Sowiecka burza nad Pacyfikiem

W sierpniu 1945 r. radzieccy żołnierze mieli ogromne szczęście, że Japończycy szybko złożyli broń: w kilku miejscach, gdzie stawiano opór, armia cesarska zadawała Sowietom znaczące straty.

Aktualizacja: 13.10.2019 14:25 Publikacja: 13.10.2019 00:01

Radzieccy marynarze wznoszą flagę po zdobyciu Portu Artur (obecnie: Lüshunkou, Chiny)

Radzieccy marynarze wznoszą flagę po zdobyciu Portu Artur (obecnie: Lüshunkou, Chiny)

Foto: EAST NEWS

Lądowanie na Szumszu, położonej najbardziej na północ wyspie z archipelagu Kuryle, miało być dla sowieckiej piechoty morskiej jedynie „spacerkiem". Był 18 sierpnia 1945 r. Trzy dni wcześniej cesarz Hirohito ogłosił kapitulację Japonii, w Mandżurii zaczynała składać broń japońska Armia Kwantuńska. Garnizon Szumszu zaprzestał przygotowań do obrony. Gdy jednak na plażach tej wyspy wylądował sowiecki desant, z mgły wynurzyły się lekkie czołgi typ 97 i typ 95 z japońskiego 11. Pułku Pancernego. Zaczęły pruć z działek i karabinów maszynowych w stronę najeźdźców, kładąc dziesiątki z nich pokotem na plaży. Sowietom udało się jednak wyładować działa przeciwpancerne. W chaotycznym boju, przy słabej widoczności, obie strony poniosły poważne straty. Wieczorem na plaży dopalało się 21 wraków japońskich czołgów. To była ostatnia bitwa II wojny światowej. Walki zakończyły się po dwóch dniach. Japończycy kapitulowali, ale to Sowieci ponieśli większe straty. Armia Czerwona straciła tam prawdopodobnie pięć barek desantowych, 2,4 tys. zabitych i ponad 1 tys. było rannych. Japończycy przyznali się do 191 zabitych i 409 rannych. Jak zauważa białoruski historyk Władimir Bieszanow, strat poniesionych podczas zajmowania Szumszu oraz innych Wysp Kurylskich można było uniknąć. Wystarczyło poczekać kilka dni, aż Japończycy sami się poddadzą. Sowieckim generałom zależało jednak na tym, by zająć wyspy jak najszybciej, zanim wywiezione zostaną z nich dobra materialne, które można by rozkraść.

Niepotrzebna kampania

ZSRR i Cesarstwo Japonii wiązał pakt o nieagresji z 13 kwietnia 1941 r. Amerykanie i Brytyjczycy usilnie namawiali Stalina do włączenia się do wojny w Azji, ale sowiecki dyktator nie chciał otwierać nowego frontu przed zakończeniem wojny w Europie. Na konferencji w Jałcie w lutym 1945 r. Churchill i Roosevelt obiecali więc Stalinowi południowy Sachalin, Kuryle i poważne koncesje w Mandżurii (Port Artur, Dalian, kolej wschodniomandżurską) oraz uznanie niepodległości Mongolskiej Republiki Ludowej od Chin (oczywiście chińskiego sojusznika nie pytano o zdanie). Stalin obiecał włączyć ZSRR do wojny przeciwko Japonii w trzy miesiące po zakończeniu walk w Europie. 5 kwietnia 1945 r. ZSRR wypowiedział pakt o nieagresji z Japonią. Jednocześnie jednak sowiecki minister spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow przyznał, że ten pakt obowiązuje jeszcze do 13 kwietnia 1946 r.

Japończycy pragnęli utrzymać jak najdłużej sowiecką neutralność. Proponowali więc ZSRR południowy Sachalin, północne Kuryle i poważne koncesje w Mandżurii, czyli niemal to samo, co alianci zachodni w Jałcie. Propozycja została jednak odrzucona. Stalinowi chodziło bowiem o dużo więcej: zdobycie japońskiej wyspy Hokkaido oraz przemianę Mandżurii i Korei w bastion dla dalszej ekspansji komunizmu na całą Azję Wschodnią.

Japończycy w tym czasie usilnie szukali dróg kontaktu z amerykańskimi decydentami. Robili to m.in. poprzez neutralną Szwajcarię i Stolicę Apostolską. Były prezydent USA Herbert Hoover radził w maju 1945 r. prezydentowi Harry'emu Trumanowi, by ogłosił gotowość przyjęcia japońskich ofert. Wskazywał, że Japończycy poddadzą się, jeśli tylko dostaną gwarancje bezpieczeństwa dla cesarza. Gdyby wówczas administracja Trumana poszła na tego typu układ, nie doszłoby do rzezi w Hiroszimie i Nagasaki, a Sowieci nie zdążyliby zająć sporej części Chin oraz Korei. Dałoby się w ten sposób uniknąć przejęcia władzy nad Chinami przez komunistów, wojny koreańskiej i wietnamskiej. Biały Dom i Departament Stanu odrzuciły jednak tę propozycję. A trzy miesiące później, już po Hiroszimie, Nagasaki i rozpoczęciu sowieckiej ofensywy, zrobiły dokładanie to, co proponował Hoover – przyjęły japońską kapitulację i oszczędziły cesarza.

Pancerny walec i wojsko obdartusów

Sowieckie przygotowania do wojny z Japonią rozpoczęły się już latem 1944 r. Wiosną 1945 r. uległy one intensyfikacji. Na Daleki Wschód przerzucono m.in. wojska dawnego Frontu Karelskiego oraz 2. Frontu Ukraińskiego. Koleją transsyberyjską na odległość 9–12 tys. km, przetransportowano setki tysięcy żołnierzy, tysiące czołgów, dział i innego sprzętu. Łącznie Sowieci mieli na potrzeby wojny z Japonią: 1,7 mln żołnierzy, 3700 czołgów, 1850 dział samobieżnych, blisko 30 tys. dział i moździerzy, prawie 5,2 tys. samolotów i ponad 100 tys. ciężarówek. To były wojska składające się w dużej mierze z weteranów, którzy przetrwali rzeź na froncie europejskim. Spod Pragi czeskiej przybyła 6. Gwardyjska Armia Pancerna, a spod Królewca 39. i 5. Armia. Zapewniono im nowy sprzęt – m.in. wypróbowano tam w boju czołgi ciężkie IS-3.

Dowódcą sił na Dalekim Wschodzie był marszałek Aleksander Wasilewski, jeden z najzdolniejszych sowieckich wojskowych. Podlegały mu: Front Zabajkalski dowodzony przez marszałka Rodiona Malinowskiego, 1. Front Dalekowschodni marszałka Kiryła Mierieckowa, 2. Front Dalekowschodni gen. Maksima Purkajewa oraz wojska mongolskie (16 tys. żołnierzy, 128 dział i 32 czołgi) marszałka Czojbalsana. Do tego dochodziły wojska pograniczne NKWD, Flotylla Amurska i sowiecka Flota Pacyfiku.

Przeciwko tak miażdżącej sile stanęła japońska Armia Kwantuńska dowodzona przez gen. Otoz? Yamadę. Była ona cieniem swojej dawnej potęgi. W trakcie wojny transferowano z niej najwartościowsze dywizje do obrony pacyficznych rubieży Imperium. Na miejscu pozostały głównie oddziały złożone ze świeżych poborowych, rezerwistów i jednostek tyłowych. Łącznie było to 550 tys. żołnierzy, a do dyspozycji mieli: 400 czołgów, 2,5 tys. dział i moździerzy oraz 850 samolotów. Do tego trzeba doliczyć oddziały stacjonujące w południowej części Korei, na Sachalinie i Kurylach, Flotyllę Rzeczną Sungari oraz 200 tys. żołnierzy z armii marionetkowych państw Mandżukuo i Mendżian. Japońskie czołgi i działa przeciwpancerne nie były w stanie mierzyć się z sowieckimi czołgami T-34, nie mówiąc już o ciężkich czołgach KW czy IS. Lotnictwo było praktycznie uziemione przez braki paliwa. W sierpniu 1945 r. 25 proc. japońskich sił stanowili cywile wcieleni do armii niecałe dwa tygodnie wcześniej, wciąż noszący cywilne ubrania i słomiane sandały, którym często dawano do obrony bambusowe piki zamiast karabinów. Ci rekruci sami siebie nazywali „wojskiem obdartusów". Lojalność żołnierzy z kolaboracyjnych formacji chińskich i mandżurskich, a także rekrutów z Korei, była zaś co najmniej wątpliwa. Armia Kwantuńska nie była więc w stanie w żaden sposób wygrać tej kampanii.

Sępy rzucają się do ataku

Marszałek Wasilewski początkowo planował rozpocząć ofensywę pod koniec sierpnia. Nagle musiał jednak przyspieszyć jej harmonogram. 6 sierpnia Amerykanie zrzucili bombę atomową na Hiroszimę i pojawiło się ryzyko, że Japonia skapituluje. 8 sierpnia w Moskwie, o godz. 18.00 (23.00 czasu tokijskiego) Mołotow wręczył japońskiemu ambasadorowi notę mówiącą, że 9 sierpnia o północy czasu tokijskiego oba kraje będą znajdowały się w stanie wojny. Japońscy dyplomaci nie zdążyli jej jeszcze przetłumaczyć i wysłać do Tokio, gdy sowieckie wojska przekroczyły granicę Mandżukuo, forsując rzeki Amur, Sungari i Argun. Front Zabajkalski atakował od północy i północnego zachodu, idąc w stronę Morza Żółtego, Shenyangu, Changchunu i Harbinu. Od północnego wschodu, od strony Chabarowska, nacierał 1. Front Dalekowschodni, idąc na Harbin. 2. Front Dalekowschodni szedł od wschodu, z okolic Władywostoku na Harbin i na Koreę Północną. Wojska mongolskie nacierały wraz z Sowietami przez chińską Mongolię Wewnętrzną, kierując się ku linii kolejowej łączącej Pekin z Mandżurią.

Początkowo wojskom sowiecko-mongolskim większy opór od Japończyków stawiała przyroda. Góry Wielki Chingan, pustynia Gobi, rzeki Amur i Sungari, bagna i bezdroża były wówczas dla nich największymi przeciwnikami. Najeźdźcy posuwali się jednak zadziwiająco szybko i bez walki zajmowali poszczególne mandżurskie miasta. Szczególnie łatwo szło Frontowi Zabajkalskiemu. Hamowały go głównie ulewy i przerwy w dostawach paliwa. W pierwszych dniach ofensywy najwięcej problemów miały wojska 1. Frontu Dalekowschodniego, które natrafiły na silny opór w regionie umocnionym w okolicach miasta Mudanjiang, blokującym natarcie na Harbin. Japończycy zaciekle bronili się tam w bunkrach i rzucali się z improwizowanymi bombami pod sowieckie czołgi. Walcząca tam japońska 5. Armia straciła w cztery dni 25 tys. ludzi, w tym ponad 9 tys. zabitych. Sowieci mieli straty wynoszące ponad 10 tys. zabitych i rannych oraz około 300 czołgów. Japończycy stawiali silny opór również w innych rejonach umocnionych: wokół Hutou, Dunnin i Hailaru, a także na sowiecko-japońskim pograniczu na Sachalinie. W Hailarze japońska 80. Mieszana Niezależna Brygada – jednostka, której zdolność do walki oceniano wcześniej jedynie na 15 proc. – powstrzymywała natarcie dwóch sowieckich dywizji, stawiając im opór aż do 17 sierpnia. Opór rejonu umocnionego Hutou złamano dopiero 22 sierpnia kosztem blisko 500 poległych sowieckich żołnierzy (i 2000 zabitych Japończyków). Ostatnie bunkry pod Dunnin poddały się 26 sierpnia.

15 sierpnia, w chwili kapitulacji Japonii, Sowieci zdołali rozbić tylko japońskie siły osłonowe. Z główną częścią Armii Kwantuńskiej nawet się nie zetknęli. Marszałek Wasilewski nerwowo ponaglał więc swoje wojska do przyspieszania ofensywy. W działania strony japońskiej wdał się chaos decyzyjny. 16 sierpnia kwatera główna w Tokio nakazała gen. Yamadzie zaprzestać oporu i rozpocząć rozmowy o kapitulacji, ale pozwoliła na obronę, jeśli Sowieci będą nacierać. Sami Sowieci opóźniali rozmowy o kapitulacji. 18 sierpnia zaczęło się masowe poddawanie się japońskich wojsk, Sowieci zaś wysadzili desanty morskie na Kurylach, południowym Sachalinie i w Korei Północnej. Konno-Zmechanizowana Grupa Wojsk Sowiecko-Mongolskich dotarła do chińskiego Wielkiego Stepu, gdzie po raz pierwszy zetknęła się z wojskami japońskimi, które szybko przed nią skapitulowały. 19 sierpnia gen. Yamada podpisał oficjalną kapitulację Armii Kwantuńskiej w Changchunie. W kilku mandżurskich i północnokoreańskich miastach doszło do sowieckich desantów spadochronowych. Ostatnie izolowane punkty japońskiego oporu zdławiono 10 września 1945 r. Sowieckie wojska doszły aż do Seulu, z którego się wycofały po uzgodnieniach z Amerykanami. Silny sprzeciw USA sprawił, że zrezygnowano z desantu na Hokkaido.

Japończycy stracili według swoich wyliczeń 21 tys. zabitych (a według sowieckich 83,7 tys.). 640 tys. japońskich żołnierzy i oficerów (w tym 148 generałów) trafiło do sowieckiej niewoli. Wypuszczono ich w 1956 r. Do kraju nie wróciło z Syberii 72 tys. Japończyków. Żołnierzy pochodzenia chińskiego, mandżurskiego, mongolskiego i koreańskiego wcielano do wojsk Mao. Koreańscy weterani Armii Kwantuńskiej stali się później trzonem armii Korei Północnej. Do sowieckiej niewoli dostał się też Pu Yi, ostatni cesarz Chin, a później władca państwa Mandużukuo oraz znany białogwardyjski dowódca, buddyjski watażka kozacko-buriackiego pochodzenia, gen. Gieorgij Siemionow. Sowieci stracili 12 tys. zabitych i 24 tys. rannych (Mongołowie 72 zabitych i 125 rannych). Choć intensywne walki trwały ledwie tydzień, to sowieckie straty były w nich podobne jak podczas trwającego blisko dziewięć miesięcy wyzwalania przez Amerykanów głównej filipińskiej wyspy Luzon w 1945 r. (10 tys. zabitych, 36,5 tys. rannych). Dla sowieckich marszałków to nie grało jednak żadnej roli.

Chińscy cywile początkowo entuzjastycznie witali „wyzwolicieli", którzy wkrótce zaczęli ich, sowieckim zwyczajem, wyzwalać z zegarków i rowerów. W Harbinie i innych miastach sołdaci urządzali polowania na młode Chinki. Specjalne ekipy zaczęły grabić mandżurskie i koreańskie fabryki, a pojapońska broń trafiła do komunistów Mao. 19 września do koreańskiego portu Wonsan przybył major Armii Czerwonej, Kim Ir Sen, zwany „Grubym Kimem". Słabo wówczas mówił po koreańsku, ale wkrótce miał stać się przywódcą stalinowskiej Korei, jej późniejszym Wiecznym Prezydentem.

Lądowanie na Szumszu, położonej najbardziej na północ wyspie z archipelagu Kuryle, miało być dla sowieckiej piechoty morskiej jedynie „spacerkiem". Był 18 sierpnia 1945 r. Trzy dni wcześniej cesarz Hirohito ogłosił kapitulację Japonii, w Mandżurii zaczynała składać broń japońska Armia Kwantuńska. Garnizon Szumszu zaprzestał przygotowań do obrony. Gdy jednak na plażach tej wyspy wylądował sowiecki desant, z mgły wynurzyły się lekkie czołgi typ 97 i typ 95 z japońskiego 11. Pułku Pancernego. Zaczęły pruć z działek i karabinów maszynowych w stronę najeźdźców, kładąc dziesiątki z nich pokotem na plaży. Sowietom udało się jednak wyładować działa przeciwpancerne. W chaotycznym boju, przy słabej widoczności, obie strony poniosły poważne straty. Wieczorem na plaży dopalało się 21 wraków japońskich czołgów. To była ostatnia bitwa II wojny światowej. Walki zakończyły się po dwóch dniach. Japończycy kapitulowali, ale to Sowieci ponieśli większe straty. Armia Czerwona straciła tam prawdopodobnie pięć barek desantowych, 2,4 tys. zabitych i ponad 1 tys. było rannych. Japończycy przyznali się do 191 zabitych i 409 rannych. Jak zauważa białoruski historyk Władimir Bieszanow, strat poniesionych podczas zajmowania Szumszu oraz innych Wysp Kurylskich można było uniknąć. Wystarczyło poczekać kilka dni, aż Japończycy sami się poddadzą. Sowieckim generałom zależało jednak na tym, by zająć wyspy jak najszybciej, zanim wywiezione zostaną z nich dobra materialne, które można by rozkraść.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie