Jerozolima: Upadek świętego miasta

Tajemniczym zrządzeniem losu Świątynia Jerozolimska została zburzona dwukrotnie tego samego dnia kalendarzowego: dziewiątego dnia żydowskiego miesiąca aw 587 r. p.n.e. przez Babilończyków i równo 657 lat później przez Rzymian.

Aktualizacja: 12.08.2018 14:31 Publikacja: 12.08.2018 00:01

Oblężenie Jerozolimy trwało ponad cztery miesiące (obraz Davida Robertsa, 1850 r.)

Oblężenie Jerozolimy trwało ponad cztery miesiące (obraz Davida Robertsa, 1850 r.)

Foto: Wikipedia

To drugie wydarzenie poprzedzała blisko trzymiesięczna, wyczerpująca obie strony, obrona świętego miasta przez powstańców żydowskich.

Po ciężkim dwumiesięcznym oblężeniu Rzymianom udało się zdobyć zewnętrzne mury Jerozolimy.

Żydzi schronili się w silnie ufortyfikowanej Świątyni. Rzymianie przystąpili do rozbiórki sąsiadującej z nią twierdzy Antonia, aby mieć budulec na ostatnią platformę prowadzącą do bram dziedzińca świątynnego. Żydowski historyk Józef Flawiusz, naoczny świadek tych wydarzeń, twierdził, że rzymski wódz nie chciał zniszczyć świętego przybytku, mając nadzieję, że obrońcy z szacunku dla tego miejsca skapitulują, aby nie uległo ono zniszczeniu. Kiedy jednak zrozumiał, że póki istnieje Świątynia, Żydzi będą tkwić w fanatycznym oporze, nakazał zebrać po 30 ludzi z każdej centurii i zdecydował się osobiście poprowadzić ich do ataku przeciwko ostatniej jerozolimskiej reducie. Dowództwo legionów odciągnęło go od tego pomysłu. Ukończywszy nasypy, napastnicy przystąpili do uderzenia dwoma taranami. Ich wódz z niepokojem obserwował atak prowadzony z ruin twierdzy Antonia. Po wielu godzinach ciężkich walk Rzymianie podpalili bramy i portyki świątynne. Pożar trwał dzień i noc.

Dziewiątego dnia żydowskiego miesiąca aw 70 r., który według niektórych wyliczeń wypadał między 9 i 17 sierpnia, pierwsi legioniści wdarli się na wewnętrzny dziedziniec Świątyni Jerozolimskiej. Tam napotkali szaleńczy opór wiernych, którzy woleli oddać życie, niż pozwolić skalać najświętszy przybytek. Natychmiast zbudzono Tytusa, który wyczerpany spał w twierdzy Antonia. Wódz zerwał się i pobiegł do Świątyni tak, jak był ubrany, nie przywdziawszy nawet tuniki legionowej. Za nim biegli Agryppa i Berenika, a obok setki legionistów, których nikt już nie mógł powstrzymać przed wściekłą zemstą na Żydach. Krzykami zagłuszali Tytusa, który resztką sił wydawał ochrypłym głosem rozkazy, aby oszczędzić Świątynię. Jednak zaślepieni żądzą krwi Rzymianie zaczęli niszczyć wszystko, co tylko dało się wyrwać, spalić, stłuc czy zdemolować.

Rozdarty między radością ze zwycięstwa i żalem z powodu ginącej budowli Tytus postanowił pierwszy wkroczyć do Miejsca Najświętszego, gdzie miała się znajdować Arka Przymierza. Nawet żydowski arcykapłan miał prawo wkraczać tam tylko raz do roku, i to z wyjątkowym ceremoniałem. Teraz Miejsce Najświętsze skalał swoją obecnością poganin, rzymski prześladowca Żydów. „Tytus zajrzał do środka i oglądał święte miejsce Przybytku i to, co się w nim znajdowało, a wszystko o wiele przechodziło rozgłos, jaki miało między obcymi, i nie ustępowało tej wspaniałości, jaką chełpili się tubylcy" – wspominał Józef Flawiusz.

Tytus był podobno pod takim wrażeniem, że rozkazał centurionom okładać kijami legionistów, którzy próbowali wzniecić w tym miejscu pożar lub dokonać zniszczeń. Jednak w chaosie najstraszniejszej nocy w dziejach Jerozolimy nikt nie był w stanie zapanować nad obłędem zabijania. Kiedy ogień dotarł do Miejsca Najświętszego, przygnębiony wódz odszedł, rezygnując z obrony najważniejszego sanktuarium judaizmu przed rozsierdzonym wojskiem. Tysiące jerozolimczyków zgromadziło się wokół świątynnego ołtarza. Mieli stanowić ostatnią, najstraszniejszą ofiarę złożoną w tym miejscu. Według przekazu Flawiusza Rzymianie poderżnęli gardła 10 tys. ludzi. Posoka płynęła niczym rwący potok po stopniach ołtarza. „Trzask ognia rozprzestrzeniającego się daleko i szeroko mieszał się z jękami tych, którzy padali. Można by myśleć, że całe wzgórze, na którym stała Świątynia, od samego podnóża stanowi jedną wrzącą masę płomieni" – pisał Józef Flawiusz, który był świadkiem zagłady Jerozolimy.

Na górze Moria kończyła się historia starożytnego Izraela. Spełniła się wielka przepowiednia wypowiedziana 30 lat wcześniej – ze Świątyni Jerozolimskiej nie pozostał kamień na kamieniu.

To drugie wydarzenie poprzedzała blisko trzymiesięczna, wyczerpująca obie strony, obrona świętego miasta przez powstańców żydowskich.

Po ciężkim dwumiesięcznym oblężeniu Rzymianom udało się zdobyć zewnętrzne mury Jerozolimy.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie