Białe wdowy zapłaciły wysoką cenę za polityczne decyzje mężów

Sofia Kołczakowa zmarła w nędzy w Paryżu, Olga Kappel trafiła na 20 lat do łagru, a Olga Wrangel do końca życia ukrywała się przed siepaczami z KGB. Żony przywódców „białej" Rosji zapłaciły wysoką cenę za polityczne decyzje mężów.

Aktualizacja: 10.07.2021 21:45 Publikacja: 10.07.2021 00:01

Baron Piotr Nikołajewicz Wrangel (1878–1928), biały generał rosyjskiej wojny domowej

Baron Piotr Nikołajewicz Wrangel (1878–1928), biały generał rosyjskiej wojny domowej

Foto: ullstein bild/Getty Images

Późnym jesiennym wieczorem 1918 r. pod pięknym pałacem na wybrzeżu Morza Czarnego w Sewastopolu na Krymie doszło do strzelaniny. Lokalny oddział bolszewicki zaatakował siedzibę dowódcy Floty Czarnomorskiej – admirała Aleksandra Wasiljewicza Kołczaka. Wszystko dlatego, że Kołczak wcześniej odmówił podporządkowania się poleceniom bolszewickiej Piotrogrodzkiej Rady Robotniczej i Żołnierskiej, pozostał wierny carowi Mikołajowi i poparł antykomunistyczny ruch „białych". Ta decyzja jednego z najgłośniejszych rosyjskich oficerów była policzkiem dla nowej władzy. Nie mogąc dosięgnąć Kołczaka (był wówczas dowódcą frontu wschodniego), bolszewicy spróbowali wziąć do niewoli jego żonę. Sofia Fiodorowna, ostrzeżona przez żołnierzy męża, w ostatniej chwili uciekła, zabierając ze sobą najwierniejszych służących, niespełna dziewięcioletniego synka Rostislawa i najpotrzebniejsze rzeczy. Jedna z wersji mówi, że minęła się z bolszewickimi siepaczami dosłownie o sekundy i atak na pałac obserwowała z przylegającego do niego ogrodu, czekając aż zapadnie noc, aby bezpiecznie uciec. Strażnicy próbowali dać odpór bolszewikom i doszło do krótkiej strzelaniny. Komunistom nie udało się dorwać admirałowej, wzięli więc odwet na pałacu. Piękny klasycystyczny budynek został splądrowany i spalony.

Długa podróż

Sofia Fiodorowna, nierozpoznana przez nikogo, dotarła do Winnicy w zachodniej Ukrainie. To miasto znajdowało się jeszcze poza centrum wielkiej wojny. Było też punktem przystankowym dla setek Rosjan uciekających przed bolszewicką rewolucją. Stamtąd wyruszali tajni kurierzy utrzymujący łączność między „białą" armią a rządami obcych państw, tam też powstała siatka przewodników, która oferowała co bardziej zamożnym przemyt przez rumuńską granicę. Stawało się to coraz trudniejsze, bo bolszewicka władza zadbała o to, aby nikt nie uciekał z komunistycznej Rosji, i wzmacniała granicę silnymi oddziałami wojskowymi. Kurierzy działali według przyjętej metody: przekupywali zaprzyjaźnionych strażników granicznych, dzięki czemu ci pozwalali im dojeżdżać do Dniestru bez kontrolowania ich wozów. Tam emigrant wsiadał do łódki i płynął na drugi brzeg, już z innym przewodnikiem.

Aby było to skuteczne, za jednym razem można było przemycić tylko jedną osobę. Ukrywała się ona w wozie pełnym siana. Sofia Fiodorowna stanęła więc przed dramatycznie trudną decyzją: musiała rozstać się z synkiem, który miał przekroczyć granicę bez niej. Było jasne, że schwytanie żony i syna wielkorządcy Rosji i zarazem głównego wroga czerwonego reżimu będzie dla bolszewików wielkim propagandowym sukcesem. Admirałowa, używając przybranego nazwiska, w towarzystwie zaufanego przewodnika dotarła na rumuński brzeg. Rostislaw omal nie przypłacił tej eskapady życiem. Ukraiński chłop na usługach „białych" ukrył go w sianie na wozie ciągniętym przez konie. Żołnierzom pilnującym granicy dał łapówkę: chleb, wódkę i papierosy. Ci więc puścili go wolno. Wieśniak dowiózł młodego Kołczaka do rzeki, w miejsce, gdzie czekał już rybak z gotową łódką. Zabrał Rostislawa i popłynął na drugi brzeg. Wtedy nad Dniestrem niespodziewanie pojawił się inny patrol bolszewicki. Żołnierze zaczęli strzelać. Trafili przewodnika i uszkodzili łódkę. Rostislaw wiosłował tak długo, jak dał radę, a gdy drewniana łódka zaczęła tonąć, wyskoczył z niej i dopłynął wpław do celu. Przemoczony i zmarznięty wyszedł na drugi brzeg. Jeszcze tego samego dnia wpadł w ramiona matki.

W Rumunii Sofia Fiodorowna zgłosiła się do francuskiej ambasady. Została tam przyjęta z honorami należnymi pierwszej damie. Wszystko dlatego, że Francja współpracowała wówczas z „białymi", a admirał Kołczak – główny wielkorządca Rosji – traktowany był jak głowa państwa. Z Bukaresztu pociągiem przez Serbię i Włochy Kołczakowa wraz z synem dotarła do Paryża. Otrzymała od rządu francuskiego bardzo wysokie comiesięczne świadczenie finansowe, które przeznaczała na pomoc dla rosyjskich emigrantów, dla których Paryż stał się nowym domem. Kilka miesięcy później francuski rząd zmienił zdanie i postanowił wycofać poparcie dla „białych", przestał dostarczać im broń i uznał rząd bolszewików. Przeważyła obietnica Lenina, że jego rząd zwróci Francji rosyjskie pożyczki. Francuzi przestali uznawać Sofię Fiodorowną za pierwszą damę i wycofali jej wsparcie finansowe. W lutym 1920 r. admirałowa dowiedziała się z gazet o śmierci męża, którego bolszewicy rozstrzelali w Irkucku, i zrozumiała, że Rosja, którą oboje znali, jest już przeszłością. Od tamtego czasu żyła skromnie, utrzymując się z dorywczych prac (m.in. z krawiectwa), które ledwie zapewniały jej utrzymanie siebie i dorastającego syna. Była nadal czołową postacią rosyjskiej „białej" emigracji w Paryżu, co pozwalało jej poznać wielu towarzyszy broni męża i wraz z nimi wspominać dawne czasy. Mimo to ledwo wiązała koniec z końcem i żyła w strachu przed bolszewickim komandem zabójców.

Sofia Fiodorowna ostatnie lata spędziła w domu opieki. Zmarła tam w zupełnym zapomnieniu i biedzie 4 marca 1956 r., w wieku 79 lat. Pochowano ją na cmentarzu w Sainte- -Genevieve-des-Bois. Jej grób znajduje się tam do dziś. Dziewięć lat później, na tym samym cmentarzu, spoczął jej syn Rostislaw. W 1940 r., gdy Hitler zaatakował Francję, Rostislaw został powołany do francuskiego wojska i trafił do niemieckiego obozu jenieckiego. Jego syn – Aleksander Rostislawowicz (zmarł w 2019 r.) był przez lata jedną z głównych postaci „białej" emigracji w Paryżu, kultywującej pamięć o patriotach poległych w wojnie z czerwonym reżimem.

Miłosny trójkąt

W 1919 r., w szczytowym momencie rosyjskiej wojny domowej, francuska prasa ochoczo relacjonowała wydarzenia z frontu. W czerwcu 1919 r. na pierwszą stronę trafiła nawet relacja o tym, że państwa zachodnie uznały „rząd syberyjski", na którego czele stali Aleksandr Kołczak i Wiktor Popielajew. Jednak lektura nie sprawiła Sofii Fiodorownej radości. Wszystko przez zdjęcie ilustrujące artykuł. Obok Kołczaka stała bowiem młodziutka Anna Wasiljewna Timiriowa – jego kochanka. Timiriowa była żoną oficera marynarki wojennej, który służył na okręcie pod dowództwem Kołczaka. Gorące uczucie wybuchło między nimi w 1916 r., na balu tryumfalnym z okazji zwycięstwa Kołczaka nad niemiecką flotą na Bałtyku. Rok później Timiriowa opuściła męża i rozwiodła się z nim, aby dołączyć do Kołczaka. W jego armii pomagała mu jako tłumaczka i sekretarka, przez pewien czas była też pielęgniarką i opiekowała się rannymi „białymi" żołnierzami.

Pozostała wierna swojemu kochankowi aż do ostatnich chwil. Nie opuściła go nawet wówczas, gdy zdradzili go Czechosłowacy, gdy zachodnie rządy wycofały swoje poparcie i gdy było jasne, że kres „białej" Rosji jest kwestią czasu. Kołczak wpadł w ręce bolszewików i został rozstrzelany. Anna poszła wraz z nim do więzienia. Kilkanaście godzin przed egzekucją pozwolono im się pożegnać (przed samą kaźnią pluton nie dopuścił już Anny do admirała). 7 lutego 1920 r. Kołczaka rozstrzelano. Jego zwłoki wpadły do przerębli w rzece Angarze i nie wiadomo, czy wypłynęły. Jeden z największych bohaterów Rosji nie ma nawet swojego grobu.

Z okazji rozbicia armii Kołczaka i rozstrzelania go bolszewicki rząd ogłosił amnestię w guberni irkuckiej. Anna wyszła na wolność wraz z byłymi podkomendnymi admirała. Nie na długo. W czerwcu 1920 r. została aresztowana za wspieranie „białych" i skazana na trzy lata łagru. Po zwolnieniu próbowała dostać się do Harbinu w Mandżurii, gdzie gromadzili się weterani „białych" armii. Wśród nich był jej pierwszy mąż. Niestety, władze nie pozwoliły jej na wyjazd. Anna wyszła za mąż za inżyniera kolejowego Władimira Knipera i urodziła syna. Jednak bolszewicki reżim zamienił jej życie w serię aresztowań i odsiadek. W 1935 r. skazano ją za „dokonania z przeszłości" (chodziło o zaangażowanie w ruch „białych"), a żeby bardziej cierpiała, rozstrzelano jej syna podejrzanego o działalność antysowiecką. Między kolejnymi aresztowaniami utrzymywała się z dorywczych prac, w tym ze sprzątania ulic. Po wojnie zakazano jej wjazdu do Moskwy i skierowano do Rybińska, gdzie objęła posadę dyrektora lokalnego teatru. W Rybińsku mieszkała wówczas bratanica admirała Kołczaka, Olga. Anna próbowała się z nią spotkać, ale bezskutecznie. Wiele lat później Olga powiedziała historykowi badającemu dzieje wojny domowej, że nie chciała spotkać się z kobietą, która zniszczyła małżeństwo jej stryja.

Po raz ostatni została aresztowana w 1949 r. wskutek donosu jednego ze współpracowników z teatru. Wolność odzyskała po dziewięciu miesiącach i wróciła do zarządzania teatrem w Rybińsku. Potem przyszła odwilż czasów Chruszczowa. Anna wysłała prośbę do premiera ZSRR o ułaskawienie, ale pozytywna decyzja przyszła dopiero w 1960 r. Na jej podstawie otrzymała maleńkie mieszkanie w Moskwie i miesięczną pensję 45 rubli. Dorabiała, grając epizodyczne role w moskiewskich teatrach. Zmarła 31 stycznia 1975 r. W ostatnich latach życia pisała wiersze i wspomnienia upamiętniające Kołczaka.

Dwie dekady niewoli

Przez 20 lat szczęście sprzyjało Oldze Siergiejewnie Stolman. Takim nazwiskiem przedstawiała się kobieta w sile wieku, która samotnie wychowywała dwie córki i starała się nie zwracać na siebie niczyjej uwagi. Stolman dobrze poznała „uroki" bolszewickiej władzy, dlatego używała panieńskiego nazwiska, bo prawdziwe byłoby dla niej niebezpieczne. W 1909 r. wyszła za mąż za pułkownika rosyjskiej kawalerii Władimira Oskarewicza Kappela. Był on fanatycznym monarchistą, który również odmówił uznania czerwonych uzurpatorów. Przyłączył się do Kołczaka i stał się postrachem bolszewickich armii na Powołżu. Odnosił zwycięstwo za zwycięstwem i był bliski tego, aby samodzielnie wygrać wojnę. Nie mogąc wygrać z „lisem Syberii" w polu (podobno sam Trocki uciekał w gaciach przed jego żołnierzami), bolszewicy aresztowali jego żonę i dwie córki. Kappelowi przekazano, że jeśli nie zaprzestanie ataków, jego najbliżsi zginą. Pułkownik nie uległ szantażowi. Wkrótce zresztą, w styczniu 1920 r., zmarł od gangreny.

Olga i córki zostały zwolnione po amnestii. Nie udało się im uciec z Rosji. Olga Siergiejewna wyrobiła sobie dokumenty na panieńskie nazwisko i zaczęła się nim posługiwać. Żyła w biedzie, jak wszyscy Rosjanie po bolszewickiej rewolucji. Udało się jej przetrwać zawieruchę lat 1918–1923, a potem stalinowskie czystki. W 1940 r. NKWD rozszyfrowało jej sekret. Olga została oskarżona o sprzyjanie kontrrewolucji i antysowiecką działalność oraz skazana na 20 lat łagru za związki z „białymi". Odsiedziała cały wyrok i w 1960 r. została zwolniona. Zmarła cztery lata później, przed ukończeniem 70. roku życia.

Wielka emigracja

Najwięcej szczęścia miała Olga Michajłowna Wrangel – żona barona Piotra Wrangla. To on wiosną 1920 r. został głównym dowódcą „białych" na południu Rosji i próbował ratować sytuację na froncie. Wrangel znalazł się w rozpaczliwym położeniu. Europejskie mocarstwa uznały bolszewicki reżim i wstrzymały dostawy broni i amunicji dla „białych", także Piłsudski odmówił pomocy przeciwko Leninowi, a Armia Czerwona ruszyła do wielkiej kontrofensywy. Wrangel postanowił więc ewakuować swoje wojska przy jak najmniejszych stratach, licząc na to, że być może kiedyś wróci na ich czele do Rosji i pobije bolszewików. Historycy, w tym Richard Pipes, uznają tę ewakuację za wirtuozerię dowodzenia przegranymi wojskami. W kwietniu 1920 r. Wrangel razem ze swymi żołnierzami dostał się na angielski statek i odpłynął z Krymu do Turcji. Na pokładzie była też jego żona. Towarzyszyła mu wiernie na froncie, zatrudniona w szpitalu polowym jako pielęgniarka.

Wrangel zmarł w 1928 r., w Brukseli. Do ostatnich dni nie uznawał bolszewickiego reżimu. Po śmierci męża Olga Michajłowna wyjechała do USA i osiadła w Nowym Jorku, gdzie pracowała m.in. jako nauczycielka rosyjskiego, pielęgniarka i tłumaczka. Żyła w strachu przed zabójcami z KGB. Zmarła w 1968 r.

Późnym jesiennym wieczorem 1918 r. pod pięknym pałacem na wybrzeżu Morza Czarnego w Sewastopolu na Krymie doszło do strzelaniny. Lokalny oddział bolszewicki zaatakował siedzibę dowódcy Floty Czarnomorskiej – admirała Aleksandra Wasiljewicza Kołczaka. Wszystko dlatego, że Kołczak wcześniej odmówił podporządkowania się poleceniom bolszewickiej Piotrogrodzkiej Rady Robotniczej i Żołnierskiej, pozostał wierny carowi Mikołajowi i poparł antykomunistyczny ruch „białych". Ta decyzja jednego z najgłośniejszych rosyjskich oficerów była policzkiem dla nowej władzy. Nie mogąc dosięgnąć Kołczaka (był wówczas dowódcą frontu wschodniego), bolszewicy spróbowali wziąć do niewoli jego żonę. Sofia Fiodorowna, ostrzeżona przez żołnierzy męża, w ostatniej chwili uciekła, zabierając ze sobą najwierniejszych służących, niespełna dziewięcioletniego synka Rostislawa i najpotrzebniejsze rzeczy. Jedna z wersji mówi, że minęła się z bolszewickimi siepaczami dosłownie o sekundy i atak na pałac obserwowała z przylegającego do niego ogrodu, czekając aż zapadnie noc, aby bezpiecznie uciec. Strażnicy próbowali dać odpór bolszewikom i doszło do krótkiej strzelaniny. Komunistom nie udało się dorwać admirałowej, wzięli więc odwet na pałacu. Piękny klasycystyczny budynek został splądrowany i spalony.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Historia
Tortury i ludobójstwo. Okrutne zbrodnie Pol Pota w Kambodży
Historia
Kobieta, która została królem Polski. Jaka była Jadwiga Andegaweńska?
Historia
Wiceprezydent, który został prezydentem. Harry Truman, część II
Historia
Fale radiowe. Tajemnice eteru, którego nie ma
Historia
Jak Churchill i Patton olali Niemcy