Jan Bloch: Polski król kolei żelaznych

Jeden z najbogatszych przedsiębiorców XIX-wiecznej Polski, był również znanym filantropem, pacyfistą i pierwszym polskim kandydatem do Pokojowej Nagrody Nobla.

Aktualizacja: 13.08.2017 09:36 Publikacja: 10.08.2017 17:57

Łódź pod koniec XIX wieku. Na pierwszym planie budynek dworca Łódź Fabryczna.

Łódź pod koniec XIX wieku. Na pierwszym planie budynek dworca Łódź Fabryczna.

Foto: Wikipedia

Gdybyśmy przeprowadzili szybką uliczną ankietę, pytając jej uczestników, kim był Jan Gottlieb Bloch, być może któryś z nich skojarzyłby hasło „król kolei", inny przypomniałby sobie, że gdzieś widział okazały grobowiec z tym nazwiskiem, jednak większość bezradnie wzruszyłaby ramionami. A przecież jest to postać niezwykle ciekawa, a jego biografia może być doskonałym przyczynkiem do opowieści o XIX-wiecznej Polsce i zachodzących ówcześnie przemianach społeczno-gospodarczych. Urodzony w Radomiu w skromnej rodzinie żydowskiego farbiarza, w krótkim czasie stał się jednym z najbardziej majętnych i wpływowych biznesmenów Królestwa Polskiego. Bloch był typowym self-made manem, karierę zrobił w iście amerykańskim stylu – zaczynając jako goniec w kantorze bankowym, po latach zgromadził majątek wart miliony.

„Bloch nie poprzestał na robieniu pieniędzy. Próbował swych sił w ekonomii, jego prace o finansach Rosji oraz o drogach żelaznych w Cesarstwie i Królestwie Polskim zdobyły laury na światowych wystawach w Paryżu, założył Biuro Statystyczne, protoplastę obecnego Głównego Urzędu Statystycznego (GUS). Sławę zdobył nie jako budowniczy i zarządca kolei czy szef giełdy warszawskiej, lecz jako działacz ruchu pacyfistycznego (...) i twórca bodaj najbardziej oryginalnej i przekonującej koncepcji w ramach tej ideologii" – tak opisuje Blocha jego biograf Andrzej Żor w przedmowie do książki poświęconej tej postaci, opublikowanej przez wydawnictwo Trio wspólnie z fundacją noszącą imię wielkiego przemysłowca.

Współautorzy tego wydawnictwa zapewne wzięli sobie do serca rozpaczliwy apel Aleksandra Bocheńskiego, który w swoich „Wędrówkach po dziejach przemysłu polskiego" pisał: „Bloch miał życie przepełnione prowadzeniem wielkich finansów. W tej dziedzinie nie ma wytchnienia ani pomocy, która by mogła oddalić troskę codzienną i zwolnić od trudnych decyzji. Pomimo to nie tylko rozgłos, sławę, ale i konkretny wpływ na bieg historii świata potrafił zdobyć. Umniejszanie tego sukcesu umniejsza tylko jego pomniejszycieli. Panowie pisarze, tak nie można. Proszę o chwilę zamyślenia przed posągiem Jana Blocha, posągiem, którego w Polsce nie ma".

Pierwszy milion

Początkowy okres finansowej kariery Jana Blocha pełen jest białych plam. W źródłach historycznych i relacjach z epoki Bloch objawia się niemal od razu jako zamożny i wpływowy potentat kolejowy. Spróbujmy jednak zebrać te okruchy informacji o jego karierze, jakie udało się dotychczas odkryć historykom zajmującym się jego postacią.

Urodził się 24 czerwca 1836 r. jako siódme dziecko żydowskiego przedsiębiorcy Selima Blocha, właściciela zakładu tekstylnego i farbiarskiego. Interesy nie szły Selimowi najlepiej, ale zgodnie z tradycją żydowską zadbał o podstawowe wykształcenie syna. Mając jedynie 14 wiosen, Bloch postanowił przenieść się z Radomia do Warszawy. Odtąd musiał radzić sobie w życiu samodzielnie. Pierwszą pracę znalazł w kantorze bankowym Toeplitzów. Jednocześnie uczęszczał do gimnazjum Jana Nepomucena Leszczyńskiego, ale prawdopodobnie go nie ukończył. Rok po przybyciu do stolicy zdecydował się na konwersję, przyjmując wyznanie ewangelicko-reformowane. Najprawdopodobniej niewiele było w tym akcie gorącej wiary, był to raczej przejaw pragmatyzmu. Nowe wyznanie ułatwiało mu robienie kariery w społeczeństwie zdominowanym przez chrześcijan.

W 1856 r. Warszawa zrobiła się dla ambitnego chłopaka zbyt ciasna i Bloch wyruszył szukać szczęścia w interesach do stolicy imperium carów – Petersburga. Zanim do tego doszło, „zaliczył" jeszcze pracę w majątku Hołyńskich na Podolu, gdzie był pisarczykiem (lub kontrolerem według innych źródeł). W Petersburgu jego kariera nabrała tempa. Już w 1860 r. syn ubogiego farbiarza z Radomia występuje w dokumentach jako właściciel poważnej firmy Enterprise Bloch, dostarczającej podkłady do budowy linii warszawsko-petersburskiej. Wydaje się, że tak szybki awans nie był możliwy bez wsparcia możnego protektora. Kto jednak nim był, pozostaje zagadką. Jeden z biografów Blocha, prof. Ryszard Kołodziejczyk, sugeruje, że może chodzić o Mikołaja Skworcowa, znanego kupca i przemysłowca rosyjskiego, powiązanego z Leopoldem Kronenbergiem, najbogatszym człowiekiem w Królestwie. Andrzej Żor snuje przypuszczenia, że to właśnie Kronenberg mógł przyczynić się do tak błyskawicznej kariery Blocha. Być może dostrzegł w nim duży potencjał i umiejętności, które chciał wykorzystać we własnych celach. Jak się później okazało, popełnił duży błąd.

Siergiej Witte, późniejszy premier Rosji, a przez pewien czas współpracownik Blocha, tak scharakteryzował go w swoich pamiętnikach: „Był drobnym poddzierżawcą, który podejmował się różnych robót przy budowie tej czy innej stacji. Był prostym Żydkiem bez wykształcenia, ale jednocześnie człowiekiem niezwykle sprytnym i obrotnym". Boom na rozwój kolei był w latach 50. i 60. XIX w. w Rosji tak duży, że być może jeszcze podczas pobytu w Petersburgu Bloch zarobił swój pierwszy milion. Jego biografowie podkreślają, że z pewnością nie były to pieniądze zdobyte całkiem legalnie, ale w tamtych czasach w Rosji było to normą i dawanie łapówek nikogo nie raziło (zresztą chyba do dzisiaj nie uległo to zmianie). W każdym razie, kiedy w 1863 r. Bloch wrócił do Warszawy, był już zamożnym człowiekiem. Ze wschodu przywiózł nie tylko kapitał, ale również żonę. Mariaż ten nie był jednak przypadkowy, ponieważ jego wybranką została bratanica Leopolda Kronenberga, Emilia. Tworzyli dość zgraną parę, która doczekała się pięciorga dzieci: syna i czterech córek. Po ślubie Blochowie kupili rezydencję przy skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Królewskiej, znaną jako pałac Blocha. W budynku tym Bloch ulokował założony przez siebie kantor bankowy.

Sojusz Blocha z Kronenbergiem szybko się jednak rozpadł, choć początkowo nic na to nie wskazywało. Bloch był nawet kimś w rodzaju przedstawiciela swego mentora w Polsce, kiedy ten musiał chwilowo emigrować, zagrożony aresztowaniem za udział w powstaniu styczniowym (był czołową postacią umiarkowanego skrzydła „białych"). Bloch powstania jakby nie zauważył. Nie wziął udziału w walkach ani nie wspierał powstańców, co później było często powodem ataków na niego ze strony polskich środowisk patriotycznych. Konflikt dwóch wielkich rywali rozpoczął się w 1867 r. przy okazji starań Kronenberga o przyznanie mu koncesji na budowę tzw. linii terespolskiej (ważnego odcinka łączącego Warszawę z granicznym Terespolem). Kronenberg oskarżył wtedy Blocha, który w jego imieniu przedkładał ofertę, o opóźnienia w jej złożeniu, wynikające z chęci przejęcia koncesji. Mogło być w tym ziarno prawdy, bo przecież Bloch z inwestycji w kolej niebawem uczynił swoje główne źródło dochodu. Od tego momentu ich drogi się rozeszły.

Do najostrzejszej rywalizacji między Kronenbergiem a Blochem doszło kilka lat później. W 1874 r. stoczyli ze sobą zacięty bój o tzw. kolej nadwiślańską (z Kowla przez Warszawę do Mławy). „Dwaj wielcy współzawodnicy prześcigali się, chcąc zdobyć większość. Nie dysponując środkami na zakup większościowego pakietu, pożyczali nie tylko od banków, lecz nawet od osób prywatnych, płacąc po 12 proc. odsetek dziennie. Walkę wygrał ostatecznie Kronenberg, który skupił 70 proc. akcji, lecz było to – jak określano w tamtych latach – pyrrusowe zwycięstwo. Bloch nie miał większości, ale mając 30 proc., utrudniał skutecznie manewry swemu przeciwnikowi" – opisuje rywalizację Andrzej Żor.

Józef Ignacy pisze paszkwil

Rywalizacja obu przedsiębiorców była zażarta i toczyła się niemal do samej śmierci Kronenberga w 1878 r. Jego synowie nie kontynuowali dzieła ojca, nie byli zresztą przeciwnikami odpowiedniego formatu dla Blocha, który od tego momentu niepodzielnie panował na rynku kolejowym Kongresówki. Co ciekawe, obaj rywale w celu zdyskredytowania przeciwnika sięgnęli po środki propagandowe, aby uzyskać poparcie opinii publicznej. Większy sukces w dziedzinie czarnego piaru odniósł Kronenberg, który potajemnie zatrudnił jednego z najpopularniejszych i najpłodniejszych pisarzy polskich – Józefa Ignacego Kraszewskiego, który na jego zlecenie napisał wątpliwej jakości dzieło pt. „Roboty i prace". W latach 1873–1874 powieść drukowało czasopismo „Niwa", a w 1875 r. ukazała się w formie książki. Jej głównymi bohaterami są dwaj biznesmeni: szlachetny, kierujący się wzniosłymi celami społecznymi i dobrem ogółu Werndorf (Kronenberg) oraz ambitny, nastawiony wyłącznie na osobisty sukces i zysk Juliusz Płocki (Bloch). Akcja była dość skuteczna i na długie lata nastawiła wrogo do Blocha warszawską ulicę, która umiała czytać między wierszami.

Sam Bloch specjalnie się tym nie przejął i kontynuował budowę przemysłowo-finansowego imperium. Jego pierwszym dużym sukcesem było uzyskanie w 1865 r. koncesji na budowę łódzkiej linii fabrycznej. Spółka, której głównym akcjonariuszem był Bloch, wybudowała w iście ekspresowym tempie trzech miesięcy 27-kilometrowy odcinek kolei, łączący linię warszawsko-wiedeńską na stacji Koluszki z Łodzią. Choć odcinek był stosunkowo krótki, miał kolosalne znaczenie dla dynamicznie rozwijającego się ośrodka włókienniczego, jakim stała się w tamtym okresie Łódź. Bez torów dociągniętych przez Blocha do stacji Łódź Fabryczna intensywna industrializacja i rozbudowa „polskiego Manchesteru" postępowałaby znacznie wolniej. Być może dlatego Łódź jest dzisiaj jedynym miastem, które uhonorowało Jana Blocha, nadając jego imię jednej z ulic.

Porażkę w rywalizacji z Kronenbergiem o kolej nadwiślańską Bloch powetował sobie, zdobywając koncesje na kolej brzesko-kijowską oraz brzesko-grajewską, a potem na linię dęblińsko-dąbrowską. Wybudowanie tych odcinków i umiejętne nimi zarządzanie spowodowało marginalizację kolei nadwiślańskiej Kronenberga. Z czasem Bloch połączył należące do niego linie, tworząc Towarzystwo Kolei Południowo-Zachodnich, jedno z największych przedsiębiorstw tego typu w Cesarstwie Rosyjskim. Miał także decydujący udział w budowie linii odeskiej i libawskiej. W latach 80. XIX wieku był już kolejowym potentatem, który w pełni zasłużył na przydomek, jakim zaczęto go publicznie określać, a mianowicie: król kolei żelaznych.

Co ciekawe, w konflikcie Kronenberg – Bloch czasami górę brał pragmatyzm obu kapitalistów. Kiedy Bloch miał problemy z finansowaniem linii libawskiej, zainwestował w nią Kronenberg. Z kolei jednym ze współudziałowców największego finansowego przedsięwzięcia Kronenberga, czyli Banku Handlowego, był Jan Bloch.

Ważną sferą jego działalności był przemysł. Pierwszą poczynioną przez niego inwestycją był zakup młyna parowego przy ulicy Solec w Warszawie, przy którym wybudował piekarnię zatrudniającą 150 robotników. Kolejnymi firmami w jego – jak byśmy dzisiaj powiedzieli – biznesowym portfolio były cukrownie Dobrzelin, Częstocice i Żytyn, dzięki którym Bloch stworzył jeden z pierwszych w Polsce karteli. Na Polesiu wybudował wielkie tartaki oraz wytwórnię podkładów kolejowych. Założył też pierwszą w Polsce fabrykę posadzek i dykt klejonych.

Bloch herbu Bloch

Bardzo ciężko wypowiedzieć się jednoznacznie o sympatiach narodowych i patriotyzmie Blocha. Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że czuł się po trochu i Żydem, i Polakiem, i Rosjaninem. Zawsze był wierny carowi, nigdy nie wziął udziału w żadnych polskich spiskach czy powstaniu, blisko współpracował z carską administracją. Z drugiej strony swoje interesy prowadził głównie w Polsce, tu płacił podatki, inwestował pieniądze, prowadził działalność społeczną i filantropijną. Jego wielką zasługą jest między innymi utworzenie Politechniki Warszawskiej, na potrzeby której ofiarował budynki położone w centrum Warszawy. Wszystkie swoje dzieci wychował na Polaków i wydał za przedstawicieli znamienitych polskich rodów szlacheckich. Oczywiście mariaże te mogły być również przejawem pewnego wyrachowania, podobnie jak zakup przez Blocha majątku ziemskiego w Łęcznej koło Lublina. Mimo szybkiego rozwoju kapitalizmu na ziemiach polskich warstwa zamożnej burżuazji była dość słaba, a dominującą rolę w strukturze społecznej nadal odgrywało ziemiaństwo. Dlatego nobilitacja była możliwa w zasadzie jedynie poprzez skoligacenie z którymś z herbowych rodów i nabycie majątku ziemskiego. Sam Bloch został uhonorowany 22 listopada 1883 r. przez cara Aleksandra II herbem, który nazwano od jego nazwiska po prostu Bloch.

Jan Gottlieb nigdy nie zapominał o swoich żydowskich korzeniach. Problemowi Żydów w Rosji poświęcił pięciotomowe dzieło wydane w Petersburgu w 1891 r. Był także inicjatorem i współautorem memoriału przygotowanego przez Komitet Giełdowy, któremu przewodniczył. Zaprotestował w nim przeciwko próbom rozciągnięcia na Królestwo ograniczeń dla Żydów obowiązujących w Rosji oraz przypominał o ich doniosłej, a według niego w zasadzie decydującej roli w uprzemysłowieniu Polski. Wyasygnował także środki na utworzenie wydawnictwa noszącego nazwę Biblioteka Żydowska, gdzie pracował jeden z wybitnych pisarzy żydowskich Icchak Perec, oraz na dom schronienia dla Żydów.

Od wielu podobnych mu magnatów kolejowych, finansowych i przemysłowych różniło także Blocha to, że miał nieodpartą potrzebę dzielenia się swoim doświadczeniem i nabytą wiedzą z innymi. W 1878 r. wydał swoje pierwsze dzieło naukowe zatytułowane „Wpływ dróg żelaznych na stan ekonomiczny Rosji", a cztery lata później „Finanse Rosji"; obie prace zostały szybko uzupełnione o rozdziały poświęcone Polsce. Za pierwszą książkę Bloch otrzymał główną nagrodę na Kongresie Geograficznym w Paryżu, druga odniosła podobny sukces na wystawie światowej zorganizowanej w tym samym mieście.

Gospodarce Królestwa Polskiego poświęcił dwie prace: „Przemysł fabryczny Królestwa Polskiego" (1884 r.) oraz „Ziemia i jej oddłużenie w Królestwie Polskim" (1891 r.). Wszystkie wspomniane książki były obszernymi wydawnictwami, zawierającymi olbrzymią ilość danych statystycznych, które miały wzmacniać tezy stawiane przez autora. Informacje te Bloch czerpał z opracowań przygotowanych przez założone przez niego w Warszawie Biuro Statystyczne, które stało się protoplastą dzisiejszego GUS. W biurze tym pracował m.in. wybitny polski pisarz epoki pozytywistycznej Bolesław Prus, który Blochowi poświęcił kilka ze swoich kronik tygodniowych, zamieszczanych w prasie warszawskiej. Kto wie, czy po części właśnie Bloch nie był dla Prusa inspiracją do stworzenia postaci Wokulskiego.

Filantrop i pacyfista

Bloch potrafił być dla swoich pracowników dość surowy, a w stosunku do tych, którzy wywoływali strajki, nawet bezwzględny. Nie był jednak żądnym krwi kapitalistą, o czym świadczy jego działalność społeczna. Zlecił przygotowanie projektu kas emerytalnych dla pracowników kolei, organizował także domy ludowe, instytucje działające na rzecz rozwoju kultury i moralności wśród warstw ubogich. Na ten cel zapisał w testamencie ogromną kwotę 250 tys. rubli. Był też znanym filantropem. Pomagał między innymi w budowie szpitala dziecięcego, wspierał ubogich studentów i Towarzystwo Dobroczynności, ofiarował grunt dla przytułku św. Salezego w jednej z dzielnic Warszawy. Jego żona organizowała kwesty na cele dobroczynne.

Blochowie prowadzili także jeden z bardziej znanych salonów towarzyskich w Warszawie, a w swojej rezydencji u zbiegu Królewskiej i Marszałkowskiej zgromadzili pokaźny zbiór cennych obrazów i rysunków. Część tej kolekcji po śmierci Jana Blocha została przekazana przez wdowę po nim Towarzystwu Zachęty Sztuk Pięknych.

Na początku lat 90. XIX w., w atmosferze zaostrzania się stosunków pomiędzy głównymi mocarstwami, Bloch zwrócił się w imieniu kupiectwa warszawskiego z prośbą o udostępnienie materiałów dotyczących ochrony Warszawy i jej obywateli przed następstwami możliwych działań wojennych. Analiza otrzymanych materiałów uświadomiła mu, że o cywilach nikt podczas planowanej wojny nie myśli. W trakcie trwających osiem lat badań jego poglądy ewoluowały w stronę pacyfizmu, czego ostatecznym świadectwem jest opus magnum Blocha, czyli opublikowane w 1898 r. sześciotomowe dzieło „Przyszła wojna pod względem ekonomicznym, technicznym i politycznym".

„Praca nad książką wciągnęła go tak bardzo, że zawiesił pozostałe interesy. Pisał całymi nocami, dyktując z pamięci ogromne partie tekstu, kupował dziesiątki książek poświęconych problematyce militarnej w jej wielorakich aspektach, przede wszystkim w aspekcie ekonomicznym i społecznym" – pisze Andrzej Żor.

Bloch przekonywał, że przyszła wojna nie ma sensu, ponieważ jej totalny charakter spowoduje, że nie będzie w niej wygranych, a wysiłek, jaki będą musiały włożyć społeczeństwa w jej przygotowanie i prowadzenie, zrujnuje je przede wszystkim pod względem ekonomicznym. W rezultacie górę wezmą siły skrajnie rewolucyjne, które zniszczą dotychczasowy porządek społeczny i ustrojowy. W świetle tego, co wydarzyło się na przestrzeni kolejnych 50 lat, wnioski Blocha brzmią niczym złowrogie proroctwo.

Idee zawarte w „Przyszłej wojnie..." dzięki licznym tłumaczeniom książki wywarły ogromny wpływ na ruch pacyfistyczny. W sierpniu 1898 r. car Mikołaj II wydał swój słynny manifest przeciw wojnie, w którym jota w jotę powtórzył argumentację zawartą w dziele Blocha. Rok później rosyjski imperator wystąpił z inicjatywą zwołania pierwszej międzynarodowej konferencji pokojowej w Hadze. W Polsce dzieło Blocha cieszyło się umiarkowanym powodzeniem. Wpływ na to miało powszechne przeświadczenie (zresztą jak najbardziej słuszne), że właśnie wielka wojna między zaborcami i ich wzajemne wyniszczenie daje Polakom szansę na odzyskanie niepodległości.

Przejawem dojrzałego pacyfizmu Jana Blocha był projekt, który polski milioner postanowił zrealizować w Lucernie w Szwajcarii. Autor „Przyszłej wojny..." założył tam spółkę, której celem była budowa w tym mieście pierwszego na świecie Muzeum Wojny i Pokoju. Muzeum miało w przejmujący sposób pokazywać, czym tak naprawdę jest wojna, i przekonywać do idei rozbrojenia. Niestety, Bloch nie doczekał dnia jego otwarcia, które nastąpiło kilka miesięcy po jego śmierci. Pierwotnie muzeum mieściło się w budynku Shooting Festiwal Hall w centrum miasta, potem przeniesiono je do innego obiektu, ale ostatecznie nie przetrwało I wojny światowej.

W 1901 r. Polska Akademia Umiejętności zgłosiła autora „Przyszłej wojny..." do Pokojowej Nagrody Nobla. Niestety, zanim wniosek został rozpatrzony (a podobno jego kandydatura była jedną z najmocniejszych), Bloch 7 stycznia 1902 r. zmarł. Nagrodę Nobla w tej dziedzinie otrzymała jego przyjaciółka, pacyfistka Bertha von Suttner, dla której prace Blocha były wielką inspiracją i któremu poświęciła książkę „La these de Jean Bloch".

Gdybyśmy przeprowadzili szybką uliczną ankietę, pytając jej uczestników, kim był Jan Gottlieb Bloch, być może któryś z nich skojarzyłby hasło „król kolei", inny przypomniałby sobie, że gdzieś widział okazały grobowiec z tym nazwiskiem, jednak większość bezradnie wzruszyłaby ramionami. A przecież jest to postać niezwykle ciekawa, a jego biografia może być doskonałym przyczynkiem do opowieści o XIX-wiecznej Polsce i zachodzących ówcześnie przemianach społeczno-gospodarczych. Urodzony w Radomiu w skromnej rodzinie żydowskiego farbiarza, w krótkim czasie stał się jednym z najbardziej majętnych i wpływowych biznesmenów Królestwa Polskiego. Bloch był typowym self-made manem, karierę zrobił w iście amerykańskim stylu – zaczynając jako goniec w kantorze bankowym, po latach zgromadził majątek wart miliony.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie