Szwedzi na wojnie

Podczas II wojny światowej Królestwo Szwecji włożyło ogromny wysiłek w utrzymanie neutralnego statusu, co zmuszało Sztokholm do lawirowania pomiędzy walczącymi stronami.

Publikacja: 27.08.2020 15:16

Szwedzka piechota i kawaleria w lutym 1940 r.

Szwedzka piechota i kawaleria w lutym 1940 r.

Foto: Getty Images

W szwedzkiej polityce znalazło się miejsce zarówno na współpracę wymuszoną okolicznościami, jak i na zbrojną obronę przed zakusami światowych potęg i na ciche wsparcie zagrożonych sąsiadów. Gdy wybuchła II wojna światowa, Królestwo Szwecji wchodziło w drugie stulecie neutralności. Dla przypomnienia: status „neutralności po wieczne czasy" został sformułowany w 1814 r. Prawnym potwierdzeniem była deklaracja z 1834 r. Karola XIV Jana, założyciela panującej do dziś w Sztokholmie dynastii Bernadotte.

W 1939 r. podobnym statusem mogło się pochwalić 20 państw świata, lecz globalny konflikt szybko rozbił iluzję bezpieczeństwa gwarantowanego neutralnością. Do 1945 r. tylko osiem państw, w tym Szwecja, nie zostało bezpośrednio wciągniętych w wojenne wiry. Sztokholm miał przed sobą niełatwe zadanie. Położenie geograficzne (zwłaszcza bogactwa naturalne) czyniło z królestwa łakomy kąsek dla walczących stron.

Zagrożona neutralność

Na przełomie lat 1939/1940 Wielka Brytania i Francja przygotowały plan zbrojnego wtargnięcia do Skandynawii. Przewidywał zajęcie Norwegii, ale także południowej Szwecji i części Finlandii. W grę wchodziły strategiczne porty i złoża węgla, rudy żelaza, wolframu i niklu. Były to surowce niezbędne zarówno aliantom, jak i III Rzeszy w produkcji zbrojeniowej. Identyczne zakusy czyniły Niemcy. Wehrmacht co najmniej dwukrotnie tworzył plany inwazji na Szwecję.

Przykładem pata, w jakim znalazł się skandynawski kraj, jest list monarchy Gustawa V do Hitlera z kwietnia 1940 r. „Aby uniknąć jakichkolwiek błędnych interpretacji, pragnę Pana uroczyście zapewnić, że Szwecja będzie w najsurowszy sposób przestrzegać swojej neutralności. To znaczy, że będziemy twardo protestować wobec naruszenia naszego statusu, a szczególnie przeciwko wojennemu przekroczeniu naszych granic. Bez względu na to, jaka strona chciałaby tego dokonać. (...) Identyczne przesłanie skierowałem do Paryża i Londynu".

Niemiecka eskadra wykrywaczy min na szwedzkich wodach terytorialnych, kwiecień 1940 r.

Niemiecka eskadra wykrywaczy min na szwedzkich wodach terytorialnych, kwiecień 1940 r.

Getty Images

Gustaw V przeprowadził mobilizację i królewska armia powiększyła się do 100 tys., a potem do pół miliona żołnierzy. Ale kiedy Francja sromotnie padła i Wielka Brytania znalazła się w izolacji, Sztokholm rozpoczął politykę ustępstw wobec Berlina. Hitlerowskie siły okupujące Norwegię otrzymały prawo tranzytu przez Szwecję, która otworzyła się dla niemieckich przelotów i transportów norweskich minerałów. Choć jak dotychczas szwedzka ruda płynęła także do Albionu, gros transportów wymusił dla siebie Hitler.

Kiedy w 1942 r. Niemcom przydarzył się Stalingrad, a rok później bitwa pod Kurskiem pochowała nadzieję zwycięstwa, Szwedzi powtórzyli manewr polityczny, tyle że z aliantami. Odmówili hitlerowcom prawa tranzytu i kredytów wojennych. Zmniejszyli dostawy strategicznych surowców oraz łożysk kulkowych, bez których machina III Rzeszy kręciła się znacznie wolniej. Prawo korzystania z przestrzeni powietrznej, a nawet lotnisk dostała natomiast armia amerykańska. Dlatego dziś rosyjska historia zarzuca Sztokholmowi łamanie międzynarodowego statusu i otwartą kolaborację z nazistami. Moskwa zapomina jednak, że dzięki udanemu lawirowaniu Szwedzi uratowali 100 tys. uchodźców i jeńców wojennych, w tym 8 tys. duńskich Żydów oraz tysiące więźniów obozów koncentracyjnych. Ich uwolnienie wynegocjowała pod koniec wojny szwedzka dyplomacja. Z drugiej strony wiadomo, na czym zasadza się istota rosyjskich pretensji. To szwedzcy ochotnicy dwukrotnie przyczynili się do obrony fińskiej niepodległości przed komunistami. Ponadto szwedzka armia nauczyła Sowietów, że neutralny status to nie żart.

Sojusz czterech narodów

Historia Finlandii jest podobna do naszej. W toku wojen szwedzko-rosyjskich XVIII/XIX w. Wielkie Księstwo Finlandii znalazło się pod panowaniem Romanowów. Uzyskało konstytucję, która przewidywała istnienie parlamentu i narodowej armii. Petersburg, w obawie przed utratą prowincji, ograniczał stopniowo autonomię. Na początku XX w. ostatni car Mikołaj II odebrał Finlandii wszystkie prawa. Jej obywatele zostali zmuszeni do rosyjskiego poboru, ale w ostatniej chwili Helsinki wynegocjowały zamianę obowiązku na coroczną kontrybucję.

W grudniu 1917 r. Finlandia ogłosiła suwerenność, ale nie miała sił zbrojnych do obrony. Dlatego w styczniu 1918 r. wybuchła wojna domowa pomiędzy fińskimi „białymi", czyli siłami niepodległościowymi, i „czerwonymi" pragnącymi zaprowadzić komunistyczne porządki, włączając kraj do ZSRR. Na czele fińskiej armii stanął przyszły marszałek Carl Gustaf Mannerheim, ale przeszkodą w walce ze wspieraną przez Moskwę czerwoną inwazją był brak wyszkolonych kadr. Na pomoc przyszła wówczas Szwecja. W lutym 1918 r. delegacja fińska usłyszała w Sztokholmie odmowę pomocy wojskowej, co król Gustaw V motywował neutralnym statusem. Tylko oficjalnie, ponieważ po cichu natychmiast zgodził się na rekrutację ochotników. Nieprzypadkowo przebiegała wśród zawodowej kadry wojskowej. Jej efektem była tzw. szwedzka brygada, przez którą przewinęło się tysiąc osób, w tym 200 oficerów i dwa razy tyle podoficerów. W następstwie szwedzcy ochotnicy zajęli kluczowe stanowiska sztabowe, techniczne i liniowe. Fińska artyleria i raczkujące lotnictwo opierały się wyłącznie na szwedzkich kadrach oraz sprzęcie. Ponadto Szwecja dokonała zbrojnego desantu na fińskie Wyspy Alandzkie. Pretekstem była pomoc humanitarna dla mieszkańców, w przeważającej części pochodzenia szwedzkiego. Pomoc pozwoliła zatrzymać czerwoną ofensywę.

Getty Images

Sytuację zmieniło dopiero przybycie batalionu fińskich jegrów armii kajzera. Byli to z kolei fińscy ochotnicy, którzy podczas I wojny światowej, podobnie jak legioniści Józefa Piłsudskiego, postanowili bić się z Rosją o niepodległość u boku państw centralnych. Tak czy inaczej w latach 1918–1920 w fińskiej wojnie domowej, a także w estońskiej wojnie o niepodległość biło się ponad 2 tys. kadrowych żołnierzy królewskiej armii.

Wojna zimowa u sąsiada

Sytuacja powtórzyła się na przełomie 1939/1940 roku, gdy Stalin ponownie zaatakował Finlandię. Tzw. wojna zimowa rozpoczęła się od sowieckiej prowokacji. Artyleria NKWD z pozycji wskazujących na fińskie ostrzelała własną placówkę graniczną. Formalnie powodem wojny było odrzucenie „propozycji" oddania przez Helsinki Karelii, co miało odsunąć granicę państwową na bezpieczny dystans od Leningradu. Ponadto Stalin chciał „wymiany" terytorium w celu przejęcia Petsamo w strefie polarnej. Okolice obfitowały w złoża strategicznych metali rzadkich, a sam port był niezamarzającym oknem Finlandii na świat. Faktycznie chodziło o zniszczenie demokracji i anektowanie sąsiedniego państwa przez ZSRR.

Oczywiście, szwedzkie sympatie były po stronie zaatakowanych, ale nie bez znaczenia były chłodne kalkulacje. Sztokholm traktował Finlandię jako pierwszą linię własnej obrony przed sowieckim imperializmem. Wsparł Finów ogromnymi kredytami (równowartością 1,6 mld dzisiejszych dolarów) i nie mniejszą pomocą zbrojeniową. Jak szacują historycy, królewska armia przekazała Helsinkom 1/3 zapasów amunicji karabinowej i artyleryjskiej, a ponadto tysiące sztuk broni ręcznej, setki dział i samoloty.

Mimo że szwedzkie ulice zalały plakaty „Finlandia – nasza sprawa", to największym wyzwaniem okazało się ukrycie mobilizacji ochotników. Aby nie stała ona w sprzeczności ze statusem neutralności, powołano się na międzynarodową konwencję z 1907 r. Dokument zabraniał państwom neutralnym formowania oddziałów zbrojnych do walki poza granicami, ale szósty punkt rozróżniał aktywność instytucji i obywateli. Głosił, że: „odpowiedzialność państwowa za złamanie konwencji nie wynika z przejścia granicy przez osoby prywatne w celu podjęcia służby u jednej z walczących stron".

Chętnych było wielu. W 125 biurach werbunkowych akces do walki zgłosiło 25 tys. ochotników. Aby nie drażnić „rosyjskiego niedźwiedzia", Gustaw V zmniejszył limit do 10 tys. Ponadto w Szwecji pojawiali się chętni z Danii i Norwegii, co dało asumpt do nieformalnej akcji skandynawskiej solidarności pod hasłem „Sojuszu czterech narodów", którego symbolem były cztery splecione ręce. Taki emblemat nosił Szwedzki Korpus Ochotniczy, który po przeszkoleniu wziął udział w obronie Finlandii.

Pod koniec lutego sąsiedzkie posiłki zajęły linię frontu o długości 20 km w podbiegunowym Laplandzie (Laponii), zwalniając fińskie pułki do obrony ufortyfikowanej linii Mannerheima w Karelii. Szwedzi poczynali sobie dzielnie. 22 lutego odparli krwawo dwa natarcia sowieckiej dywizji piechoty. Po całodobowych walkach, kontratakach i zasadzkach Szwedzi doliczyli się 500 sowieckich ciał. Sytuacja na mniejszą skalę powtórzyła się w marcu, choć starcia były dla Rosjan równie krwawe i niepomyślne. W tym samym czasie na fińskim niebie walczył szwedzki pułk lotniczy w składzie 12 samolotów myśliwskich i czterech bombowych. O ile ostatnie zostały szybko stracone, o tyle szwedzcy myśliwcy zestrzelili siedem wrogich maszyn.

Na morzu i lądzie

Dalsze walki przerwał rozejm, ale nie był to koniec szwedzkich przygód wojennych. Choć Szwedzki Korpus rozformowano, to połowa ochotników wstąpiła do fińskiej armii. Czas odwetu przyszedł w 1941 r., gdy Finlandia rozpoczęła odbijanie utraconej Karelii. Szwedzi skrzyknęli weteranów wojny zimowej i utworzyli brygadę w sile 5 tys. żołnierzy. Jednostka brała udział w zdobyciu sowieckiej bazy morskiej na bałtyckim półwyspie Hanko. Aż do końca udziału Finlandii w wojnie, czyli do jesieni 1944 r., w jej armii walczył samodzielny szwedzki batalion.

Innym frontem były morskie boje z sowieckimi okrętami podwodnymi, które nabrały szczególnego natężenia w latach 1942–1943. Na rozkaz Stalina flota bałtycka usiłowała przerwać niemiecką blokadę portu w Leningradzie. Sztuka udawała się nielicznym okrętom podwodnym, które szczęśliwie pokonały zaminowaną Zatokę Fińską. Po wyjściu na otwarty Bałtyk topiły napotkane statki, ze szczególnym upodobaniem torpedując szwedzkie jednostki handlowe. Moskwa uważała, że eksport rudy żelaza do Rzeszy jest nie do pogodzenia z neutralnością.

Problem w tym, że sowieckie okręty podwodne czaiły się na szwedzkich wodach terytorialnych, w granicach neutralnego państwa. W tym czasie Szwedzi stracili co najmniej pięć dużych statków, a śmierć na morzu poniosło ponad 100 marynarzy. Królewska marynarka wojenna odpowiedziała konwojami, którymi chroniła flotę handlową do czasu przejęcia przez Kriegsmarine. Wypowiedziała wojnę sowieckim jednostkom, atakując na wodach terytorialnych każdego nieproszonego gościa bombami głębinowymi.

Przykładem był okręt podwodny pod dowództwem kapitana Osipowa. Tylko podczas jednego rejsu w 1942 r. zatopił dwa szwedzkie statki z rudą. Wziął też do niewoli siedmioosobową załogę jednego z masowców. Po dopłynięciu do Leningradu szwedzcy marynarze zostali zamordowani przez NKWD. Taka była cena zachowania tajemnicy o torpedowaniu neutralnych jednostek. Osipowa dosięgnęła jednak ręka sprawiedliwości: w 1943 r. okręt Szcz-406 wraz z załogą został zniszczony przez fińskie samoloty obrony wybrzeża. I nie był to jedyny przypadek, gdy „sojusz czterech narodów" działał w imię całej Skandynawii. Kiedy w kwietniu 1940 r. Hitler dokonał inwazji na Kopenhagę, Szwedzi przyjęli tysiące duńskich uchodźców. Gdy III Rzesza zaatakowała Norwegię, obrońców zdążyły wesprzeć mieszane, szwedzko-fińskie oddziały ochotnicze. Walczyły z Niemcami aż do 2 maja, gdy musiały się poddać z powodu braku amunicji.

Dywizja SS „Nordland"

A jak Moskwa reagowała na szwedzki animusz? Stalin zrewanżował się Gustawowi V za obronę wybrzeża i pomoc Finlandii. W 1944 r. trzy sowieckie samoloty „zabłądziły" znad karelskiego frontu i o świcie zbombardowały Sztokholm. Moskwa przeprosiła za incydent, a monarcha przyjął ostrzeżenie do wiadomości, co nie wpłynęło na jego dalszą postawę.

Trzeba także przyznać, że Szwedzi zapisali na wojnie nie tylko piękne karty. Ok. 300 tamtejszych nazistów zaciągnęło się w szeregi niemieckiej armii, głównie wojsk SS. Kompania szwedzka walczyła w składzie dywizji SS „Nordland" zwerbowanej ze Skandynawów. Dywizja zapisała niechlubną kartę w Rosji i na Ukrainie, gdzie brała czynny udział w Holokauście. Dokonywała także masakr w Jugosławii, zwalczając komunistyczną partyzantkę. Szwedzkich „ochotników" SS spotkała najwyższa kara. Narodowa kompania broniła Berlina i została unicestwiona przez Sowietów podczas próby ucieczki z oblężonej stolicy Rzeszy do strefy amerykańskiej. Na zakończenie warto dodać, że szwedzkie straty wojenne wyniosły ok. 800 zabitych, w tym 250 żołnierzy.

W szwedzkiej polityce znalazło się miejsce zarówno na współpracę wymuszoną okolicznościami, jak i na zbrojną obronę przed zakusami światowych potęg i na ciche wsparcie zagrożonych sąsiadów. Gdy wybuchła II wojna światowa, Królestwo Szwecji wchodziło w drugie stulecie neutralności. Dla przypomnienia: status „neutralności po wieczne czasy" został sformułowany w 1814 r. Prawnym potwierdzeniem była deklaracja z 1834 r. Karola XIV Jana, założyciela panującej do dziś w Sztokholmie dynastii Bernadotte.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie