Edward Śmigły-Rydz: Hetman, który porzucił swoje wojsko

Dla postępowania marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza we wrześniu 1939 r. nie ma usprawiedliwienia. Wszelkie próby gloryfikowania tej postaci są zwykłą głupotą. Zawiódł jak nikt w naszej historii.

Publikacja: 29.08.2019 16:10

Marszałek Edward Śmigły-Rydz przemawia na XIV Zjeździe Legionistów w Krakowie. Błonia, 8 sierpnia 19

Marszałek Edward Śmigły-Rydz przemawia na XIV Zjeździe Legionistów w Krakowie. Błonia, 8 sierpnia 1937 r.

Foto: NAC

1 września 1939 r. prezydent Rzeczypospolitej Polskiej wezwał wszystkich Polaków do skupienia się wokół Naczelnego Wodza i armii: „W tej chwili dziejowej zwracam się do wszystkich obywateli państwa w głębokim przeświadczeniu, że cały naród w obronie swojej wolności, niepodległości i honoru skupi się dookoła Wodza Naczelnego i sił zbrojnych oraz da godną odpowiedź napastnikowi, jak to się już nieraz działo w historii stosunków polsko-niemieckich".

Czy prezydent Mościcki był człowiekiem naiwnym? Czy nie orientował się w liczebności i wyposażeniu polskiej armii? W żadnym wypadku. Wbrew mitom rozpowszechnianym po wojnie, głównie przez propagandę komunistyczną, siły zbrojne II Rzeczypospolitej we wrześniu 1939 r. były w stanie stawić stanowczy i długi opór nacierającemu Wehrmachtowi.

Nikt nie przyczynił się do ośmieszenia wojny obronnej 1939 r. tak jak sami Polacy. Szczególnym przykładem agitacyjnego kłamstwa komunistycznego była adaptacja filmowa z 1959 r. opowiadania „Lotna" Wojciecha Żukrowskiego w reżyserii Andrzeja Wajdy. Nigdy wcześniej czy później nie ukazano tak wykrzywionego, obłudnego i serwilistycznego wobec linii propagandowej komunistów obrazu oczerniającego bohaterów kampanii wrześniowej. W rzeczywistości owa wyśmiana kawaleria była wyposażona w całkiem nowoczesne armaty przeciwpancerne Bosfors 37 mm i znakomite karabiny przeciwpancerne UR, stanowiła bardzo sprawną formację obronną.

Niektóre źródła podają, że nasze siły zbrojne posiadały 880 czołgów, w tym ponad 120 czołgów 7Tp z armatami kal. 37. Wydaje się, że to niewiele, skoro niemiecką piechotę wspierało sześć dywizji pancernych w sile ok. 2800 czołgów. Nie można jednak mówić o wyjątkowej skuteczności niemieckich formacji zmechanizowanych lub wyjątkowej nieskuteczności polskich, skoro według niektórych szacunków pozornie niezwyciężeni Niemcy stracili w czasie kampanii wrześniowej ok. 1000 czołgów, 319 samochodów pancernych, 280 samolotów, 6000 samochodów oraz 5500 motocykli. To były naprawdę olbrzymie straty, stanowiące co najmniej 30-50 proc. sprzętu mechanicznego niemieckich sił zbrojnych.

Na potrzeby zdyskredytowania przedwojennego Wojska Polskiego stworzono wielki mit niemieckiej wojny błyskawicznej. Blitzkrieg okazał się rzeczywiście skuteczny w Holandii, Belgii czy Norwegii, ale czy naprawdę możemy o nim mówić w przypadku kampanii wrześniowej? Przecież widząc zaciętą obronę polskich wojsk, Niemcy dwukrotnie zmieniali wytyczne Planu Białego (niem. Fall Weiss) przewidującego błyskawiczne zajęcie Polski. A przecież tylko raz w historii II wojny światowej niemiecki sztab generalny rzucił przeciw jednemu przeciwnikowi wszystkie siły zbrojne, odsłaniając swoje południowe i zachodnie granice bez żadnej obrony. Niezrozumiałe jest zatem, dlaczego licząca 5 mln żołnierzy, 6 tys. czołgów i prawie 3 tys. samolotów ogromna armia francuska nie runęła na Rzeszę od strony Badenii-Witembergii, Nadrenii-Palatynatu i Saary, wykorzystując sytuację, że nie napotkałaby żadnego oporu.

We wrześniu 1939 r. Polskie Siły Zbrojne liczyły łącznie ok. 950 tys. żołnierzy wchodzących w skład 5 grup armii, w tym 30 dywizji piechoty i 9 zapasowych. Były wyposażone w 4300 dział, 880 czołgów i 400 samolotów. To była jak na owe czasy prawdziwa potęga, która mogła się bronić znacznie dłużej niż przewidywał to Fall Weiss, mimo dwukrotnej przewagi liczebnej Niemców.

Dopiero wkroczenie Sowietów 17 września 1939 r. na wschodnie obszary Rzeczypospolitej spowodowało wycofanie z wojny obronnej aż ćwierć miliona żołnierzy polskich, w tym około 18 tys. oficerów.

Naczelny Wódz nie tylko nie wydał rozkazu do obrony, ale wbrew wszelkiej logice ogłosił przez szefa Sztabu Głównego gen. Wacława Stachiewicza haniebną „dyrektywę ogólną" nakazującą „wycofanie oddziałów i sprzętu na Rumunię" oraz zakaz walki z wkraczającymi żołnierzami sowieckimi. Następnego dnia sam uciekł z kraju.

Historia
Śledczy bada zbrodnię wojenną Wehrmachtu w Łaskarzewie
Historia
Niemcy oddają depozyty więźniów zatrzymanych w czasie powstania warszawskiego
Historia
Kto mordował Żydów w miejscowości Tuczyn
Historia
Polacy odnawiają zabytki za granicą. Nie tylko w Ukrainie
Historia
Krzyż pański z wielkanocną datą