Bardzo młodzi widzowie mogą nie kojarzyć Wiesława Michnikowskiego z twarzy, ale na pewno znają jego głos, użyczył go bowiem m.in. Papie Smerfowi w niezwykle popularnej kreskówce „Smerfy", profesorowi Flitwickowi w „Harrym Potterze i kamieniu filozoficznym" czy pani (!) Hogenson w „Iniemamocnych", a znacznie wcześniej – zwłaszcza w latach 70. – wielu postaciom z polskich filmów animowanych (np. „Proszę słonia", „Wielka przygoda Bolka i Lolka", cykl o „Leokadii..."). Z kolei po wielu jego wybitnych rolach teatralnych dziś pozostały jedynie recenzje ze spektakli, nieliczne fotosy i wspomnienia tych, którzy podziwiali Michnikowskiego na żywo.
W zasobach YouTube'a znajdziemy kilka piosenek i kabaretowych skeczy. Ale za to jakich! Kolejne pokolenia zachwycają się niepowtarzalną interpretacją „Jeżeli kochać", „Addio pomidory!" czy „Wesołe jest życie staruszka" i zaśmiewają się do łez, oglądając skecze „Sęk" czy „Ucz się, Jasiu". Potrafił wzruszać i rozśmieszać – na deskach teatrów, w kabaretach, przed kamerą. Edward Dziewoński, założyciel i szef Kabaretu Dudek, tak opisał Michnikowskiego: „Wiesiek jest aktorem wybitnym i bardzo wszechstronnym w każdej roli, a na estradzie jest bezdyskusyjną czołówką. To jest facet, który wszystko umie, bo ma w sobie syntezę prawdy. Bez względu na to, czy jest to Szekspir, czy Dudek, ta prawda z niego emanuje. Poza tym to wspaniały kolega, a do tego autentyczny przedwojenny warszawski inteligent" (Jan Bończa-Szabłowski, „Skromność prymusa", w: „Gwiazdy w zbliżeniu", Warszawa 1995).
Choć Wiesław Michnikowski od dziecka przejawiał wyjątkowe poczucie humoru, to nic nie wskazywało, że w przyszłości zostanie wybitnym aktorem. Matka chciała, by kształcił się na księdza, on zaś ukończył technikum samochodowe – w czasie niemieckiej okupacji.
Chłopiec z ulicy Pańskiej
Była sobota, 3 czerwca 1922 r. W mieszkaniu nr 37 przy ul. Pańskiej 100 w Warszawie Franciszce i Mieczysławowi Michnikowskim urodził się syn, któremu nadali imiona Wiesław Antoni. Był ich trzecim, tzw. późnym dzieckiem: miał o 16 lat starszą siostrę Irenę i brata Feliksa, rocznik 1910. Rodzina ze strony matki od pokoleń związana była z Warszawą, a ród Michnikowskich wywodził się z Poznańskiego, ale już dziadek Wiesia Józef Michnikowski był dyrektorem warszawskiego Hotelu Saskiego.
W zacnej rodzinie pojawił się śliczny chłopiec (polecam wywiad rzekę z Wiesławem Michnikowskim przeprowadzony przez jednego z jego dorosłych synów, Marcina Michnikowskiego, zatytułowany „Tani drań", gdzie odnajdziemy m.in. zdjęcia kilkuletniego Wiesia). Był rozpieszczany, zwłaszcza przez starszą siostrę: „chodziła ze mną na spacery. Ze swojej pierwszej pensji kupiła mi w prezencie rower" („Tani drań", Prószyński i S-ka 2014). Od siostry także – gdy miał zaledwie dziesięć lat – dostał pierwszy aparat fotograficzny, Kodak BB. Do dziś zachowały się robione przez Wiesia zdjęcia z okazji rodzinnych uroczystości, świąt czy imienin rodziców. Zarówno on, jak i jego rodzeństwo otrzymali staranne wychowanie. Rodzice mieli w zwyczaju każdego wieczoru czytać na głos książki, głównie najwybitniejszych polskich autorów: Prusa, Sienkiewicza, Mickiewicza i wielu innych.