojny była taka sama jak wcześniej: tysiące brutalnych zbrodni, gwałty, profanacje kościołów, spalone wsie i miasta.

Tuchaczewski walczył za komunizm i komunizm w końcu go pokonał. Skończył z kulą w głowie w więzieniu na Łubiance, po sfingowanym śledztwie, torturach i pokazowym procesie, skazany za przestępstwa, których nigdy nie popełnił. Bolszewicka rewolucja pożarła swojego najwybitniejszego wojskowego.

Skazany po śmierci

W podobny sposób zakończył życie Siergiej Siergiejewicz Kamieniew, były carski oficer (ukończył elitarną akademię wojskową w Moskwie), który po przewrocie bolszewickim również uznał zwierzchnictwo Lenina. Wziął udział w zwycięskiej ofensywie przeciwko wojskom Kołczaka i w nagrodę otrzymał najwyższe możliwe stanowisko – naczelnego dowódcy Armii Czerwonej (był przełożonym Tuchaczewskiego). Kamieniew był zwolennikiem planu zakładającego szybki marsz na Warszawę, zajęcie jej, rozbicie wojsk polskich i skierowanie armii dalej na zachód. Plan ten zakładał również powołanie nowej władzy całkowicie zależnej od bolszewików. Dokumenty zachowane w archiwach świadczą o tym, że Kamieniew popierał terror na ziemiach zajmowanych przez Armię Czerwoną i wprost zachęcał do jego szerzenia. Można dyskutować, czy wszystkie zbrodnie popełniono za jego zachętą, jednak jego odpowiedzialność za masowe mordy, gwałty i rabunki jest niekwestionowana.

Klęskę na froncie polskim Kamieniew uznawał za swoją osobistą porażkę, ale nie podał się do dymisji. Doszedł do wniosku, że trzeba odbudować potęgę Armii Czerwonej, która może za kilka lat ponownie ruszyć na zachód w obronie uciskanej klasy robotniczej (tak się nie stało, bo Lenin zrezygnował z planu zbrojnego eksportu rewolucji). Choć propaganda lat 20. przedstawiała go jako wzór oficera, nie cieszył się zaufaniem Stalina. I też padł ofiarą systemu, który tworzył. Zmarł w Moskwie 25 sierpnia 1936 r. w wieku zaledwie 55 lat. Jego śmierć wszystkich zaskoczyła. Kamieniew cieszył się wcześniej znakomitym zdrowiem i prowadził aktywne życie towarzyskie. Wprawdzie historycy nie mają dowodów na to, że jego zgon był dziełem sowieckich służb działających na rozkaz Stalina, ale jest to bardzo prawdopodobne. Stalin, który planował rozprawę z Tuchaczewskim, miał powody, by wcześniej pozbyć się jego byłego dowódcy. Tym bardziej że Kamieniew dużo wiedział o zachowaniu Stalina na froncie polskim w 1920 r., o jego tchórzostwie i niesubordynacji.

Oskarżenia, które sformułowano oficjalnie pod adresem Kamieniewa, były fenomenem nawet jak na sowiecki system represji. Oskarżono go bowiem o „udział w faszystowskim spisku antyradzieckim", ale stało się to dopiero po jego śmierci. Kamieniew nie mógł stanąć przed sądem, bo od roku już nie żył. Wymierzono mu więc nietypową karę. Skazano go na zapomnienie i to nie wyrokiem sądu, a dekretem Rady Komisarzy Ludowych, który nakazał wymazać jego nazwisko i zasługi z oficjalnej historii rosyjskiej wojny domowej. Związek Radziecki musiał upaść, aby nazwisko Kamieniewa, jednego z większych zbrodniarzy wojennych XX wieku, z powrotem trafiło do podręczników historii. Ironią losu jest też to, że Kamieniew, który nienawidził Polski i „polskich panów", nie doczekał chwili, o której marzył, czyli ponownej wojny z zachodnim sąsiadem. Gdy w 1939 r. Armia Czerwona, łamiąc polsko-radzieckie traktaty, zaatakowała ziemie II Rzeczypospolitej, od trzech lat już nie żył.

Krwawa czystka

Gdy bolszewicy krwawo umacniali swoją władzę, Lenin był zdania, że dawni carscy oficerowie, wykształceni w najlepszych szkołach Imperium Rosyjskiego i doświadczeni na frontach I wojny światowej, powinni być filarem tworzącej się Armii Czerwonej. Wódz rewolucji doskonale wiedział, że oficerów w czasach carskich kształcono w niechęci do polityki i wpajano im przekonanie, że żołnierz ma służyć carowi i rządowi. Kiedy car abdykował, a władzę na krótko przejął rząd Aleksandra Kiereńskiego, wielu oficerów mu się podporządkowało, uznając jego zwierzchnictwo. Lenin liczył na to, że po przejęciu władzy przez niego oficerowie uznają go za prawowitego władcę Rosji i będą wykonywać jego rozkazy. Jak się okazało, część wojskowych sprzeciwiła się bolszewickiej władzy, stworzyła Białą Armię i rozpoczęła walkę. Wojna domowa zakończyła się ich klęską. Biali musieli uciekać z Rosji, a ich dawni koledzy, którzy opowiedzieli się za Leninem, w nowej rzeczywistości trafili na najważniejsze stanowiska w Armii Czerwonej. I stamtąd na wojnę ze znienawidzoną „burżuazyjną" Polską. Nie wiedzieli, że dwie dekady później padną ofiarą wielkiej czystki Stalina, który będzie chciał usunąć wszystkich, którzy zapamiętali jego niekompetencję w wojnie polsko-bolszewickiej.

Przekonał się o tym „czerwony rzeźnik", czyli Gaja Dimitriewicz Gaj, dowódca owianego złą sławą III Korpusu Kawalerii (Kawkoru). Kawalerzyści bardziej niż z umiejętności bojowych dali się poznać z terroru stosowanego wobec ludności na zajętych terenach. Kozacy Gaja zostawiali za sobą spaloną ziemię, wycinając w pień ludność cywilną, mordując starców i dzieci, gwałcąc kobiety i rabując wszystko, co można było zrabować. 17 sierpnia 1920 r., dwa dni po kontrataku Piłsudskiego znad Wieprza, Gaja podjął próbę zaatakowania Warszawy od zachodu. Zajął Łomżę, Ostrołękę, Przasnysz i Ciechanów, a potem próbował uderzyć na Płock. Atak rozbił się jednak o bohaterską obronę polskiej młodzieży. Uciekając, Gaja wydał rozkaz zabicia kilkuset polskich jeńców. Terror Gai tak bardzo dał się we znaki Polakom, że powołano specjalną jednostkę, która miała wyłapać wszystkich weteranów Kawkoru. Nazwano ją Huzarzy Śmierci, a jej dowódcą został porucznik Józef Siła-Nowicki. Huzarom udało się schwytać czerwonych bandytów, ale pułkownik Gaja umknął. Czekał go jednak okrutny los. W 1937 r. na rozkaz Stalina został aresztowany za udział w wyimaginowanej faszystowskiej organizacji antyradzieckiej. Po długim i brutalnym śledztwie stanął przed sądem i usłyszał wyrok – śmierć. Został rozstrzelany przez komando NKWD 11 grudnia 1937 r.

Stalin nie oszczędził też swojego najbliższego towarzysza z frontu polskiego – Aleksandra Iljicza Jegorowa. Ten były carski generał uwierzył w komunizm, a po wybuchu rewolucji opowiedział się po stronie bolszewików. Dla Lenina był bardzo cennym nabytkiem. W 1920 r. został dowódcą Frontu Południowo-Zachodniego. To właśnie na tym froncie Stalin służył jako komisarz. Jegorow, wykształcony w Kazańskiej Szkole Junkrów, nie znosił komisarzy politycznych i wielokrotnie okazywał Stalinowi swoją wyższość i niechęć. Mściwy Gruzin tego nie zapomniał. Gdy przejął pełnię władzy, miał okazję odegrać się na byłym przełożonym. W styczniu 1939 r. Jegorow został nagle aresztowany pod zarzutem działalności antypaństwowej i udziału w organizacji utworzonej przez obcy wywiad w celu prowadzenia sabotażu w Związku Radzieckim. Przewieziono go do więzienia, gdzie najprawdopodobniej pod wpływem tortur przyznał się do wszystkich zarzutów. Proces marszałka trwał kilka dni i zakończył się wyrokiem śmierci. Rozstrzelano go 23 lutego 1939 r. w Moskwie. Taki niehonorowy koniec, daleki od ideału losu żołnierskiego, zgotował mu były podwładny.

Strach Stalina

Dlaczego radzieccy dowódcy ginęli z ręki rewolucji, za którą przelewali krew w 1920 r.? Pierwszym powodem była mściwość Stalina. Sowiecki dyktator, który za cara trafił na katorgę, a potem się ukrywał, był zwolennikiem całkowitego zerwania z czasami carskimi. Nie chciał więc widzieć w armii ludzi wykształconych w poprzednim systemie. Był jednak jeszcze ważniejszy powód: Stalin, który nie znał się na sprawach wojskowych, jako komisarz polityczny wielokrotnie dał się poznać z tchórzostwa i niekompetencji. Jego koledzy oficerowie doskonale to pamiętali, a on – gdy już został dyktatorem – bał się, że ujawnienie takiej wiedzy może stanowić skazę na jego wizerunku wielkiego marszałka i naczelnego dowódcy. Posłuszna mu propaganda przedstawiała go w mundurze jako charyzmatycznego wodza.

Był także trzeci powód, paradoksalnie najbardziej racjonalny: Stalin panicznie bał się zdrady, spisków, „piątych kolumn", a do dawnych carskich oficerów nie miał zaufania. Był zdania, że jeśli w 1917 r. przystali do bolszewików i zdradzili cara, to zawsze mogą też zdradzić jego. Liczył na to, że nowa generacja oficerów, wychowana już w czasach komunizmu, będzie wobec niego bezwzględnie lojalna. Dlatego właśnie wszystkich „niesprawdzonych" postanowił wyeliminować w trakcie wielkiej czystki. Nie przewidział jednak zgubnych dla siebie skutków takiej operacji. Dwa lata po czystce Hitler zaatakował Związek Radziecki i wówczas Armia Czerwona, pozbawiona najlepszych dowódców, ponosiła klęskę za klęską. Pod koniec czerwca 1941 r., gdy Wehrmacht szedł przez terytorium ZSRR z siłą lodołamacza, Stalin musiał pożałować decyzji o eksterminacji dawnych towarzyszy broni.

Chichot historii

Historia spłatała krwawego figla bolszewickim dowódcom z polskiego frontu. Choć budowali komunizm i walczyli za rewolucję, zginęli właśnie przez komunizm, z ręki jego najważniejszego budowniczego. Przed śmiercią spotkały ich bestialskie tortury, podobne do tych, które zgotowali jeńcom i ludności cywilnej. Tropili „wrogów ludu" i organizowali dla nich procesy pokazowe, a sami zostali oskarżeni o działalność antypaństwową i skazani na śmierć w wyniku procesów urągających sprawiedliwości. Zdradzili cara, by służyć bolszewikom, a w końcu bolszewicki przywódca zdradził też ich. Ale to nie był koniec tej złośliwej historii. Ofiarą rewolucji i jej metod padł ostatecznie sam Stalin. Jego śmierć w 1953 r., gdy szykował kolejną czystkę, była najprawdopodobniej wynikiem spisku zawiązanego przez szefa NKWD Ławrientija Berię.

Szpiegostwo i uczestnictwo w kontrrewolucyjnej organizacji antyradzieckiej – takie zarzuty usłyszał 23 maja 1937 r. Michaił Nikołajewicz Tuchaczewski, jeden z najważniejszych oficerów armii sowieckiej. Dzień wcześniej Tuchaczewski został aresztowany, a jego proces stał się jednym z elementów przygotowanej i przeprowadzonej przez Józefa Stalina wielkiej czystki, dzięki której chciał zdusić wszelką opozycję, sterroryzować społeczeństwo i wzmocnić swoją dyktatorską władzę. Stalin nieprzypadkowo wybrał Tuchaczewskiego. 17 lat wcześniej dyktator ZSRR był jego podwładnym na froncie walki z Polską, a generał (wykształcony jeszcze w czasach carskich) kwestionował kompetencje wojskowe Stalina. Postawa Stalina (nie chciał wykonywać rozkazów Tuchaczewskiego na froncie południowym) była jedną z przyczyn powodzenia słynnej polskiej kontrofensywy znad Wieprza, zakończonej Cudem nad Wisłą.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Śledczy bada zbrodnię wojenną Wehrmachtu w Łaskarzewie
Historia
Niemcy oddają depozyty więźniów zatrzymanych w czasie powstania warszawskiego
Historia
Kto mordował Żydów w miejscowości Tuczyn
Historia
Polacy odnawiają zabytki za granicą. Nie tylko w Ukrainie
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Krzyż pański z wielkanocną datą